poniedziałek, 6 maja 2024

Dzisiaj mogłabym popełnić głupstwo ale nie zrobię tego. Wiem, że mi nie wolno. 

Przez ostatnie dni wydawało mi się,  że jest lepiej. Nie czułam tego złego oddechu czyjejś osoby na plecach. Nie czułam tego zła i mroku który mnie jeszcze kilka dni temu otaczał. To coś odeszło, żeby dzisiaj wrovic że zdwojoną mocą.

Myślałam że tabletki działają. A one nic nie robią. Gdyby działały nie byłoby dzisiejszego załamania. A dziś diabeł szepta mi do ucha... jest tuż obok. Bliżej niż poprzednio. 

Może ja mam tak właśnie skończyć? Może mam to we krwi. Już znów nie widzę sensu. Nie widzę nic. Chcę spokoju. Niech mnie wszyscy zostawia w spokoju. 


wtorek, 23 kwietnia 2024

Sprawdziłam i już wiem że nikt nie jest w stanie mi pomóc. Nikt. Mogę pomóc sobie sama... ale mi to nie wychodzi. Czasami mam wrażenie że na chwilę wyjdzie słońce ale zaraz wielki cień je zaczyna przesłaniać. Ta mroczna mgła jest wszędzie. I wyskakuje znienacka. Czasami mi się wydaje, że coś za mną chodzi i to coś właśnie odbiera mi ochotę do życia. To mnie pochłania.  

Jedyna radość to sen, bo daje ukojenie. A potem ranek kiedy się budzisz i zdajesz sobie sprawę że to trwa nadal. Widzisz słońce za oknem i wiesz ze ono nic noe znaczy bo tam jest twój cień a słońce to fatamorgana. 

Zaczynam pragnąć żeby to wszystko się już skończyło. Żeby wszystko i wszyscy dali mi spokój. I jednocześnie się boję że tego nie zatrzymam. 

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Najlepiej jest, gdy jestem sama, gdy nikt, nic ode mnie nie chce, gdy nikt, nic do mnie nie mówi, gdy nikogo obok nie ma. Wtedy mogę się w pełni wycofać i w pełni zamknąć... nikt mi nie przeszkadza. Nikt nie wchodzi mi w droge. Nie muszę rozmawiać, reagować, udawać. Nie muszę nic. Nic a nic. To jest jak bomba. To jest tak, jakby dopadła Cię śmiertelna choroba. Jakby sam diabeł cie wolał. Nie wodzisz świata I jego piękna. Nie widzisz nic, bo wszystko spowija ciemność.
Po raz pierwszy potrzebuje pomocy i jednocześnie od nikogo jej nie chce. Chcę spokoju. Chcę zasnąć i się nigdy nie obudzić. 
Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego jak czuje teraz. Codziennie czekam na noc i ciemność a gdy już leżę w łóżku i słyszę miarowy oddech drugiej połowy, płacze w poduszkę, aż nie zasnę. Rano budzę się bo muszę. Wstaje, bo muszę. Robię to co zawsze, bo muszę. Czasami się kładę gdy jestem sama, przykładam głowę do poduszki i odpływam. A potem znów się budzę żeby mogło do mnie dotrzeć że nic się nie zmieniło i ze wszystko jest takie samo nadal przytłumione i nijakie.

Dobrze się z tym wszystkim kryje. Tylko czasami, gdy już mnie mocno dopadnie, przestaje się odzywać i zaczynam się cofać. Wtedy się wyłączam a moja druga połowa twierdzi że znów jestem wściekła. On nigdy nie potrafił emocji rozpoznać.

Świat mi gdzieś uciekł. I to nie ma nic wspólnego z klimatem. 

Często się ostatnio zastanawiam nad tym, jak to się skończy i czy kolejny raz w życiu dam sobie z tym radę. A co będzie, jak nie dam ? Nad tym się nie zastanawiam bo może właśnie wtedy będzie dobrze.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tego nie widać. A Ci którzy widzą, są tak głupi że przypisują to czemuś innemu. I dobrze. Bo nie chce żeby ktokolwiek się połapał. Choć ta gra, staje się już mocno męcząca.

środa, 24 lutego 2016

12.02.16

Ktoś mi kiedys powiedział , że klimat pod względem relacji, nie rózni sie niczym od zwykłej relacji...pomijając oczywiście , seks i dominację psychiczną ...

Głupio się czuje...odzywa sie we mnie sygnał ostrzegawczy ...i nic na to nie poradze ....

Mam wrażenie  ..."Jestem , aby podtrzymać znajomość , ale , aż tak mi nie zależy na kontakcie z Tobą . Równie dobrze mogłabyś nie być moją suką . "


13.02.16

Kiedyś Pan powiedział , że bardzo Go interesuje , do czego się posunę , aby wywołać w Nim złość i  ujrzeć Jego drugą twarz ...

Dzisiaj mnie znów naszło , dzisiaj znów mi wpadła do głowy myśl , aby sie  podłożyć , a teraz sie zastanawiam, czy to nie jest idiotyczne zachowanie ....lubie Go podpuszczać , oj lubię . A On jak oaza spokoju , rzadko kiedy daje sie ponieść emocjom... Ale , że moja natura jest dość ciężka w okiełznaniu , to i działanie wprowadziłam w czyn...Gorzej, jezeli faktycznie podniose cisnienie panskie ...Nieeee ...to raczej niewykonalne a prawo do własności jest mało odczuwalne ...Oj igram igram , i to chyba powaznie już teraz,,,:-)

Ostatnio zapytałam o autoryzację i zgodę na zdjęcie , a konkretniej awatar , wczoraj...nie ...wczoraj dokonałam samowolki...


15.02.16

Bałam sie poniedziałku i uszło  mi płazem ...:)Miałybyc jakieś pytania , ale pamięć , jak to pamięć, zawodzi .  Cosik mam szczescie ostatnio .:-)...

... Lawiruje pomiedzy tym , co wypada i co wolno , a tym , co mi sie wydaje. I staram się ... unicestwić fakt , że brakuje mi rozmów z Panem . Jajć ...naprawdę brakuje ... Nie moge sobie na to w pełni pozwolić. Po prostu nie mogę ...A dlaczego , niestety Wam nie powiem ....Jaki galimatias ...Asekuruje się wtracaniem swoich trzech groszy na klimatycznym forum, ale odkąd zrobił sie nawał w moich wiadomościach prywatnych , to mi sie troszku odechciało . Nie wchodzi sie Kochani w paszczę lwa , jezeli nic nie potrzebujemy , niczego nie oczekujemy az w koncu niczego nie szukamy  . Na tym polu również trzeba miec ograniczenia . Moje własnie sie odezwały . A...słyszałam słowa , że przyjdzie moment, gdy dojdę do wniosku , że to mija sie z celem. Może nie do konca tak to brzmiało , nio ale prawie....

... najgorsze jest to, ze nie rozumiem siebie ... chce , aby Pan "zaciągnął" mi smycz . Pamietacie samowolkę ?... Własnie ...Jakos tych moich potrzeb nie potrafie rozszyfrować ...

Przecież ja ciągle sprawdzam Jego cierpliwość  i to na ile mogę sobie pozwolić...juz zapomniałam o spotkaniu w lesie ...wyparowało , jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki ...Takie nieposłuszenstwo nie przystoi suce . Powinnam byc potulna i oddana ...chyba ...czy nie? Jak to jest ? Nie wiem, wiem , jak jest u mnie ...uparty egzemplarz ...czekający , az Pan jej pokaże , gdzie "raki zimują" . "Okiełznać orkę " , aby uzyskać , oszlifowany diament, gotowy na każde skinienie ...Jakie też ja mam dziś górnolotne myśli :-) . Ale tak powaznie juz mówiąć, nie sądziłam , ze tak uparta będę , skąd we mnie te połacie siły i zaparcie ? Tyle sytuacji i nic...Mnie samą w chwili obecnej interesuje ta granica ...
Wiem tylko , że po...sytuacja się zmieni ,  to jak okiełznać klacz i puscić ją luzem , bez obawy, że nie wróci ...

Wiem dlaczego nie oddaje, tego co moje...nie czuje takiego czegoś ...nie ma nici w naszych rozmowach...jest bdsm...i brak porozumienia na innej płaszczyżnie...I tak sie zastanawiam...to moja wina ? ...a może obojgu nam taka sytuacja odpowiada ? A moze to kwestia początków i wejscia w taki a nie inny tryb...? Nie wiem...Granica jest  . ..czasami   mało namacalna , ale czy do przejścia ?
Własciwie , to chciałabym ją pokonać ...


19.02

Spotkaliśmy sie dzisiaj ...
Nie spodziewałam sie , że do tego dojdzie ..Bylismy umówieni  , ale niestety coś nam wypadło i tym samym spotkanie zostało odwołane .

Gdy usłyszałam ...las...powiem Wam, że poczułam strach ...po ostatnim razie , coś jednak zostało .Niby naliczonych razów nie miałam, ale moje czyny były ostatnio dość awangardowe , a podpuszczanie stało sie istna przyjemnością . Wiec jakby nie patrząc piwa nawarzyłam . Normalnie   miałam cykora ...

Wszystko odbyło sie inaczej ...
Po raz pierwszy , nie smarowałam tyłka , po raz pierwszy go nie czuje i po raz pierwszy on jest cały .
A było ...fajnie . Okazało sie , ze nie zawsze potrzebna jest przemoc , że i bez tego , moze być zaczepiście. Ale co w tym wszystkim było najlepsze ? Juz wiem jak to jest , rzucac sie na faceta, gdy ma sie na to ochotę . A ja miałam ochotę na swojego Pana , oj miałam. "Zgwałciłabym Go " normalnie :-) ... Nadrobiłam zaległości w całowaniu , w mizianiu , ocieraniu sie , Puściłam wodze , jak nigdy . A najlepsze jest to , że mogłabym wiecej , tylko w aucie, jest to rzecza niezbyt wykonalną , a nie wiem, czy jeszcze kiedyś nadarzy sie  taka okazja ,.... było super .

Oczywiście nie obyło sie bez naliczenia kary . Jak idiotka nie chciałam spełnić , tego co mi kazano , tylko wybrałam razy i to w ilosci przekraczajacej 30. A nie chciałam minąć 20 , naprawdę , ale Pan był szybszy . Powiedzmy, ze za duzo czasu do namysłu mi nie pozostawił , a ja zbyt długo sie wahałam. A o co chodziło ? Otóz miałam iść do własnego auta i cos przynieść. Wysiąść z jednego i pojsc do drugiego . I Wiecie dlaczego tego nie zrobiłam ? Powód jest głupszy niż cała reszta. Zarobić kare z powodu wstydu . Tak, wstydu . Wcale mi nie chodziło o to , ze mi zimno, co powiedziałam Panu , ani o fakt, że nie chciało mi sie wysiąść , tylko o to , że nie chciałam biegac w tym stroju po lesie, czując panskie spojrzenie na sobie . Irracjonalne , nie ? Siedzisz w samochodzie , w takim a nie innym ubiorze , rece panskie kraza po całym twoim ciele , ale wstydzisz sie przemaszerowac , Mu przed oczami . Wiem , to smieszne ...Nawet był moment , gdy sie zastanawiałam , co by było gdybym sie ubrała i wyszła , ale ze widziałam oczami duszy panską reakcje ,na to moje zachowanie  to zrezygnowałam z tego czynu , szybciej, niz on mi zaswitał ... Masakra , jak to mozna z głupoty zarobić kare ... Siedemnaście razy dwa i pół , daje nam 42 i pół ...sporo...pół...ciekawe jak się uderza po pół :) To będzie chyba inspirujące doświadczenie, dostać przez pół ...:-) . Ehe , juz widze , jak sie bede smiac...akurat...:)

Pan pokazał sie z innej strony ...i to takiej , która mogłaby nieźle zawirować ...no ładnie

20.02.

No cóz , zauważyłam to już parę dni wcześniej , chociaż Wam o tym nie wspominam i niech mnie piorun strzeli , ale nigdy sie do tego nie przyznam .

...Ufam Mu...Mam ochotę się otworzyć , tak całkiem...

