środa, 24 lutego 2016

12.02.16

Ktoś mi kiedys powiedział , że klimat pod względem relacji, nie rózni sie niczym od zwykłej relacji...pomijając oczywiście , seks i dominację psychiczną ...

Głupio się czuje...odzywa sie we mnie sygnał ostrzegawczy ...i nic na to nie poradze ....

Mam wrażenie  ..."Jestem , aby podtrzymać znajomość , ale , aż tak mi nie zależy na kontakcie z Tobą . Równie dobrze mogłabyś nie być moją suką . "


13.02.16

Kiedyś Pan powiedział , że bardzo Go interesuje , do czego się posunę , aby wywołać w Nim złość i  ujrzeć Jego drugą twarz ...

Dzisiaj mnie znów naszło , dzisiaj znów mi wpadła do głowy myśl , aby sie  podłożyć , a teraz sie zastanawiam, czy to nie jest idiotyczne zachowanie ....lubie Go podpuszczać , oj lubię . A On jak oaza spokoju , rzadko kiedy daje sie ponieść emocjom... Ale , że moja natura jest dość ciężka w okiełznaniu , to i działanie wprowadziłam w czyn...Gorzej, jezeli faktycznie podniose cisnienie panskie ...Nieeee ...to raczej niewykonalne a prawo do własności jest mało odczuwalne ...Oj igram igram , i to chyba powaznie już teraz,,,:-)

Ostatnio zapytałam o autoryzację i zgodę na zdjęcie , a konkretniej awatar , wczoraj...nie ...wczoraj dokonałam samowolki...


15.02.16

Bałam sie poniedziałku i uszło  mi płazem ...:)Miałybyc jakieś pytania , ale pamięć , jak to pamięć, zawodzi .  Cosik mam szczescie ostatnio .:-)...

... Lawiruje pomiedzy tym , co wypada i co wolno , a tym , co mi sie wydaje. I staram się ... unicestwić fakt , że brakuje mi rozmów z Panem . Jajć ...naprawdę brakuje ... Nie moge sobie na to w pełni pozwolić. Po prostu nie mogę ...A dlaczego , niestety Wam nie powiem ....Jaki galimatias ...Asekuruje się wtracaniem swoich trzech groszy na klimatycznym forum, ale odkąd zrobił sie nawał w moich wiadomościach prywatnych , to mi sie troszku odechciało . Nie wchodzi sie Kochani w paszczę lwa , jezeli nic nie potrzebujemy , niczego nie oczekujemy az w koncu niczego nie szukamy  . Na tym polu również trzeba miec ograniczenia . Moje własnie sie odezwały . A...słyszałam słowa , że przyjdzie moment, gdy dojdę do wniosku , że to mija sie z celem. Może nie do konca tak to brzmiało , nio ale prawie....

... najgorsze jest to, ze nie rozumiem siebie ... chce , aby Pan "zaciągnął" mi smycz . Pamietacie samowolkę ?... Własnie ...Jakos tych moich potrzeb nie potrafie rozszyfrować ...

Przecież ja ciągle sprawdzam Jego cierpliwość  i to na ile mogę sobie pozwolić...juz zapomniałam o spotkaniu w lesie ...wyparowało , jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki ...Takie nieposłuszenstwo nie przystoi suce . Powinnam byc potulna i oddana ...chyba ...czy nie? Jak to jest ? Nie wiem, wiem , jak jest u mnie ...uparty egzemplarz ...czekający , az Pan jej pokaże , gdzie "raki zimują" . "Okiełznać orkę " , aby uzyskać , oszlifowany diament, gotowy na każde skinienie ...Jakie też ja mam dziś górnolotne myśli :-) . Ale tak powaznie juz mówiąć, nie sądziłam , ze tak uparta będę , skąd we mnie te połacie siły i zaparcie ? Tyle sytuacji i nic...Mnie samą w chwili obecnej interesuje ta granica ...
Wiem tylko , że po...sytuacja się zmieni ,  to jak okiełznać klacz i puscić ją luzem , bez obawy, że nie wróci ...

Wiem dlaczego nie oddaje, tego co moje...nie czuje takiego czegoś ...nie ma nici w naszych rozmowach...jest bdsm...i brak porozumienia na innej płaszczyżnie...I tak sie zastanawiam...to moja wina ? ...a może obojgu nam taka sytuacja odpowiada ? A moze to kwestia początków i wejscia w taki a nie inny tryb...? Nie wiem...Granica jest  . ..czasami   mało namacalna , ale czy do przejścia ?
Własciwie , to chciałabym ją pokonać ...