22.02.

Suka dzisiaj jest chora . Normalnie czuje  ... jakby mnie czołg przejechał . Biorąc pod uwage fakt, że ja nie choruje, to jest koniec świata . Normalnie w takiej sytuacji , szłam pobiegać i nic mi nie było , gorączka wyparowywała , a gorący prysznic 'po' leczył reszte . Wiem, myslicie sobie, ale idiotk...:) To nie tak , kazdy ma inny organizm  ....ale dzisiaj jest inaczej , dzisiaj czuje , że jak to zrobię , to będzie najgłupsza rzecz , jaką kiedykolwiek w zyciu zrobiłam. Przecież więcej śpię , niż pracuję . Zrobię coś i pach na łózko . Maskara ...
Myslę o wieczornym zadaniu i powiem wam , ze po raz pierwszy ono schodzi na drugi plan . Nie mam nic, nie zrobiłam i chyba juz nie zrobię ...Mogłabym teraz , w końcu siedze przed komputerem, ale jakoś...nie mam siły ...nie chce mi się . Głowa zbyt mocno mi ciąży ...


wtorek, 9 lutego 2016

Mysli nie związane z klimatem...typowo zyciowe...

)9.02. ( data i godz na moim blogu, skutkiem mojego nygustwa :) , nie chce mi sie jej odpowiednio ustawić )

Ciężki dzień się zapowiada ....

Wiecie czego nie lubię ? Tego co jest we mnie ...Przydałoby sie trochę namacalnej wredoty i jakiś zastrzyk złej adrenaliny ...Mam w sobie takie coś , co każe mi udawać,  że  nie widzę ...tego co widzę... Dlaczego ? A piernik wie...Chyba głupizna górą ...Albo podejście do życia . Nie pcham sie tam , gdzie mnie nie chcą , wstrzymuje sie z działaniami tam , gdzie wiem, że to będzie bezsensowne , mam sporą dawkę tolerancji , zbyt dużą nawet bym powiedziała , nie obchodzi mnie zycie innych , nienawidzę plotek i bezsensownego komentowania , co kto zrobił , gdzie kto zgrzeszył , czy tez kto ,  co ukradł . Mnie to nie interesuje ... Jezeli ukradł i  mu sie udało ,to co mi do tego ? Jeżeli nawet sprzedaje narkotyki , a jest popyt na to , co mi do tego ? Ludzie sami stwarzaja sytuacje do których w zyciu dochodzi .Zdanie w sensie : "Zobacz jakie on ma auto , zaje*ał coś tam i sie dorobił ", otwiera mi nóż w kieszeni ( którego oczywiście nie mam :)  ). To ...mnie ...nie... interesuje . Chcesz , masz smykałkę , idz zrób to samo , czy ktos Ci broni ? "Nauczyciele , maja dobrze, tyle wolnego  " , kurza twarz , trzeba było sie uczyć, czy ktoś Ci bronił ? Generalnie uważam , że takie czasy i trzeba iść z ich postepem.  Takie mam podejście i nic w tym nie zmienię .W odniesieniu do swojej osoby...również ...Ktos mi dokopie ? Trudno ...nie mam pretensji ...Złość sie we mnie nie wyzwala...Tylko umysł broni sie potem przed popełnieniem po raz drugi  tego samego błedu...

To chyba mój charakter , dość cięzki i niosący pomoc . Nioo, jestem tam , gdzie trzeba bronic ucieśnionych , kogoś podnieśc lub podać pomocną dłon.

Wystarczy atak na jakąś niewinną osobę i ...jestem...he he ..Słynę z tego na fb. Wpadam tam , gdzie trzeba działać, bronie tych, których inni oczerniają i nie boję się mówić , tego co myślę .( Pisac potrafię, słowem pisanym mogę duzo ) . Dzieki temu , sąsiedzi mnie znają ,a ja ich nie...Jaki paradoks, prawda ? Ale to nie jest złe , przynosi dobre skutki . Ostatnie wybory do rady wiejskiej przegrałam jednym głosem i jakby tego było mało , nie ja siebie zaproponowałam... To miłe, gdy ludzie doceniają to co robisz , nie znając Cię wcale. A nie znają , moje relacje sasiedzkie konczą się na " dzien dobry" i "do widzenia " .

Ale ja nie o tym ...rozpisałam się i straciłam wątek, nie wiem, do czego dążyłam...I co to ja chciałam Wam powiedzieć...Kurcze...

Chyba to , że jeżeli ktos z Was, ma w sobie taki zawór z napisem "bezpieczeństwo " , to niech go nie zwalnia , dopóki nie będzie miał pewności , że może...A każda wątpliwość , czy znaki niosące mysl, że coś nie gra , niech Was trzymają w miejscu . Przeczucie czasami mówi prawdę, a czynów , które  je potwierdzają nie można odrzucać.

poniedziałek, 8 lutego 2016

20 . Spotkanie...porządne lanie...




02.03.16

Naważyłam piwa ( jak widzieliscie wczesniej ) i dzis mały jego łyk wypiłam. A , ze mam wene na pisanie, to co nieco Wam nadryzdam :)

Spotkalismy sie,  na szybko , w lesie , w  starym miejscu . Szczerze mówiąc , czułam , że Pan o podpuszczaniu suni , nie zapomni, ale sądziłam tez ,  że , taka mała ilośc czasu , nie wystarczy na wielkie działanie . Jakże ja sie pomyliłam, oj pomyliłam.

Powiem Wam, ze poprzednia setka i moja radośc , z faktu, że ją tak dzielnie zniosłam , to pikuś , w porównaniu do dzisiejszej trzydziestki . Trzydziesci a sto...trzydziesci wygrało . Po prostu mój Pan mnie najzwyczajniej  w swiecie oszczedzał :) Heh ...

Troszkę sie poszarpalismy przy aucie, bo mi sie podobało . Taka moja natura , ze lubie, kiedy sie mnie do czegos zmusza....W koncu udało sie Panu skrepować mi rece . A gdy był to był juz fakt dokonany , poszlismy sobie w las . Żartuje oczywiście ...Pan szedł trzymając linkę,a ja za nim , zastanawiając sie intensywnie , gdzie i po co idziemy . Gdy dotarlismy w koncu do drzewa , dotarło do mojej głowki ( :) ), że kary nie ominę . Czułam już wtedy , że lekko nie będzie . Miałam jakies dziwne wrażenie.....

Tzw. witka , czyli inaczej mówiąc , kijek ... Pierwszy uderzenie, uswiadomiło mi , że będzie bolało . Tym razem  liczyłam ( bo Pan sie upomniał ) ale też  ,  oswieciło mnie, że lepiej to zrobić, zanim Pan zdecyduje , że zaczyna kare od nowa ... Przy dziesiatym , zrobiło mi sie ...ciepło .Przy dwudziestym , było mi wrecz gorąco . I wtedy ...i wtedy nie pamietam za duzo . Wiem , ze ból przedostawał sie do mojego umysłu , wżynał się w ciało , pozbawiając mnie logicznego myslenia . Chyba liczyłam automatycznie . Po raz pierwszy naprawdę bałam sie momentu , zderzenia kijka z moją skórą . Po raz pierwszy lawirowanie tyłkiem , nie było dla mojego 'widzi mi sie" , ja naprawdę próbowałam się osłonić . Nigdy dotychczas , takiej sytuacji nie było . Doliczyłam do trzydziestu , trzymając sie mysli , jak tonący brzytwy, ze trzydzistka to bedzie ostatni raz,,,a niestety nią nie była . Nawet pozwoliłam sobie na wdech ulgi  , a tu zonk , niespodzianka . Dalej nie liczyłam ...Nie pamietam ile było ...Stało sie coś o co siebie nie podejrzewałam , a o co w chwili obecnej boję sie zapytać Pana ...Nie wiem, czy zauwazył a boje sie z tym zdradzić ...Nie wiem , co o tym sadzi ...Czytałam gdzieś, że , tak nie wolno , że najlepiej kiedy karę wytrzymuje sie do konca .A ja po trzydziestym , tak małej liczbie ...chyba..."odleciałam" ...Pamietam, że było mi...dobrze...błogo . Nie umiem tego opisać , nie wiem , co to było .Myslę , ze straciłam ...świadomośc , ale miałam w tym takie fajne , uczucie . Nie było bólu , tylko jakaś miła... lewitacja...to było naprawde fajne. Wolne jakieś . Nie umiem tego opisać .To jak , byc... szczęsliwym. Wiem , to smieszne .Wydawało mi sie , ze razy spadają , ale nie chłoszczą tylko głaszczą ... wstydzę sie o tym mówić, ponieważ w tamtej chwili, było mi...dobrze . Boje sie, ze ktos mógłby pomysleć , że to chore ...psychicznie ...Nie wiem jak długo to trwało .... Dopiero słowa Pana sprowadziły mnie na ziemię . Nie wiem co powiedział , ale cos powiedział i to mnie otrzezwiło . Boje sie Go o to zapytać , boję sie , ze to była oznaka słabości , i usłysze , ze zrobiłam Mu zawód ...że sie nie spisałam...nie wytrzymałam . Chciałabym o tym z Nim porozmawiac, ale zbyt mocno sie obawiam , usłyszeć prawdę . To nie powinno sie stać , nie przy tak małej liczbie . Nie wiem, może to skutek miesiaczk i organizm był słabszy , naprawdę nie wiem. Dobrze , ze sama sie ocknęłam...gdyby Pan musiał mnie cucić , dopiero byłoby mi wstyd...Nienawidzę współczucia skierowanego w moją stronę ...Tak samo jak , faktu, że ktoś musiałby mi pomagać...

Gdy mnie otrzezwiło , ból znów przeszył me ciało , a razy jak igły wbijały sie w posladki , ponownie wdzierając sie wolno w umysł. Po raz drugi , zaczęłam czuc kleszcze na skroniach , które z obydwu stron zaciskały sie na mojej głowie, odcinając kabelki z napisem " swiadomość " . Uderzenia  czułam  ze zdwojoną siłą , ale nie było mi w głowie błagać o litośc . Jestem tak zacieta , że duma mi nie pozwalała wydusic słowa i co najgorsze nawet łzy sie nie pojawiały . Nic. Tylko ból . Zero mysli , aby sie unizyc, chociaz wytrzymac nie mogłam...Domyslam sie , ze Pan podjłął wtedy próbę , doprowadzenia mnie na skraj , wypuszczenia , tego co trzymam , ale ...

I dopiero , gdy zaczęłam poważnie już czuc, ze mam ochotę sobie "pofruwać" zaczęłam prosić ..o litośc . Nie chciałam , odlecieć po raz drugi . Bałam sie reakcji Pana , Jego zawodu , lub co gorsze ...wystraszenia . Nie wiem.Nigdy nie zemdlałam i nawet nie wiem , czy to było to ...ale wiem, ze było mi dobrze ...

Szybko wróciłam do siebie . A fakt , ze Pan mnie potem przytulił , zaczał mnie rozbrajać . Troche było mi zimno , a Jego ciało było ciepłe i ...dawało schronienie ? Znów nie wiem. Ale wtedy cos odkryłam . Dotarło do mnie , że ból nauczy mnie ...rozumu...posłuszeństwa i powazania , ale mnie nie złamie . Zbyt uparta jestem . Przytulenie podziałało na mnie inaczej . to był gest uderzający w mój umysł . Miałam ochotę sie wtulić , mocno , zwyczajnie i prawdziwie , ale sie powstrzymałam ...Nie wiem, co mozna , a czego nie ...A to było ...normalne  ...To nie ciało , ciało zostało juz dawno oddane , to umysł jeszcze nalezy do mnie . Dlatego też obawiam sie pytan o których Pan wspominał, ze wprowadzi je w zycie nastepnym razem. To bedzie lekcja dla umysłu , lekcja , która inteligentnie poprowadzona , połaczona z czynami , może nie tylko , mnie odsłonić, ale też ...oddać ...

Dzis o tym rozmawialiśmy . Pan dobrze wie , że ja sie za tym chowam .Dobrze wie , że dzięki temu , nie ma całkowitego oddania . Stwierdził, że ktos kogos oszukuje , i miał rację , bo to  ja Jego oszukuje. Nie mówiąc nic o sobie trzymam dystans . To jest ściana , która daje mi namiastke bezpieczenstwa . A ja nie wiem, co sie stanie, kiedy ta brama runie . Albo wiem, tylko nie chce sie do tego przyznać . Wiem, też , że to moze wszystko zmienić .

Dzis też po raz pierwszy w zyciu połknełam spermę , na prośbę . Podzialalo lepiej niz rozkaz . To była prosba , a prośba , to zyczenie pańskie , a zyczenie pańskie jest świete . Gdyby to było polecenie , na sto procent , próbowałabym sie sprzeciwić , tylko po to, aby Pan musiał mnie do tego zmusić . Ale spokojne słowa "chciałbym" działają inaczej...Priorytet to zadowolenie Własciciela...Chwile trwało , zanim stoczyłam wewnętrzną walke z myslą o połknięciu . Jeszcze dłużej trwało, zanim zaczęłam to robić . Był nawet moment , kiedy przemknęło mi przez mysl , co zrobie jezeli nie dam rady , zaczełam sie zastanawiać nad sprintem i   szybkoscia otwarcia drzwi, zeby przypadkiem nie nabrudzic w aucie , ale juz po chwili tą mysl wyparły inne: "musisz to zrobic, nie wolno Ci zawieść , to zyczenie twojego Pana " . Ta motywacja była silniejsza . Chęć spełnienia prośby , zwycięzyła. Gdy poczułam , tą ciepłą substancje w buzi, zatrzymałam sie na chwilę , nastawiając sie wewnetrznie na przełknięcie . Chwila zwatpienia ...i poszło ...Nie wypusciłam nic . Jakby nie patrząc , byłam dumna z siebie . Zrobiłam to dla Pana , zrobiłam, bo prosił, cos przełamałam , jakąś maleńką granicę .

Co do tyłka ...oj ..dziś będę zapewne wcierać i wcierac ten fluid i pewnie nic nie uzyskam...Dzis dopiero boli , siedze na poduszce , uwierzycie ? :) Troszkę ranek mam ...czerwoności full ...pieczenia...palenia . Dzisiaj wiem, co oznacza powiedzenie: Nie usiadziesz na duuu... :-)

Dzis Pan uzyskał szacunek i respekt ...Dostałam częśc tego , co chciałam ...i dobrze mi z tym . Jedna lekcja zaliczona . Wiem, że kara może mieć swoją wartość . Troche wdziera sie w mój umysł myśl, że jezeli jakiekolwiek nieposłuszeństwo , czy niedostosowanie sie do poleceń panskich może skutkowac taką karą , to zaczynam sie zastanawiac, czy warto . A to oznacza, ze znalazł sie sposób na sukę . Suka pod taką grozbą , zastanowi sie dwa razy i wybierze posłuszenstwo...Tego pragnęłam...ide w jakimś kierunku i nie do konca wiem w jakim...ale wiem, ze tego chce...

Musze Wam sie przyznać ,  ze jezeli  faktycznie zobaczymy sie we wtorek ...Pan będzie miał łatwiej ...suka juz wie , że trochę należy sie jednak obawiać ...Kurcze , pytania ...a ja nadal nie wiem, czy chce sie tak otwierać ...ale bez tego należe połowicznie ...nie należe w całości ...Przeciez wiem, ze to oszustwo w jakiś sposób. Ja oszukuje Mentor udaje, ze tego nie widzi ...Pytanie brzmi , do kiedy ? Kiedy go to doprowadzi na skraj , gdzie zechce wziąć wszystko co mu sie tak naprawdę należy .... Z jednej strony chce sie Panu ofiarować , z drugiej nie chce otwierać tej bramy...I jak tu  babie dogodzić ? :)

Cos mi sie wydaje, że będę sie obawiac tego spotkania ...hehe..nio ładnie...ładnie...Ratuje sie myslą, że tyle razy juz o tym rozmawialismy i nigdy do skutku to nie doszło ...

02.04

Tak sobie dzis mysle,że powinnam Mu o wczorajszej wpadce powiedzieć , że moze powinien wiedzieć , że jestem uparta jak wół i wole paść niż prosić ...ale najnormalniej w świecie  boję się , Jego reakcji .

02.05...

Cisza...Pana z rana nie ma, zapewne wpadnie na moment , napomnknie coś o pracy i pobiegnie dalej ...A ja co? A ja sie zabieram do pracy i zabrac nie mogę , nygus mnie opanował .Oj, a mam tej pracy dzisiaj sporo , biorąc weekendową nieobecnośc  pod uwagę , muszę dzis wszystko ogarnąć i jeszcze znaleźć w tym wszystkim lukę , na bieg ( jak tego nie zrobię, to "lepiej bez kija człowieku nie podchodź " ) he he , żartuje oczywiście , ale , dla mnie to narkotyk,... musze i już. Kto nie biega nałogowo ten mnie nie zrozumie ...

Wracając do klimatu , mysle o wtorku , o bolącym tyłku i tak sie zastanawiam, dlaczego mój diabeł juz wstał . Dlaczego palące posladki , niechęć do siadania , nie każa mu zaprzestać , tylko wręcz przeciwnie czekaja na powrót pański, po to tylko, aby Go podraznić. Przecież juz wiem, że ból moze pozbawic myslenia , przeciez juz wiem, że mysl o takich razach , uderza porzadnie strachem w moim umysle , ale ...I jak tu zrozumiec siebie ?

Bardzo chce zobaczyć ta gorszą twarz Pana,  bezlistosne spojrzenie , zastygły i wrogi wyraz twarzy i ...strach na własnej . Chce to poczuć . I chyba wiem , jak to w Nim wyzwolić ...ale co potem...? Uciekac nie zamierzam ...zbyt mocno tego pragnę ...obawiam sie tylko jednego , że oddam to , a potem będe błagac o chwilę...uwagi...

02.08.

No więc Kochani , upiekło mi się .:) Jutrzejsze spotkanie odłozone  . A to oznacza , że byc może jednak Pan z zamiarów zrezygnuje lub nawet zapomni . Moja skorupka pozostanie cała .

Tyłek dzisiaj przestał mnie boleć, chociaz jeszcze wczoraj piekielnie mnie piekł  ...He he...Wybralismy sie na zakupy i mojej drugiej połowie wpadło do głowy , aby włączyć ogrzewanie foteli w aucie , myślałam , że go uduszę :)buhaha ...

Odnosnie zrozumienia , ostatnich razów etc...pamięć mam zbyt krótką Wiecie ...albo jestem tak głupia , albo potrzebuje konkretnego działania , bo dzisiaj wpadłam w stary rytm i zaczęłam grac na nerwach pańskich . a przecież po ostatnim spotkaniu cos juz do mnie dotarło , a dzisiaj co ?

Wolne myśli , działanie z premedytacją...


18.01.2016

Bo...
Pan jest władzą i z Nim sie nie dyskutuje...Nio może czasami :)
Pan może wszystko,
Pan może kazać,
Pan może pytać,
Pan może oczekiwać,
Może robić - to , co uważa ,
Może działać - tak , jak uważa,

Jego wola - moje posłuszeństwo . Jego brak , równa sie kara .
Zero ustępstw i zero pobłażania , żadnych "ale"...

Pan wymaga i Pan to dostaje ,
Pan oczekuje i tak ma byc.
chyba , że Pan , nie wymaga nic.

Wiecie , co robię? Znów igram poważnie z ogniem. Sprawdzam ostatnio odporność mojego Pana na dość poważną niesubordynację Jego suki.I działam z premedytacją .Chyba chcę przekonać siebie, że to sie nie opłaca ,że Jego życzenie jest naprawdę rozkazem , że troche trzeba sie go bać , i że to On ma faktycznie władzę ...Działam , tak , aby słowo szacunek , miało dla mnie głębsze dno. Czuje , że moje oddanie jest powierzchowne . Nalezę, ale nie do końca. Czas na całkowite  zrozumienie  . Ot i cała filozofia.

Bo czyż suki, nie trzeba trochę rozumu nauczyć ? I uświadomić , gdzie jest jej miejsce? Przyciąć różki i urobić , na własne potrzeby ?
Bo to Pan ma miec z suki pożytek ,Suka jest po to, aby Mu służyć . Tylko, że sukę , trzeba sobie wyszkolić ...

Nurtuje mnie pytanie , czy Pan potrafi tego dokonać , czy potrafi własną su utemperować i czy ma na tyle hartu ducha i taka moc przebicia, aby to zrobić ?. Ciekawe....To sie nazywa nieposłuszeństwo...i niesubordynacja...i brak pokory...i brak wszystkiego...Ktos to ostatnio w rozmowie ze mną dośc trafnie nazwał : sprawdzenie " ile Pana jest w Panu"... szlifowanie własnych ograniczeń , nadziewanie sie na pal pełnego posłuszeństa i ..wszystko to na własne zyczenie ...

Oj, ja sie kiedyś doigram , oj doigram :)

27.01.2016

To co macie wyżej , napisałam , zgodnie z datą, która tam widnieje. ( uzywam opcji "wersja robocza " )
Dzis jest inaczej . kilka dni temu mi przeszło , jak reką odjął. Podpuszczania brak.:) A czego to ja chciałam poprzez to dokonać?
Zaczął mi ciążyć brak całkowitego oddania , złamania , pęknięcia . Miałam poczucie niepełnej przynależności . Chciałam , aby Pan miał mnie w całości i chciałam to spowodować własnymi czynami, doprowadzić do złamania na własne życzenie .Pragnęłam Mu się ...oddać ...sama ...
Słowem...chciałam się "podłożyć" .

Ale mi minęło . Dlaczego ? Nie wiem. W kazdym bądz razie juz tego nie robię , jestem potulna jak baranek :) Tematu unikam , jak ognia . Nieźle, prawda? Nie wiem tylko co z tymi moimi przewinieniami , ponieważ trochę sie ich nazbierało, oj nazbierało ....Chyba zbyt mocno sie postarałam , chyba zbyt mocno tego chciałam , wiec się narobiło ...Tzn Pana sie nie boje, Jego czynów tez nie , tylko pękać już nie wiem , czy chce...

A drugi dylemat...Nio cóz...Pan ma sporo pracy ...A ja chyba   przyzwyczaiłam sie  do codziennego pisania i ..teraz mi tego brakuje...Ale w zyciu sie do tego nie przyznam .

28.01.2016

Oj, wczoraj odwaliłam numer...Nie wywiązałam sie z wieczornego obowiązku , nie dopełniłam zadania . A czemu ? Bo taka jestem. Pan dzisiaj stwierdził , ze to czyn dokonany z premedytacją. I faktycznie po części miał rację...

I co z tego wyszło ? ( z wczorajszego braku wypełnienia zadania ?). Pan mnie oświecił , dość mocno zrzucając na ziemię . Chciałam zmienić zasadę , a zapomniałam totalnie, że nie dość , iż  brzmiała  ona inaczej, to jeszcze ją sama przeobraziłam , na własny sposób i wedle własnego " widzi mi się "  . Gdy dotarła do mnie treść Jego słów , o nagięciu tej normy ( a naprawdę wczesniej nie zwróciłam na to uwagi) ... jak nic, obiecałam sobie , że sie dostosuje i zrezygnowałam z dalszej dyskusji , czując sie dość ..mała . Myślę , ze Pan nic nie zauważył, w końcu ,podpuszczam Go  od dawna ,więc i to wyglądało podobnie , niczym sie od reszty nie różniło , a jednak było inne. To jak dostać packą na muchy po łapach . Chcesz pertraktować , masz prośbę, a okazuje się ,że juz coś przeskrobałaś pod tym względem , tylko o tym nie wiesz . Bez przemocy poczułam , że Ma przewagę .Patrzyłam w tekst i myślałam sobie : o kurcze. Odeszła mi ochota na tłumaczenie , ze gdy Go przez jakiś czas nie ma , mam wrażenie , że Go nagabuje, wrzucając wieczorem w wiadomości to co zawsze  , że czuje sie głupio , myśląc , ze wyjdę na idiotkę , gdy np nie wróci ...Tematu już nie podejmę , poczułam się...zażenowana , Chciałam coś uzyskać , a miałam przewinienie na barkach. Dobrze, że sie nie zgodził i jasno określił . Podziałało do tego stopnia, że więcej tego nie podważę...
I teraz przychodzi mi na myśl tytuł piosenki: Dziwny jest ten świat...I musiałabym w tym miejscu dodać : Ile to ja się jeszcze muszę nauczyć...A jakie , to ekscytujące i "superaśne" zarazem...




piątek, 15 stycznia 2016

Typowo babskie mysli...poplątane z klimatem...