19.02

Spotkaliśmy sie dzisiaj ...
Nie spodziewałam sie , że do tego dojdzie ..Bylismy umówieni  , ale niestety coś nam wypadło i tym samym spotkanie zostało odwołane .

Gdy usłyszałam ...las...powiem Wam, że poczułam strach ...po ostatnim razie , coś jednak zostało .Niby naliczonych razów nie miałam, ale moje czyny były ostatnio dość awangardowe , a podpuszczanie stało sie istna przyjemnością . Wiec jakby nie patrząc piwa nawarzyłam . Normalnie   miałam cykora ...

Wszystko odbyło sie inaczej ...
Po raz pierwszy , nie smarowałam tyłka , po raz pierwszy go nie czuje i po raz pierwszy on jest cały .
A było ...fajnie . Okazało sie , ze nie zawsze potrzebna jest przemoc , że i bez tego , moze być zaczepiście. Ale co w tym wszystkim było najlepsze ? Juz wiem jak to jest , rzucac sie na faceta, gdy ma sie na to ochotę . A ja miałam ochotę na swojego Pana , oj miałam. "Zgwałciłabym Go " normalnie :-) ... Nadrobiłam zaległości w całowaniu , w mizianiu , ocieraniu sie , Puściłam wodze , jak nigdy . A najlepsze jest to , że mogłabym wiecej , tylko w aucie, jest to rzecza niezbyt wykonalną , a nie wiem, czy jeszcze kiedyś nadarzy sie  taka okazja ,.... było super .

Oczywiście nie obyło sie bez naliczenia kary . Jak idiotka nie chciałam spełnić , tego co mi kazano , tylko wybrałam razy i to w ilosci przekraczajacej 30. A nie chciałam minąć 20 , naprawdę , ale Pan był szybszy . Powiedzmy, ze za duzo czasu do namysłu mi nie pozostawił , a ja zbyt długo sie wahałam. A o co chodziło ? Otóz miałam iść do własnego auta i cos przynieść. Wysiąść z jednego i pojsc do drugiego . I Wiecie dlaczego tego nie zrobiłam ? Powód jest głupszy niż cała reszta. Zarobić kare z powodu wstydu . Tak, wstydu . Wcale mi nie chodziło o to , ze mi zimno, co powiedziałam Panu , ani o fakt, że nie chciało mi sie wysiąść , tylko o to , że nie chciałam biegac w tym stroju po lesie, czując panskie spojrzenie na sobie . Irracjonalne , nie ? Siedzisz w samochodzie , w takim a nie innym ubiorze , rece panskie kraza po całym twoim ciele , ale wstydzisz sie przemaszerowac , Mu przed oczami . Wiem , to smieszne ...Nawet był moment , gdy sie zastanawiałam , co by było gdybym sie ubrała i wyszła , ale ze widziałam oczami duszy panską reakcje ,na to moje zachowanie  to zrezygnowałam z tego czynu , szybciej, niz on mi zaswitał ... Masakra , jak to mozna z głupoty zarobić kare ... Siedemnaście razy dwa i pół , daje nam 42 i pół ...sporo...pół...ciekawe jak się uderza po pół :) To będzie chyba inspirujące doświadczenie, dostać przez pół ...:-) . Ehe , juz widze , jak sie bede smiac...akurat...:)

Pan pokazał sie z innej strony ...i to takiej , która mogłaby nieźle zawirować ...no ładnie

20.02.

No cóz , zauważyłam to już parę dni wcześniej , chociaż Wam o tym nie wspominam i niech mnie piorun strzeli , ale nigdy sie do tego nie przyznam .

...Ufam Mu...Mam ochotę się otworzyć , tak całkiem...

22.02.

Suka dzisiaj jest chora . Normalnie czuje  ... jakby mnie czołg przejechał . Biorąc pod uwage fakt, że ja nie choruje, to jest koniec świata . Normalnie w takiej sytuacji , szłam pobiegać i nic mi nie było , gorączka wyparowywała , a gorący prysznic 'po' leczył reszte . Wiem, myslicie sobie, ale idiotk...:) To nie tak , kazdy ma inny organizm  ....ale dzisiaj jest inaczej , dzisiaj czuje , że jak to zrobię , to będzie najgłupsza rzecz , jaką kiedykolwiek w zyciu zrobiłam. Przecież więcej śpię , niż pracuję . Zrobię coś i pach na łózko . Maskara ...
Myslę o wieczornym zadaniu i powiem wam , ze po raz pierwszy ono schodzi na drugi plan . Nie mam nic, nie zrobiłam i chyba juz nie zrobię ...Mogłabym teraz , w końcu siedze przed komputerem, ale jakoś...nie mam siły ...nie chce mi się . Głowa zbyt mocno mi ciąży ...


wtorek, 9 lutego 2016

Mysli nie związane z klimatem...typowo zyciowe...