Dlaczego mam wrażenie , że coś spartaczyłam ...
Mówią ,że przeczucia zazwyczaj są prawdziwe i nigdy się nie mylą . A jeżeli się mylą , to odrobinkę , ale jednak zawsze ocierają sie o prawdę .
Moje mi mówi, że gdzieś popełniłam błąd , tylko nie wiem gdzie .  Ja to po prostu czuje...
 Ile mozna sie nad tym zastanawiać ? Czy nie lepiej po prostu zapytać ? Kiedy ja pytac nie potrafię, a juz na pewno nie o takie przyziemne sprawy...

To wrazenie dopada mnie co jakis czas...pytanie brzmi , czy ono jest błędne...i dlaczego tak...

 Czasami bywa  tak ,że wszystko sie kumuluje do momentu konfrontacji , a potem potrzeba oddechu, aby zebrać to na nowo . Może o to chodzi . Własciwie to lepsze rozwiązanie niż fakt, że coś spartaczyłam...

Ktos kiedyś  powiedział : uległa będąc uległą i tak pozostanie kobietą . A idac dalej tym tropem , kobieta , jak to kobieta ...heh...nio kobieta :) Sami wiecie jakie sa baby....

Prościej byłoby zapytac i po problemie . Nie da się i już .

Wczoraj ktos oskarżył mnie o empatię ( na klimatycznym portalu ) . Nie wiedziałam, czy pyta w kryteriach zalety , czy wady ...ale,  to niestety prawda ...i tego tez nie wyplenię,  gorzej , bo mnie to blokuje...Zwracam uwage , na odczucia innych , i nigdy nie mówie wprost...( chociaz w relacji z Panem..., nio moze nie do konca nie mówię ... ).

suka jest posłuszna…suka słucha swego Pana…suka spełnia życzenia swojego Pana...suka nie ma pragnień, jej największym szczęściem i priorytetem ,  jest zadowolenia jej Pana...  mantra - niezła nawet... Trafiłam na to , gdzies w necie , wpadły mi te słowa i nie chcą wyjść.:)

Jak widac, znów cierpię na brak "roboty" i wymyslam głupoty :) A najlepsze jest to, ze od pewnego juz czasu pisze, co mi slina na język przyniesie , bez cenzury . A takowa wczesniej była . Moja własna , ale jednak...



środa, 13 stycznia 2016

19 . Kolejny etap , na powaznie...

Jestem...Rzadko , ale jeszcze tu wpadam . A po co ? Otóż , może kiedyś,  komuś , ta moja pisanina sie przyda . Tak  powiedział mi Pan wczoraj i być może ma rację .

Jakos tak sie stało , że internetowa chęć dzielenia sie moimi przeżyciami , zeszła na bok. Chyba  pogodziłam się z własną przynależnością i nie wywiera ona na mnie , takiego wpływu , jak wcześniej . W każdym badz razie, już się nie boję klimatu . Nic a nic. Strachy poszły spać . Jeżeli mam jakiekolwiek obawy , to dotyczą one całkowicie innych sfer. Takich jak to , czy zniosę karę , albo , wrecz przeciwnie , że mam jej za mało , albo tez , jakby tu Pana podpuścić , lub dla odmiany , kiedy juz przestać podpuszczać..itp itd.
Weszłam , akceptuje i dobrze mi z tym.
Tak jak widzieliście wcześniej , że motałam sie w tym wszystkim , tak teraz , nic takiego sie nie zdarza . No i stwierdzam jednogłośnie, ze lubię , ból . Niezle, nie? A co tam , lubie klapsy i tyle . I nie tylko klapsy...
Jaki wniosek ja wysnuwam z tego wszystkiego ? Otóz , na poczatku faktycznie potrzeba czasu i umiejetnego wprowadzania , nie ma wchodzenia na głeboką wodę . Na to potrzeba tygodni , i cierpliwości , he he...A w moim przypadku tej drugiej potrzeba było sporo. Jak sami widzieliście , watpliwości było , oj było. Teraz czuje wiecej i wiem wiecej .

Reasumując :

Teraz dopiero wiem, co znaczy klimat ...Wiem i czuje i cóz tu wiecej powiedziec ...tego chcę...
To tyle Wam moge powiedzieć...:)
.

18...Oko w oko z ...nie wiem z czym :) Brak pomysłu na tytuł.




Spotkanie . Dokładniej, mówiąc, było wczoraj .
Miejsce to samo...
Spotkanie zaś ciutke inne .

Spokojny , niezręczny masaż ...No i tu musze , Wam powiedzieć, ze cos otworzyc sie na ten masaż jeszcze nie potrafię . Mogę więcej , ale jakoś tak ,  niezbyt mi to wychodzi , ale myslę , że wczoraj było troszkę lepiej . Co dalej ? Znam juz teraz zastosowanie klamki , takiej zwykłej , od drzwi . I w zyciu bym nie wpadła na taki pomysł , oj nie. A przyznac trzeba , że był niezły .
Opisze Wam go , ale tylko dlatego, ze moze jakiemus Dominującemu sie przyda. Gorzej tylko , jezeli Pan mój tu jest ( do dzisiaj nie moge , wykryc , czy jest , czy  tez Go nie ma , kiepski ze mnie detektyw :) ), i dostanie mi sie , za ujawnianie Jego pomysłow. W końcu On na to wpadł, no nie?
Nio dobra . Nalezy skrepowac uległej dłonie , postawić pod drzwiami , line przerzucić na druga strone ,jej koniec przywiazac do klamki , zamknąć drzwi i gotowe . Sprytnie , prawda ? No musze powiedziec, ze bardzo bardzo sprytnie . Troszku  potem , może Wam takowa su uciekać, i lawirowac ciałem, ale to już Wasza w tym głowa , aby jej to zbytnio nie wychodziło :)

Naprawde ciężko mi pisać , o tym co było . I tu jest dylemat , bo jezeli tak będzie ,  to nie bedzie o czym pisać ...Może dodam jeszcze , ze wbrew pozorom , mozna zniesc setkę klapsów i jakby tego było mało , mozna ich miec... mało...ale to chyba zasługa Pana , bo podejrzewam , że mnie troche oszczedził ...chyba...przeciez , az tak twarda nie jestem...:) . A z drugiej strony na jednym z posladków są "strupki" , więc , w czym jest "pies pogrzebany" ? Dobre pytanie , szkoda tylko , że to takie małe strupieńki ...

I czyms mnie zaskoczył . Siedze tak sobie dzisiaj i zastanawiam się  , jak to mozliwe. Otóz , moją winą było, ze rece miałam dość mocno skrepowane . Boo trzeba było leżeć spokojnie . Nio , ale ja lubię , kiedy trzeba sie ze mna pomęczyć, totez wyszło jak wyszło . A co to ja chciałam powiedzieć? Otóz , dłonie moje , były unieruchomione ciut za mocno , prawa mi normalnie zdrętwiała i co? I Pan sie połapał i poluzował. Ale jak On to zrobił, to jest dopiero dla mnie zagadką. Przeciez starałam sie , aby tego nie okazać . Chociaz gdybym powiedziała , ze nie główkowałam , jak sobie z tym fantem cichaczem poradzić , to bym skłamała . A  cichacz ten , był na tyle niegrzeczny, ze nawet mu  przemknęło  przez myśl , rozwiazanie supełków...niooo...I powiem Wam , ze nawet była ku temu sposobnośc , ale chyba bym przesadziła. Pewnie  tak . Ale to nie moja wina, ze mój diabeł jest tak nicpoty...A supełki... Lepiej dla nich , kiedy sa zdecydowanie daleko od moich paluchów. Chociaz z drugiej strony , ciekawe jaka byłaby reakcja ? hmmmm. Ostatnio lubie prowokowac , sprawdzać i znów prowokować . Oczywiście , wiem, że to bedzie trwało , tylko do czasu , az dotrze do mnie, że to sie po prostu nie opłaca , ale , że jeszcze nie dotarło...to cóż....

A tak powaznie juz mówiąc , wiem kiedy ,moge żartowac , przesadzac, przeginac i podpuszczac, ale   wiem też , kiedy ten moment sie konczy i Pan oczekuje nalezytego szacunku i posłuszenstwa.
Wyczuwam , gdy słowa" pytałem o coś " , nie są już ironią , a nabierają innego , głebszego wymiaru .
I wtedy co ? Wtedy zatrzaskuje sie taka zapadka , w której to , umysł , pragnie działac tak , aby nie zawieść ,czy tez nie byc powodem smutku na twarzy Pana . Odzywa sie natura , która pragnie sie podporzadkowac , okazac oddanie . Cała werwa i hart ducha schodzą w najciemniejszy , najodleglejszy ,  a wrecz niedostepny kąt. Duch opuszcza ramiona i staje sie potulny jak baranek....Ot i cała filozofia .
Żarty - zartami , ale ta swiadomość , chęć okazania posłuszeństwa  , czyny takie, aby nie zzabrakło w nich pokory , postepowanie takie, aby usłyszeć " dobra sunia" , zachowanie, za które ,będzie nagroda w postaci , pocałunku w czoło np. to  rzecz świeta , jak priorytet...

A tak swoją drogą , własnie mnie naszła mysl , aby zrobic, lub znieść coś , co bedzie trudne, lub wrecz niewykonalne , po to , aby zobaczyc zadowolenie w oczach Pana . Zrobic cos przed czym ma się ogromny opór  , aby zobaczyć satysfakcje i spełnienie w tym jednym spojrzeniu. Oddac i ofiarować własne cierpienie . Panu.
Własciwie to jestem na dobrej drodze ......Co przychodzi łatwo, nie ma zadnej wartości , prawda? A to ma posiadać wartość.
Ale to nie ma sensu , jak tak mocniej sie nad tym zastanowić . Bo czegóz to sie nie zrobi , dla Pana ? Moze nie od razu , ale po czasie...I klops , wartość czynu spada.

Faktycznie mi sie nudzi, lepiej jak sie wezmę za książkę :) .

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Wyobraźnia działa cz.6



Im dalej zagłębiałem się w  las, tym widoczniejsze było jej zdenerwowanie...Zaczynała sie wiercić i zmieniac co chwilę pozycje . A juz najbardziej podobał mi sie fakt, kiedy unosiła tyłek do góry , zapierając sie nogami o podłogę . Nic mnie tak nie satysfakcjonowało , jak swiadomość , że to co w nią włozyłem  , daje o sobie znać , przy kazdej dziurze, w którą wpadłem . A droga była wyboista , oj była . W sumie jeszcze kawałek i będe na miejscu , ale...gdyby tak...? .

Pozostał mi tylko słuch ...i sama nie wiem, czy chciałabym , aby mi go zabrano . Sprytnie to zrobił...Diablo mocno daje mi sie we znaki ten korek w tyłku. Brak mowy to pikuś. Przeciez i tak nie lubie mówić. Własciwie jakby nie patrzeć, jest  mi to na ręke , poza sliną , która spływa po mojej brodzie, ale co tam . Najważniejsze , że kulek prawie nie czuje , nie są , az tak dokuczliwe . Co prawda tonę , ale da sie wytrzymać . A kiedy uniose co jakis czas posladki,.( oczywiście tak , aby nie było widać , przeciez nie dam nikomu tej satysfakcji) ,  to  moge tak jechac na koniec świata ...Baaa, moge ten swiat  zwiedzać...Zmieniałam zdanie...he he...znów jestem na wygranej pozycji...Kurcze...czy cos ze mna jest nie tak ? Ile razy, będzie trzeba, wgniatac moje ja , w ziemię ?..A czym ja sie przejmuje ? Gdybym była potulna jak baranek, , to zapewne mój towarzysz zrezygnowałby z połowy zamiarów, a mnie piekielnie one interesują .Ciekawośc mnie normalnie zżera, więc to chyba  lepiej, ze mój diabeł jest w pogotowiu...Gorzej jeżeli  Pan naprawde mu rózki połamie......Upss...Koniec myslenia...auto w bezruchu.

Pięknie ją nerwy noszą , mógłbym tak stać w nieskończoność i patrzeć jak jej skóra nabiera gęsiej skórki, a klatka faluje - Unieś tyłek do góry .Wyżej!- prawie się wyprostowała , była  napięta jak struna . Specjalnie przesunąłem jej reką po brzuchu, żeby pozbawić ją, choc troszkę, zewnętrznej oazy spokoju. A ona nic , utrzymywała pozycję , nie reagując wcale ciałem na mój dotyk .O nieeee , sama klatka mi nie wystarczy . Podniosłem dłoń , przyłożyłem do twarzy i pozbawiłem ja , na malutką chwilę , oddechu - Ha,ha,ha- I to było to . Jej ciało zaczęlo dość niezdarnie tanczyc na fotelu, bo pas, krepował jej ruchy.. Gdy pusciłem, opadła z impetem ,wciskając tyłek w siedzenie .Oddech nabrał innego tempa ,a głowę próbowała schowac w ramiona, jakby sie chciała wtopić w siedzenie - ha,ha,ha . I jak suniu ? Nadal bedziesz grać ,że jestes spokojna? Cooo?!!
Juz prawie słyszałem jak wypowiada  , "Nie Panie " , Chociaż z nia nigdy nic nie wiadomo .Równie dobrze  mogłoby to byc  :  "Tak Panie". Emocji to ona potrafiła dostarczyć . Niby juz padała ,ale tylko po to ,  aby już po chwili wstać ponownie...



środa, 23 grudnia 2015

17 . Spotkanie...

Spotkanie...

Ostatnie spotkanie było , krótsze niz poprzednie i to o jedną trzecią , ale tak owocne w skutkach, że szok ...

Nie było zabawy , nie było żadnych ustepstw , było tylko "Dzień dobry" . Potem nastapił bieg zdarzeń, który był "super ". Może dlatego, że miejsce inne , może dlatego, że bezkompromisowść była górą a może dlatego , że lezenie na ziemi miało swój jedyny urok....

Otóz ...Pan pokazał mi co to znaczy , "oberwac z bambusika" :) . Dokładnie dwadziescia pięć razy, dziesięć za cos tam i pietnascie za nastepne przewinienie...A należało mi sie , oj należało ...A bambusik zostawił na moich pośladkach piękne sine slady , które dość długo jeszcze zmuszały mnie do kamuflowania ich , czym sie tylko dało . Wiecie , ze fluid może miec całkiem inne przeznaczenie ? Tylko bielizne brudzi :) Ale powiem Wam , ze gdy siadając w dniu nastepnym na czymkolwiek czułam posladki, to od razu mi sie przypominało , co przeskrobałam...

No wiec był bambusik, była rurka , jakas tam , była dłon , było zapoznanie z imbirem , było głosne odliczanie , było bliskie spotkanie z ziemią ( tak, to było dość władcze , fajne... krzaki , mokra ziemia , ma cos w sobie , a juz najwięcej mężczyzna stojący na Tobą...dość przkonujące muszę Wam powiedzieć:) )...A najwazniejsze, że nie mam nic przeciwko temu , baaa , będę wołac o więcej ...

Dwa auta stojące obok siebie , w lesie , w lekkiej mżawce ...bajka...gdyby nie mysl, że jednak , ktoś może sie "napatoczyć" :) .

To tyle ze spotkania ...rozstalismy sie po godzince ...każde w swoją stronę .

Dlaczego tak krótko i tak mało ?
Nie wiem. Czuje , że nie moge  tyle pisać. Czuje jakis spokój . I czuje , że takie szczegółowe opisywanie spotkań z Panem , to jak film nakrecony w trakcie jego trwania . A gdzie prywatność?
Nie mam prawa , wyciagać na światło dzienne , tego co się pomiędzy Nami dzieje . Ostudziło mnie...
Czas robi swoje...

Nie martwcie sie, bedę cos skrobac , a juz na pewno obiecuję Wam ,że dokoncze opowiadanie ( bo o to pytacie ) , tylko obecnie jakos tak , czasu brak i...weny też  :) Ale ta ostatnia spadnie na mnie w najmniej oczekiwanym momencie, takze daje Wam słowo , że do końca dojdę i nie tylko, bo stworzę nastepne...







16. Żyje , żyje...

Upsss...dawno mnie nie było . Przepraszam Kochani,zaniedbałam Was troszkę...A widzę , ze mnie odwiedzacie, choć niechętnie ślady zostawiacie :) ...

Troche mi się   pozmieniało , a co najwazniejsze Pan wrócił...Tak, wrócił :) .

Wyobrazcie sobie , ze znów mnie tyłek bolał , oj bolał :) Doprosiłam sie na nich niezłych siniaków  ...Moja wieczorna toaleta trwała o wiele wiele dłużej...Biegałam z fluidem po łazience i wcierałam go w posladki . A to wszystko za sprawą bambusika ...I pomysleć , że bacik wydawał mi się ciężki w obyciu , a tu zonk :) ...Ale rurka hydrauliczna lepiej "ciągnie" :)

...Zaszła we mnie zmiana ...

Na poczatku było ze mnie zamknięte grzeczniutkie babsko ...pełne obaw , znajace tylko swoje marzenia i własną potrzebę "słuchania kogos". W dniu dzisiejszym , sama wymyslam , co i gdzie chce , czego pragnę . Strach odszedł i stał sie złudny jak moja fatamorgana .
Czytałam właśnie troszke , to co napisałam wczesniej...Ale tez byłam "zacofana" i jakby nie dośc tego , wszystko mnie ekscytowało , jak dziecko  .

.. Życie potrafi zaskoczyć ...

A wracając do zmian ...mysle inaczej. Nie wiem dlaczego i dzieki czemu, ale mysle inaczej. Nie ma żadnych duchów ,w sensie ," boje sie" , żadnych demonów , odnosnie złego postepowania . Nic i nic i zero,,,Jestem pusta pod tym wzgledem, do tego stopnia , że , sama sie nad tym zastanawiam...

Moja metamorfoza weszła w jakis tryb , w którym nastapiło pogodzenie sie z faktem , z tym swiatem  i cała resztą . Kiedys hasło bdsm...było dla mnie , jakieś wielkie i złe. Nioooo było złeee . A teraz , to miłe dla ucha słowo :) Fajnie brzmi ...jak muzyka ...

Nastepna sprawa , to słowo 'suka' . Doszło do tego , ze sama zaczełam go uzywac w odniesieniu do swojej osoby i bardzo mi sie to podoba. Uwielbiam , gdy Pan zwraca sie do mnie w ten sposób...

Co najwazniejsze, troche sie otworzyłam i zaczynam jawnie mówic o moich pomysłach ...Panu oczywiscie ...i co Wam powiem ale Wam powiem, ta moja wyobraznia jest dość...szalona :). A rozmowa duzo daje ...i nie jest taka ciężka :)


A nawiązując do nadchodzących Swiąt Bożego Narodzenia


Niech czas tych Świąt
będzie pełen atmosfery radości,
wytchnienia i zatrzymania
od codziennego pędu...
Zyczę Wszystkim ...
WESOŁYCH ŚWIAT 



środa, 9 grudnia 2015

Wyobraźnia działa cz.5


Miałem plan i w końcu musiałem go zrealizować. Zrobiła co kazałem .Związałem jej dłonie z tyłu. Nie reagowała . Była potulna jak baranek. Doskonale. Mój plan miał swoją przyszłość... - Odwróć się - powiedziałem , chciałem spojrzeć jej w twarz. Oczy miała zroszone łzami, wzrok spokojny - Na co masz ochotę? - rzuciłem czując , że odpowiedzi nie otrzymam. Nigdy nie odpowiadała. Dlaczego teraz , miałoby się to zmienić. Podniosła powieki , utkwiła spojrzenie we mnie - Na klapsy - cicho ledwie dosłyszalnie - Lubię je ..- prawie jej nie słyszałem. Mówiła...stała skrępowana ...i mówiła czego chce. Mocniej zdziwiony być juz nie mogłem... co za zmiana - Coś jeszcze? - miałem cichą nadzieję ,że coś jeszcze doda - Tak- spuściła głowę - Co? - kułem żelazo , póki gorące - Dwa miejsca na raz...korek i coś jeszcze...w ustach tez...- myślałem ze mnie słuch myli...- świeczki - ciągnęła dalej - plecy...uderzenia...w nie ...oczy...zasłonięte...palcat...dwa wibrat...i to coś...pulsujące...lizanie tyłka...panu...i ...palusz...szek...- zastygła na chwilę - panu...i..ten...stymulator...to mnie ciekawi... - chyba chciała, abym dostał zawału wynurzając ,aż tyle...

- Mówiłaś ze się boisz - musiałem się upewnić, przecież wcześniej nie chciała.
- ...Nie mówiłam , że nie chcę - nie zrozumiałem co ma na myśli i teraz ja na nią patrzyłem jak wół w malowane wrota - Jak?- musiałem to wiedzieć....Sytuacja była śmieszna , pogaduchy jak przy kawie , tylko , ze ona skrępowana , a ja pewny siebie...bylem przed chwilą , bo właśnie zaczęła mnie wyprowadzać z równowagi - Boję...ale nie, że nie chcę....Ja...chcę ....ale się boję - kręciła niemiłosiernie, aż zacząłem sie zastanawiać, czy nie przełożyć jej przez kolano i nie strzelić kilku razy przez tyłek - Musze...potrzebuje...pchnięcia...ja sama nie...ale chcę ...ja bardzo chce...tylko, ktoś musi mi pomóc - mówiła tak cicho , że musiałem się wsłuchiwać. Przy czym łzy spadały na ziemię. Zrozumiałem.Mówiła prawdę. Juz wcześniej mówiła prawdę. Chciała wszystkiego , ale chciała tez , aby ktoś jej pomógł wykonać każdy krok, aby trzymał , kiedy będzie miała upaść , aby ją zmusić , zamiast błagać. Sama nie potrafiła przekroczyć bariery. Boję się , nie oznacza , nie chce. Boję się i potrzebuje pomocy. Pomożesz , pójdę za tobą. Tylko trzymaj i nie puszczaj. Nie pozwól mi się wycofać, nawet jakby świat się walił.Nie pozwól mi zejść.Urobienie jej wymagało czasu , dużo cierpliwości i siły. ...pozwoliłem jej spaść...Fakt, ze tu jest, stoi przede mną i czeka...świadczy o sile tego ,co w niej siedzi . Świadczy o tym , jak bardzo to chce wyjść,  i ze ciągle się jeszcze tli... i co najważniejsze , nie zamierza przestać . Samo się prosi o szlifowanie . Cały czas woła o pomoc , ale jednocześnie samo sobie radzi. Niezła kombinacja. Niezła determinacja. "Boję się, ale tu jestem"... Dobra. Niech będzie - Coś jeszcze? - zapytałem chcąc zakończyć ta rozmowę - Nie.! - podniosła głowę , spojrzała hardo w moje oczy , zero strachu , multum złości. Ha...moja podwładna była zła...podniosła głos...ale jaja - Co to było? - zapytałem - myśląc , że zacznie przepraszać - Nic ! Rozwiąż mnie ! - padło wbrew moim oczekiwaniom - Co?- kurcze , nie wierzyłem własnym uszom - Jak to co?! Głuchy jesteś ?! Wracamy.!!!! - odparowała , nadal podnosząc głos...buhaha... Ona nie podniosła głosu, ona wrzeszczała...ha ha...a to coś nowego...no popatrz...popatrz...Co ona sobie myślała?