)9.02. ( data i godz na moim blogu, skutkiem mojego nygustwa :) , nie chce mi sie jej odpowiednio ustawić )

Ciężki dzień się zapowiada ....

Wiecie czego nie lubię ? Tego co jest we mnie ...Przydałoby sie trochę namacalnej wredoty i jakiś zastrzyk złej adrenaliny ...Mam w sobie takie coś , co każe mi udawać,  że  nie widzę ...tego co widzę... Dlaczego ? A piernik wie...Chyba głupizna górą ...Albo podejście do życia . Nie pcham sie tam , gdzie mnie nie chcą , wstrzymuje sie z działaniami tam , gdzie wiem, że to będzie bezsensowne , mam sporą dawkę tolerancji , zbyt dużą nawet bym powiedziała , nie obchodzi mnie zycie innych , nienawidzę plotek i bezsensownego komentowania , co kto zrobił , gdzie kto zgrzeszył , czy tez kto ,  co ukradł . Mnie to nie interesuje ... Jezeli ukradł i  mu sie udało ,to co mi do tego ? Jeżeli nawet sprzedaje narkotyki , a jest popyt na to , co mi do tego ? Ludzie sami stwarzaja sytuacje do których w zyciu dochodzi .Zdanie w sensie : "Zobacz jakie on ma auto , zaje*ał coś tam i sie dorobił ", otwiera mi nóż w kieszeni ( którego oczywiście nie mam :)  ). To ...mnie ...nie... interesuje . Chcesz , masz smykałkę , idz zrób to samo , czy ktos Ci broni ? "Nauczyciele , maja dobrze, tyle wolnego  " , kurza twarz , trzeba było sie uczyć, czy ktoś Ci bronił ? Generalnie uważam , że takie czasy i trzeba iść z ich postepem.  Takie mam podejście i nic w tym nie zmienię .W odniesieniu do swojej osoby...również ...Ktos mi dokopie ? Trudno ...nie mam pretensji ...Złość sie we mnie nie wyzwala...Tylko umysł broni sie potem przed popełnieniem po raz drugi  tego samego błedu...

To chyba mój charakter , dość cięzki i niosący pomoc . Nioo, jestem tam , gdzie trzeba bronic ucieśnionych , kogoś podnieśc lub podać pomocną dłon.

Wystarczy atak na jakąś niewinną osobę i ...jestem...he he ..Słynę z tego na fb. Wpadam tam , gdzie trzeba działać, bronie tych, których inni oczerniają i nie boję się mówić , tego co myślę .( Pisac potrafię, słowem pisanym mogę duzo ) . Dzieki temu , sąsiedzi mnie znają ,a ja ich nie...Jaki paradoks, prawda ? Ale to nie jest złe , przynosi dobre skutki . Ostatnie wybory do rady wiejskiej przegrałam jednym głosem i jakby tego było mało , nie ja siebie zaproponowałam... To miłe, gdy ludzie doceniają to co robisz , nie znając Cię wcale. A nie znają , moje relacje sasiedzkie konczą się na " dzien dobry" i "do widzenia " .

Ale ja nie o tym ...rozpisałam się i straciłam wątek, nie wiem, do czego dążyłam...I co to ja chciałam Wam powiedzieć...Kurcze...

Chyba to , że jeżeli ktos z Was, ma w sobie taki zawór z napisem "bezpieczeństwo " , to niech go nie zwalnia , dopóki nie będzie miał pewności , że może...A każda wątpliwość , czy znaki niosące mysl, że coś nie gra , niech Was trzymają w miejscu . Przeczucie czasami mówi prawdę, a czynów , które  je potwierdzają nie można odrzucać.

poniedziałek, 8 lutego 2016

20 . Spotkanie...porządne lanie...




02.03.16

Naważyłam piwa ( jak widzieliscie wczesniej ) i dzis mały jego łyk wypiłam. A , ze mam wene na pisanie, to co nieco Wam nadryzdam :)

Spotkalismy sie,  na szybko , w lesie , w  starym miejscu . Szczerze mówiąc , czułam , że Pan o podpuszczaniu suni , nie zapomni, ale sądziłam tez ,  że , taka mała ilośc czasu , nie wystarczy na wielkie działanie . Jakże ja sie pomyliłam, oj pomyliłam.