Mam dość. Tez mam prawo,  aby mieć dość. Co on sobie myśli? Nie, to nie - Rozwiąż ! - Nie chciałam , aby nadal się bawił - Słyszysz? Roooooozwiiiiąż.!!!

Ale była wściekła..ha ha...Ciekaw byłem tej złości , oj byłem. A skutków jeszcze bardziej - Ty do mnie mówisz,  na ty? - powiedziałem całkiem , ale to całkiem spokojnie - A dlaczego by nie?! - odparła ...też całkiem , ale to całkiem spokojnie - Coś mi mówi, ze nie masz zbytniego wyboru - teraz już cedziłem słowa,  przeciągając głoski wolno i szeptem. Coś ja chyba wystopowało, bo rzuciła we mnie zaciekłym wzrokiem i... zamilkła.

Kurcze , co jest? Znów zmienił kierunek. Jak w Greyu normalnie. Twarz za twarzą. Nie nadążam. W tej jego Strzale Kusziela nie było takich przewrotów - No odwiąż!!!!! - a niech sobie lawiruje sam , ja wracam. Tez mam dumę.

Odwróciła się , nadstawiła nadgarstki. Śmiać mi się chciało. Jeszcze nie skończyłem. Świeczki w moim pałacyku się wypalaja , czekając na mnie. Nie po to się namęczyłem cały dzień, żeby jej tam nie dowieść...ha ha...pięknie. Stała tyłem . Podszedłem , przygniotłem ją swoim ciałem , czując ja pod sobą .Próbowała się wyrwać , ale niezbyt mocno - Stój spokojnie...- wyszeptałem jej do ucha - Jesteś moja...zapominałaś? - teraz mówiłem już bardzo poważnie i bardzo cicho - Puszczę Cie , jak skończę , rozumiesz? - przydusiłem ją  mocniej - A jeszcze nie skończyłem . Dopiero zaczynam...dotarło? - pocałowałem ja w szyję...zadrżała - Dotarło? - podniosłem lekko głos - Tak panie...- ta kapitulacja była piękna. A klacz moja. Sam ja ujeździłem.

Stała. Spokojnie. Tyłem do mnie. Oparta o mój samochód. Z rękoma na plecach. Zasłoniłem jej oczy. Opaską. Nic. Podniosłem spódnicę. Nic - Wypnij sie - wykonała. Polałem dureksem jej drugą dziurkę. Nic. Tylko lekkie drgnięcie. Wsunąłem w nią korek . Nic. Tylko lekkie zesztywnienie... Zapchałem jej tyłek i nic ...- Przodem do mnie - wykonała. Włożyłem w nią kulki. Nic. Tylko szybki urywamy oddech. Rozciąłem stanik. Nic. Nadal stała. Zapiąłem klamerki na sutkach. Nic. Tylko lekkie mruknięcie . Założyłem opaskę na usta. Kulkę. Nic. Pełna rezygnacja i oddanie.Zero sprzeciwu. Odwróciłem ją tyłem , znów oparłem o maskę auta. Wziąłem bat. Strzeliłem dziesięć razy z zaskoczenia. Po tyłku , po plecach. Nie patrzyłem gdzie spadnie. Przy pierwszym razie jej ciało było zdezorientowane jak diabli , przy drugim syczała , przy następnych próbowała umknąć. Jej niedoczekanie - Ok. Teraz się przejedziemy - powiedziałem kiedy skończyłem. Nic nie widziała. Nic nie mogła powiedzieć. Obie dziurki miała pełne, piersi uwiązane ...jej próba poskromienia własnych emocji była widoczna gołym okiem. W środku wrzała , na zewnątrz spokojna do granic , tylko zaciśnięte dłonie dawały oznaki jakiegoś zdenerwowania . Juz ja jej pomogę , okazywać emocje, oj pomogę ...Taką posadziłem w samochodzie. Zapiąłem pas. Nie protestowała. Jakby nie patrzeć, wyboru nie miała. Sama chciała. A marzenia się spełniają. Mój pustostan czekał. Wypełniony linami , masywnym hakiem, stołem , moimi zabawkami...świeczkami tez...a noc jest długa. Zapamięta to na długo. Oj zapamięta....Ruszyłem...

Cdn ... W późniejszym terminie ...
Mam full egzaminów pod koniec tygodnia i zero weny ...ale obiecuje Wam, ze dokończę w wolnej chwili .

Prosicie, abym napisała , co z Panem ...
Otóz ...Nie ma ...
Milczał ...nie do końca się "zgrałam"...
Chwilowo nic wiecej o tym nie powiem...
Poza moim szacunkiem  ...
Jest tutaj chyba , bo opowiadanie , jest na podstawie ..tego co było...
A , że kiedyś prosił...o cos takiego...

Zwracacie mi tez uwagę , na brak +18 ...szukałam i Wiecie , co ? Nie mogę tej opcji znaleźć .
Więc , jezeli ktoś z Was może mi pomóc temu zaradzić , będę wdzięczna.





Wyobraźnia działa cz.4


- Chcesz powiedzieć , ze nie będziesz posłuszna?! - zagrzmiały słowa pośród ciszy tego lasu - Tak...to chce powiedzieć - nie wycofałam się ,brnęłam dalej...Potrzebowałam złamania....chciałam , aby mnie w końcu miał , bez względu na cenę - Nie????!!! - krzyknął mi do ucha, przerywając tok moich myśli - Chodź tu! ! - odsunął się i czekał ... - Pokaże ci dzisiaj kto tu rządzi - Zrobiłam , co kazał -  Klękaj - teraz nie miałam zamiaru wykonać polecenia  i nie dane mi było zastanowić się nad tym dłużej, bo mocny policzek powalił mnie na ziemię ,i to tylko po to , aby chwyt za włosy , postawił mnie na niej z powrotem - Nie?- znów zagrzmiało mi w uszach...zbliżenie naszych twarzy ...spojrzenie w oczy......One były bezkompromisowe ...obce...straszne...- Nie - jeszcze siedziało to we mnie ...

Powalił ją na ziemie, usiadł na niej okrakiem i przycisnął do gleby. Kolejny ostry  policzek doprowadził ją na chwilę do porządku. Poczuła słodkawy smak krwi w ustach, pieczenie na twarzy. Wściekła się , wykorzystała chwilę nieuwagi i zrzuciła go z siebie . Jej wygrana nie trwała długo, bo zanim zdążyła stanąć na nogi ...

 ... Znów ziemia , twarzą do niej  i całkowicie bez ruchu . Strach opętał me ciało, ból rozrywał mięśnie . Próbowałam sie wyrwać i nic, walczyłam i nic, ręce trzymające moje dłonie były silne a nogi okalające mnie w pasie mocno trzymały sie podłoża . Bezruch i bezsilność zaczęły opanowywać mój umysł. Myśl o przegranej wdarła się z siłą tajfunu w moją głowę ...Trwało to kilka minut... aż w końcu opadłam , bezsilnie , nie ruszczejąc sie wcale. I nawet zbytnia przemoc nie była potrzebna , aby tego dokonać... wystarczyło trochę przewagi i łza spłynęła po policzku - Nie ? - znów zagrzmiało pytanie - Tak panie - powiedziałam łamiąc własnie to co moje...wyczułam siłę i moc tego człowieka...poczułam ,ze pękam . Puścił , wstał , odsunął się . Wstałam ,spuściłam wzrok...opuściłam ramiona i czekałam... miałam ochotę uklęknąć...lub zapaść sie pod ziemię...

Wow...chyba ja złamałem, czy mi się tylko wydaje.?  Jest jakaś inna , potulna, i jakby moja? Ale tak naprawdę moja. Wyczuwam różnice...ciekawe - Uklęknij- o dziwo wykonała polecenie spuszczając głowę na dół ...czekając . Znów miałem nieodparte wrażenie ze w końcu mi się udało. Ta suka była moja. Tylko moja. Uniosła głowę , uniosła wzrok spoglądając w moją twarz - Co sobie życzysz Panie?- to pytanie dało mi jednoznaczną odpowiedz. Nie było wymuszone... wyszło prosto z  duszy. Miałem ją . Ciężko było , ale ją miałem - Wstan i się odwróć z rękoma na masce - Dobrze Panie..- muzyka dla moich uszu. Wiedziałem ze teraz zrobię z nią wszystko  - Zmieniłem zdanie , chodź i mi zrób lód.. - odwróciła się , uklękła , ręce złożyła z tyłu - Bokiem ,czy mogę wziąć go do buzi całego ? - podobała mi sie ta zmiana...

- Bokiem- znów zaczęła go liząc , tak jak lubię... tyle tylko , że teraz robiła to lepiej...delikatniej objeżdżała go językiem z każdej strony , łapiąc momentami w usta kawałek skórki..- Czy mogę go wziąć całego Panie.?- Możesz - wsunęła go sobie po sam koniec , raz za razem wkładając i wysuwając. Połknęła go w całości dotykając językiem jąder - Panie?
- Tak suniu? - mogę prosić o dociśniecie ręką ? - normalnie mnie zatkało . Chciała , abym pozbawił ja tchu. Zrobiłem to , nawet ostrzej niż powinienem. Zrobiłem to tak mocno, ze prawie schowałem kuta...razem z jadrami w jej buzi. Puściłem. Opadła na ziemię szybko łapiąc oddech. Od razu uklękła na nowo... znów spojrzała do góry ...wbiła we mnie pełen oddania wzrok ...Warto było się namęczyć ...warto było przejść ta drogę , aby to ujrzeć ...- Wstań i stań tak, jak Ci kazałem wcześniej...

cdn.

Wyobraźnia działa cz.3



Chwyciłem ją za ramiona ... nagle i niespodziewanie ... przyciągając jednocześnie do siebie . Zrobiłem to tylko po to, aby już po chwili , rzucić jej ciałem  na maskę . Wybiłem ja tym z rytmu... i o to chodziło . Patrzyła nieprzytomnym i zdziwionym wzrokiem...Podszedłem bliżej ...rozdarłem koszulę jednym wprawnym ruchem...Głośny trzask i guziki rozprysły sie na wszystkie strony...

Najważniejsze teraz, to nie pozwolić jej wyjść z tych emocji, które nią właśnie opanowały.To było piękne. Strach  było widać gołym okiem ... jej ciało drżało,  a klatka chodziła. Jeden średni policzek postawił ja na nogi ... To zdziwienie widoczne w jej oczach było boskie...
- Kleknij- wykonała posłusznie polecenie - Teraz weź go do buzi - rozpięła mój rozporek drżącymi rękoma , chwytając w dłoń pen... .Był gotowy i nabrzmiały , jej ręka podrażniła tylko moje zmysły . Znów policzek , tym razem mocniejszy - Kto ci go kazał dotykać rękoma ?- podniosła na mnie oczy , spojrzała z dołu - Dobrze Panie - takie prawdziwe i wystraszone " dobrze Panie " . O takie z głębi serca ,sie jeszcze postaram...- Wez go do ust - zbliżyła twarz , musnęła językiem czubeczek , polizała po główce i wsunęła sobie całego do buzi . Doznanie było wielkie ... Gdy zassała , musiałem ją odrzucić ... prawie bym doszedł....- Bokiem liz! - aż za dobrze wypełniła polecenie . Dłonie spuściła wzdłuż własnego ciała i zaczęła  lizać boczne ścianki języczkiem. Przesuwała nim kawałek po kawałeczku , muskając centymetr po  centymetrze. Teraz ja sie oparłem i rozkoszowałem tym uczuciem...Znów połknęła całego ...poczułem  jak zamyka go w ustach i ssie końcówkę...Nie mogłem na to pozwolić. Nie słuchała co mówiłem. Wdarłem sie palcami w jej włosy , złapałem mocno  i dopchnąłem do końca. Dopchnąłem tak , ze zaczęła sie krztusić i wyrywać ... O nie, sama tego suko chciałaś. Im mocniej sie wyrywała, tym mocniej i głębiej wsuwałem ...wkładałem i wyciągałem... po same jadr.... Poruszałem jej głową według własnego ,widzi mi sie. Chciałem , aby poczuła , kto tu rządzi .Nieee , tak byc nie może -  przeleciało mi przez głowę - ona sobie chyba żarty robi ...za długo już . Przestałem
- Wstan! - wrzasnałem na całe gardło ,  aż podskoczyła. Nie miałem zamiaru odpuścić ...

Robiło się mi się gorąco...trochę w mój umysł wdzierał się strach...Odwróciłam się jak kazał...ręce położyłam na dachu auta...i nie ważyłam się dalej ani drgnąć...Czułam ,ze na coś się zanosi , że pan coś wymyślił...Przeszedł na tył i otworzył bagażnik - Ani się waż ruszać- dopadło do moich uszu , chociaż i tak nie zamierzałam nic robić...Nie trwało długo, gdy wrócił  z liną w ręku...stanął za moimi plecami i chwycił za nadgarstek . Teraz już wiedziałam że skrepuje mi ręce...Nie tak łatwo , spróbowałam wyrwać dłoń i nawet mi   się to udało...ale tylko na chwilę ,bo od razu poczułam pański uścisk  na szyi , dość mocno wgniatający mi głowę w maskę samochodu...- Masz stać spokojnie - jak przez mrok dotarły do mnie Jego słowa, brakowało mi tchu ..- Słyszysz ? - dorzucił po chwili - Nie - odpowiedziałam chcąc Go pomimo całej tej sytuacji jeszcze mocniej podrażnić...

Cdn.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Wyobraźnia działa cz.2


Jak tam droga? Mglisto , nie ? - Przed chwilą mnie targał , a teraz gaworzy jakby nigdy nic . Niezła mieszanka , pomyślała su - Nie jest tak źle  - odparła, również wrzucając na luz
- Nie bałaś się? - zapytał odwracając głowę - Nie, a czego ? - wytrzymała jego spojrzenie - Czego to sie zaraz okaże - i jakby piorun strzelił , zapadła złowieszcza cisza  - Jesteś pewna , ze tego chcesz ? - dorzucił po chwili patrząc na drogę - Tak , jestem pewna - odparła  kobieta ,  rozdrażnionym tonem - Ooo, zniecierpliwienie ...Doskonale suniu , doskonale...Zjechał  , w polną , dziurawą i wyboistą ścieżkę . Chyba dawno nikt jej nie używał . Trawa była dość wysoka , droga zarośnięta ,a wyboje ogromne - Nadal taka spokojna ? - Zastanawiała się , nie nad odpowiedzią , ale nad własnym podnieceniem - Pewnie, że tak - odpowiedziała , długo sie nie namyslając , przecież mu ufała .

 Mężczyzna otworzył okno , zapalił papierosa i prowadził dalej w ciszy. Zamilkł , więc i ona milczała. Wjechali w las. Przed nimi słońce chyliło się ku zachodowi . Zewsząd zaczeły ich otaczać drzewa i tylko  auto śmigające tą leśną dróżką rozpraszało  przyrodę . Cisza trwała . On palił , ona milczała. Atmosfera zaczęła sie zmieniać . Zadne słowa nie były potrzebne, aby tego dokonać. Zaczęło się robić ciężko i złowieszczo. Po kilkudziesięciu minutach facet zatrzymał auto  - No to co ? Zaczynamy . Wysiadka  - Znów spojrzała na niego . Ton głosu wskazywał na brak sprzeciwu , oczy świadczyły o sile polecenia. Wyszła z auta bez zastanowienia . On tez .

 Znów palił. Stanął naprzeciwko . Znów spojrzał . Był jakis inny . Zaszła w nim zmiana , której nie potrafiła określić. Stał sie jakiś ostrzejszy , obcy  - No to co? Najpierw porozmawiamy ,ok ? - Znów  , to jego," no to co" - Najpierw ustalmy zasady  - dokończył... patrzyła na niego zastanawiając sie do czego zmierza . Milczała - Wiec...- teraz i on zamilkł - Zadam Ci pytanie ,a brak odpowiedzi oznacza , karę . Zrozumiano ?- dorzucił na koniec .
 - Dobrze - odparła po chwili - Dobrze co ? !!- krzyknął tak głosno , że ptaki zerwały się z gałezi. Mógł, przecież nikogo w pobliżu nie było. Skuliła sie w sobie , spuszczając wzrok w ziemie - Dobrze panie - poprawiła
- Doskonale yhmmm...- przesunął dłonią po jej policzku , zatrzymując ją na szyi i unosząc jej głowę do góry . Zbliżył własna twarz , zacisnął - Wiesz, ze jesteś moja? - chciała kiwnąć , ale nie mogła, chciała coś powiedzieć i tez nie mogła
- I zrobie z tobą co tylko zechce  - puścił , pozwalając jej zaczerpnąć powietrza  - Jak sie nazywasz ? - rzucił znienacka , wyskakując z tym pytaniem jak Filip z konopii. Patrzyła na niego , czuła jego bliskosc i była ...zaskoczona. Jak sie nazywam ...kurcze, przecież to moje zabezpieczenie, a teraz jak sie nazywasz ...- No jak?!!- znów krzyk .No przecież nie mogę mu powiedzieć...
- Aleee - zaczęła - Jakie ale! -wszedł jej w słowo - Zadałem ci pytanie i oczekuje odpowiedzi . Chyba nie myślałaś , ze nie wiem, ze mnie to trzyma ...Cooo? ! Jak? - M....- wydukała ściszonym głosem. - Mmmm? Udowodnij - Spoglądała mu w oczy i nie kumała , udowodnij ?

Ona jest nienormalna , czy jak? Zadałem jej proste pytanie , prostą czynność , a ta patrzy jak wól w malowane wrota i chyba nie rozumie - Dowód daj - wow , ale tez ja zatkało  - No, dowód- dorzuciłem, tylko po to ,aby wzmocnić jej zdziwione spojrzenie . Było niezłe - Chyba nie myślisz, ze ci uwierze na słowo ?

Właściwie ...co on sądzi, ze mu dowodu nie dam? I tak to kiedyś musiało się stać...ze tez w końcu na to wpadł...no no...teraz już pozamiatane na amen. I dobrze. Otworzyłam drzwi , chwyciłam torebkę i mu podałam. Satysfakcja gwarantowana ... gdybym wiedziała ze ten czyn wywrze na nim takie wrażenie , zrobilabym to już wczesnej .

Przygotowałem sie na walkę , a tu proszę...Bezproblemowo...Czy ja widzę w jej oczach zadowolenie? No no...- Schowaj - patrzyłem jak normalnie wypełnia ta czynność i teraz , dla odmiany , ja miałem satysfakcje z tego, co sie zaraz stanie . Zetrzemy ten uśmiech z jej twarzy , nauczymy sunie pokory ...nauczymy...- Połóż na tylne siedzenie ...A teraz tu podejdź - specjalnie sie odsunąłem...już ja  ją pozbawię  tej pewności siebie . Podeszła , bez strachu ...a to dzialalo na mnie jak płachta na byka...

Cdn...

Wyobraźnia działa cz.1



                                   Działa , troszku działa ...to co jest niżej, to obiecana fikcja .

Miała wybrać parking , na którym zostawi ,na kilka godzin, auto . Miała ubrać sie w czarną , nie za krótką , spódniczkę  i białą koszulę . Miała nie mieć na sobie bielizny , tylko  czarne pończochy i koronkowy pas do nich. Nie posłuchała , miała na sobie stanik . Nie posłuchała, była wilgotna. Nie posłuchała ,miała makijaż ...

Zamknęła samochód , sprawdziła zamki ,czekała . Miała stać obok , więc stała . Wiatr owiewał jej łono , dając uczucie dyskomfortu . Czuła , że tonie ,czuła  jak drżą jej nogi , a ręce wyłamują sobie palce. Myślała, ze będzie spokojna , a jednak nie była. Czar całej tej sytuacji polegał na tym, ze tak własnie miało być. Jak owieczka na rzeż ...Świadoma i głodna tego mordu, który ja czekał.
Na parking wolno wjechał  samochód , zatrzymując się tuz nieopodal kobiety . Kierowca otworzył okno , obrzucił ja wzrokiem , zatrzymując sie dłużej na piersiach ...
- Niesubordynacja - powiedział akcentując mocno głoski i patrząc jej prosto w oczy.
- Dzień dobry panie - kobieta udała , ze tego nie słyszy . Poczuła jak coś jej cieknie  po nogach.
 - Wsiadaj -  Odbiła sie od auta i ruszyła niepewnym krokiem , starając sie ukryć zdenerwowanie . Szpilki sprawiały jej kłopot , spódniczka odsłoniła koronkę pończoch , torebka przeszkadzała ...Parła do przodu , wiedziała , ze odwrotu nie ma ...
- Zapnij pasy  - zrobiła co kazał - I co tam? - dorzucił mimochodem normalnym tonem , jakby nigdy nic -Nic - odparła zgodnie z regułą, biorąc jednocześnie  głęboki oddech . Sytuacja była bardzo stymulująca, a brak wiedzy o nachodzących wydarzeniach porażający . Spódnica podsunęła się wyżej  , odsłaniając jej większą część uda
 - Zostaw ! - Jej dłoń zawisła w powietrzu i wróciła na swoje miejsce nic nie dotykając - Przybliż się - dokończył i wbił wzrok w jej twarz. Odwzajemniła, nie wierząc własnym uszom - Nie słyszałaś ? Bliżej !- chwycił ja brutalnie za włosy i przyciągnął do siebie , nie czekając , aż sama to zrobi - Następnym razem masz reagować od razu , zrozumiałaś?!
- Tak Panie - padło szeptem , prawie niedosłyszalnie . Przestała sie zastanawiać ,jak ma sie zachowywać .Dotarło do niej , ze to nie  jej problem, ze wszystko i tak będzie wedle jego woli. Gdy poczuła jak drugą dłoń wkłada jej pomiędzy nogi i bezceremonialnie wsuwa do cip... , wyrwała mu głowę i zacisnęła nogi. Nie zabrał palca z dziurki ,tylko zastygł w bezruchu - Sprzeciwiasz sie ? Już na samym początku ? - sparaliżował  ją  wzrokiem - Nie Panie - wypaliła w geście obronnym , nie myśląc o tym , że przeczy właśnie faktom.
- Jak nie , a co to było ?! - szept zamienił sie w krzyk .Ponownie poczuła dłoń na  szyi , tym razem mocniejszą i brutalniejszą - Chodź tu suko !!- facet wdusił jej głowę we własne ramie i wsunął bezceremonialnie dwa palce, mocno i głęboko w  poch... - Nie będziesz mi sie sprzeciwiać , albo wysiadaj!! - poluzował dłoń we włosach  i spojrzał w oczy - Słyszysz? Jeszcze możesz - zniżył ton , zamienił na lżejszy , w oczach  widać było  oczekiwanie i czyżby niepewność ...?
- To jak ?- dorzucił po chwili ,  nie zwalniając uścisku , wzrokiem nie puszczając .Trudno sie skoncentrować z palcami pomiędzy nogami , na parkingu w środku miasta , z nim obok, ale wiedziała czego chce - Zostaje - odparła . To było silniejsze , a chęć zaspokojenie jego potrzeb i własnych pragnień , powalająca - Jesteś pewna , więcej nie zapytam ? - zapadła cisza . Patrzyli na siebie , jakby chcieli wyczytać odpowiedz we własnych oczach - Jak ruszę , będzie po tobie - Wiedział co powiedzieć , zaświtało jej w głowie. Przecież ja tego, tak bardzo chce, że... - Tak , jestem pewna - wypaliła bez zastanowienia . Chciała , aby już ruszył, zabierając ich z oczu ciekawskich . Chciała być z nim sam na sam. Chciała , aby to w końcu sie stało . Puścił ją , zapiął pas , odpalił auto i pomknął rumakiem w kierunku zachodzącego słońca...:) Nio co ? Przerwa Kochani ...:)

Cdn.

Wrzucę Wam nastepny kawałek , w wolnej chwili .


A wracając do rzeczywistości ...Nic , a nic .

" Ciekawośc zawsze odkryje , to , o czym sami nie chcemy wiedzieć " .
   Pytanie brzmi , co z tym potem zrobić ?
   Pytanie brzmi , co z tym zrobić , jezeli nic z tym zrobić nie możemy?
   Pytanie brzmi, co z tym zrobić , jeżeli nawet książe na pięknym rumaku , nie byłby w stanie nic        wskórać .
   ...Oto , jest pytanie ...

wtorek, 1 grudnia 2015


Rozrabiam jak pijany zając...
Dziś własnie skończyłam...Założyłam konto na klimatycznym portalu , po to tylko, aby poczuć jakąś przynależność , aby mieć namiastkę świata , do którego dałam kroka . Natłok wiadomości i nagabywania do spotkania etc , kazał mi stamtąd wiać . Minusem moim jest fakt, że nie potrafię być wredna, nie potrafię prosto z mostu nikomu powiedzie, "No nie pisz , nie szukam" . na każde pytanie o zainteresowania , czy cokolwiek innego udzielam odpowiedzi ...i w ten oto sposób mam potem wrażenie , ze robię coś nie tak, że to nie w porządku.
Przeprosiłam kulturalnie i zlikwidowałam konto ... banał, nie? Napisałam moim rozmówcom ," przepraszam ", ze zamykam konto , tłumacząc sie jeszcze dlaczego , że się łudzę , ze mój Pan wróci... ...Nio mówiłam , żem głupia blondynka..:).

Ale ostatnio i wredności się uczę, także chyba nie jest tak źle ...Co ja teraz robię? Teraz juz nic... Czekam ... zagladam , codziennie rano na gg , mysląc , że jakąś wiadomość tam zobaczę i codziennie rano mówię sobie, że czas już wyrzucić ten komunikator , bo teraz , to on mi do niczego , potrzebny nie jest ...I tak sobie trwam i trwam ...Przywiązanie , czy głupota? Przecież podświadomie wiem, że Pan nie wróci , a nawet gdyby wrócił, to nie ma chyba nic , co mogłoby Go usprawiedliwić...To po co czekam ? Jak długo będę kukać ?

                           







 Najważniejsze , to umieć się śmiać z samej siebie.:)










A tak poważnie już...pojęcia nie mam co zrobiłam . Nie lubię sie narzucać , nie lubię truć nikomu tyłka , więc nawet nie zarzucam wiadomościami "mojego" Pana . W takiej chwili znikam , jak fatamorgana ...ze mną kłopotu nie ma...ale za to Wy będziecie mieli przechlapane..:) Będę tu psioczyc i psioczyć i psioczyc. Znaczy , będę zmyślać ,a dosadniej mówiąc , tworzyć opowiadania , w sferze klimatu . Oczywiście , jeżeli już wrzucę, cos nieprawdziwego , to Was uprzedzę :) , chociaż myslę , że doświadczona osoba w świecie BDSM, może od razu odkryć, że tekst zbytnio sie prawdy nie trzyma. Moje doświadczenia stanęły w martwym punkcie , więc , moje wyobrażenia mogą się trochę różnic od rzeczywistości...

Do Wszystkich Dominujących , szukających s*k...Panowie...nie szukam " zastępczego" Pana . Dziękuję za wiadomości , cieszę się , że ktoś to czyta , to taki power , aby jednak coś  napisać , ale...przepraszam Was ...Nie,dziękuję .







niedziela, 29 listopada 2015

15, Sama...bezpańska... w labiryncie wniosków...

Brakuje mi tego ...
Brakuje mi uwiązania ,niższości, zależności, stanowczości ...sprowadzania do pionu... ...świadomości przynależności... ...brakuje mi tej ręki...
Musze to czuć...musze czuć, że do kogoś należę i że ten ktoś może wszystko...
bez tego trudno mi normalnie egzystować...
z tym było łatwiej...przytulanie męża nabrało smaku...rozmowa z nim toczyła się lżejszym torem i ...nawet seks zmienił kierunek...
Teraz czuję się , jakby ktoś wypompował ze mnie powietrze. Nic mi się nie chce... Im dłużej , tym gorzej...Każdy kolejny dzień odbiera mi większą cząstkę mnie i mojego samopoczucia...Potrzebuje tego do normalnego życia...oszaleć...można...
Gorzej bez tego, niż z tym...
Narkotyk to dobre słowo...tyle że takie uzależnienie , można wyleczyć ...klimatu nie da się wybić żadnym młotkiem...próbowałam...nic nie działa...
Pan kiedyś zapytał , co mi daje klimat w życiu codziennym. Pomyślałam sobie wtedy...nic...
Byłam zbyt mała, aby sobie na to pytanie odpowiedzieć...ale Pan mi dał odpowiedz...zadziwiającą dla mnie wtedy...A teraz...?
O zgrozo...odpowiedź sama się wykalkulowała....
Pana nie ma...dziewiąty dzień...po prostu znikł ... bez słowa...
...takie jest życie...
Wrócę do Was...jak już wrócę do siebie...

środa, 25 listopada 2015

14 . Czas ciszy...czyli , Pana brak...



                                                  Cisza...milczenie jest złotem...a
                                                    ...złoto...może być ciężarem...
                                                               ...     ...     ...
                                                                       
                                          To echo odbija sie z hukiem w mojej głowie...
                                             ...jak piłeczka kauczukowa o ścianę...
                                                      ...i wraca jak bumerang...

                                                        Nie sądziłam , że to tak...
                                                           Nie podejrzewałam...
                                                              Nie myślałam...
                                                            ...że to echo ciszy...
                                                         Będzie rwało i czekało...
                                                            ...że to echo ciszy...
                                                           ...I smaku poddanie...
                                                     Będzie  w stanie wołać w głębi...
                                                             ...wróć już Panie...
                                                                         ...

poniedziałek, 23 listopada 2015

13. Moje odczucia i moje spojrzenie na ostatnie spotkanie ,


Jak to jest ? Ano tak to jest, ze każdy normalny człowiek, po tym, co się  wydarzyło wczoraj ,uciekłby, gdzie pieprz rośnie, i to w podskokach. Fakt faktem, że gdyby to się stało wcześniej, stałoby się nieszczęście w sensie : mam doła , zmykam i nie zamierzam już nigdy  wracać....I tu zasługa mojego Pana...cierpliwość i... krok, po kroku...

Zapewniając mojego Mentora o  pewności i konsekwencji swoich działań ,nie do końca wiedziałam , na co się pisze. Czegoś mi w tym wszystkim brakowało i musiałam sprawdzić,czego. Brakowało mi do tego stopnia , że nie zaciągnęłam hamulca...i sie nie zatrzymałam, chociaż nie miałam zbytnio pojęcia, jak  potoczy się bieg wydarzeń . Za to zdawałam sobie sprawę z faktu ,ze lekko nie będzie i...faktycznie starcie z rzeczywistością było mocne .Zaufanie to podstawa ... miałam je...mam i wiem , że jestem w dobrych rekach . Poczucie bezpieczeństwa nawet w ekstremalnych sytuacjach jest najważniejsze...poddałam się całkowicie.... Zrobiłam to bez jakichkolwiek zahamowań ...Sztuka , to cierpliwość . Po nitce do kłębka . Ja tego chciałam.. ja rade dałam ...ale teraz musze zabić poczucie ...ze to jest..(...). Także jak widzicie, jeszcze tak łatwo się  z tym uporać  nie mogę.Nie mogę , bo to jest to...

Mój Pan powiedział ostatnio, ze " To tak szybko idzie , bo nie posiadasz doświadczenia" . W  pierwszej chwili nie bardzo wiedziałam ,co miał na myśli....Klimat , czy wszystko...Spoglądałam w Jego oczy i  w głowie miałam puste klatki z własnego zycia.  To spowodowało , ze usmiechnęłam się sama do siebie ...Nawet pocałunek sprawdzałam na Moim Panu ... i nadal sprawdzam ...sprawdzam wszystko...dosłownie ...I myślę sobie... lepiej pózno , niz wcale . Nadrabiam braki z nawiązką . Poznaje nie tylko inne dłonie , nie tylko inne ciało , ale poznaje dużo więcej ... i pragnę  więcej . . .To jak zamienić chleb, który  jada się codziennie , na inny , lepszy , człowiek sie go nie naje , ale też wie ,że łaknąć go na maksa nie może.  A ja  delektuje się nim jak idiotka ...i w klimacie i w normalu ...Ten drugi na poprzednim spotkaniu przyprawił mnie o drgawki , kiedy Pan wdrożył kawałek "zwykłego" seksu w klimatyczny....nio cóż...nadrabiam...i  odbieram podwójnie...
Jak to moja mama kiedyś powiedziała..."Trzeba było latać, a nie siedzieć z nosem w książkach".

Akcja z podwieszeniem była...Nio właśnie nie wiem, odcięto mnie całkowicie od rzeczywistości . Akcja na łóżku była ... i diablo mocno mi się to podobało. Siła wyższości była wyczuwalna. To było to....

Przeraza mnie kierunek w którym idę , przeraza mnie to co robię . Ostatnie wydarzenia sa tym, o czym wspominałam wcześniej jako o czymś złym...to jest złe ...To było zle , w moim rozumowaniu ..Tto jest to...Jak z moich filmów...MOICH ...Tak moich...ale to mi sie podoba...to wszystko mi sie podoba...łaknę tego jak głodny chleba , cały czas mam mało i mało i mało. Ekscytuje mnie wszystko , poczynając od delikatnego dotyku ,a kończąc na mocnym klapsie.

Było spotkanie ... Było ...mineło ...dało mi sporo wrazeń , strachu i ekscytacji . Wracając do domu , myśłałam sobie...Ale numer wycięłaś ...teraz już wiesz ...zrobiłas coś , w co sama nie wierzysz , że sie stało . Gdyby nie znaki na ciele , byłabys skłonna pomysleć, ze to był sen...Własciwie poooo , byłam mocniej wystraszona niz w trakcie ... Byłam wystraszona ,bo naprawde się stało .To juz nie był kawałek filmu z internetu , to nie było marzenie , to była rzeczywistość ... którą ja ciągle odrzucałam . Świadomość , której do siebie nie dopuszczałam. Teraz muszę to przetrawić...przemyśleć...

Tym razem bolą mnie w przeważającej sile nadgarstki i tyłek . Z tym ze ,ten drugi, ma znów siniaki, a te pierwsze nie dają o sobie zapomnieć . Jakby tego było mało ,są na nich czerwone ślady od liny ,które muszę ukrywać... Zdejmowałam kurtkę i myślałam że oszaleje, kiedy jej ściągacze przesunęły sie po nich...I tu jest problem...jest wielki problem...Ja ten ból lubię...ja go uwielbiam...nie tyle w trakcie, co po...I tego się boje. Wiem jak to wygląda, wiem co myślicie. ..Wiem.To coś z wyższej półki i pogranicza normalnego życia . To coś o czym się nie mówi. To coś co należy do mrocznego świata . I wbrew pozorom to ciężka świadomość . I znam to słowo , wiem, jak sie takie zachowania określa , ale nie powiem tego głośno . Nie powiem....nie przyznam sie przed sobą...

                                                  Ten mrok jest ciężki ...

                       Jak powiem , że to ciemność , to będzie złe określenie ?

                                        Boję się bo ten mrok mi sie podoba...

                                                 Nie jestem normalna...

                                              Boje sie własnych marzeń ...

                      Boję się pogodzić  z myślą , że ja do klimatu , idealnie pasuje...

                                            Boję się , bo tej  przynależności chcę...

                           Boje się , bo ciemność w pokoju wpadła mi trafnie w gust...

                                                   Boję się...bo tego pragnę...

                              Boję się...bo pomysły i marzenia mam jak scenariusz ....

         
                         ... boję się , bo każdy scenariusz moze zostac zrealizowany...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
...Minęło kilka dni odkąd zapisałam powyższe słowa ... A  dziś ? .... Dzis myslę inaczej...Jezuuu...Dzis juz zapomniałam...Dziś mam w głowie pustostan wiosenną porą...Dziś myslę na zimno... Dziś znów się zastanawiam ... czy i kiedy Pan wróci....

    

                                                           ...przeszłam ...