Powiem Wam, ze poprzednia setka i moja radośc , z faktu, że ją tak dzielnie zniosłam , to pikuś , w porównaniu do dzisiejszej trzydziestki . Trzydziesci a sto...trzydziesci wygrało . Po prostu mój Pan mnie najzwyczajniej  w swiecie oszczedzał :) Heh ...

Troszkę sie poszarpalismy przy aucie, bo mi sie podobało . Taka moja natura , ze lubie, kiedy sie mnie do czegos zmusza....W koncu udało sie Panu skrepować mi rece . A gdy był to był juz fakt dokonany , poszlismy sobie w las . Żartuje oczywiście ...Pan szedł trzymając linkę,a ja za nim , zastanawiając sie intensywnie , gdzie i po co idziemy . Gdy dotarlismy w koncu do drzewa , dotarło do mojej głowki ( :) ), że kary nie ominę . Czułam już wtedy , że lekko nie będzie . Miałam jakies dziwne wrażenie.....

Tzw. witka , czyli inaczej mówiąc , kijek ... Pierwszy uderzenie, uswiadomiło mi , że będzie bolało . Tym razem  liczyłam ( bo Pan sie upomniał ) ale też  ,  oswieciło mnie, że lepiej to zrobić, zanim Pan zdecyduje , że zaczyna kare od nowa ... Przy dziesiatym , zrobiło mi sie ...ciepło .Przy dwudziestym , było mi wrecz gorąco . I wtedy ...i wtedy nie pamietam za duzo . Wiem , ze ból przedostawał sie do mojego umysłu , wżynał się w ciało , pozbawiając mnie logicznego myslenia . Chyba liczyłam automatycznie . Po raz pierwszy naprawdę bałam sie momentu , zderzenia kijka z moją skórą . Po raz pierwszy lawirowanie tyłkiem , nie było dla mojego 'widzi mi sie" , ja naprawdę próbowałam się osłonić . Nigdy dotychczas , takiej sytuacji nie było . Doliczyłam do trzydziestu , trzymając sie mysli , jak tonący brzytwy, ze trzydzistka to bedzie ostatni raz,,,a niestety nią nie była . Nawet pozwoliłam sobie na wdech ulgi  , a tu zonk , niespodzianka . Dalej nie liczyłam ...Nie pamietam ile było ...Stało sie coś o co siebie nie podejrzewałam , a o co w chwili obecnej boję sie zapytać Pana ...Nie wiem, czy zauwazył a boje sie z tym zdradzić ...Nie wiem , co o tym sadzi ...Czytałam gdzieś, że , tak nie wolno , że najlepiej kiedy karę wytrzymuje sie do konca .A ja po trzydziestym , tak małej liczbie ...chyba..."odleciałam" ...Pamietam, że było mi...dobrze...błogo . Nie umiem tego opisać , nie wiem , co to było .Myslę , ze straciłam ...świadomośc , ale miałam w tym takie fajne , uczucie . Nie było bólu , tylko jakaś miła... lewitacja...to było naprawde fajne. Wolne jakieś . Nie umiem tego opisać .To jak , byc... szczęsliwym. Wiem , to smieszne .Wydawało mi sie , ze razy spadają , ale nie chłoszczą tylko głaszczą ... wstydzę sie o tym mówić, ponieważ w tamtej chwili, było mi...dobrze . Boje sie, ze ktos mógłby pomysleć , że to chore ...psychicznie ...Nie wiem jak długo to trwało .... Dopiero słowa Pana sprowadziły mnie na ziemię . Nie wiem co powiedział , ale cos powiedział i to mnie otrzezwiło . Boje sie Go o to zapytać , boję sie , ze to była oznaka słabości , i usłysze , ze zrobiłam Mu zawód ...że sie nie spisałam...nie wytrzymałam . Chciałabym o tym z Nim porozmawiac, ale zbyt mocno sie obawiam , usłyszeć prawdę . To nie powinno sie stać , nie przy tak małej liczbie . Nie wiem, może to skutek miesiaczk i organizm był słabszy , naprawdę nie wiem. Dobrze , ze sama sie ocknęłam...gdyby Pan musiał mnie cucić , dopiero byłoby mi wstyd...Nienawidzę współczucia skierowanego w moją stronę ...Tak samo jak , faktu, że ktoś musiałby mi pomagać...

Gdy mnie otrzezwiło , ból znów przeszył me ciało , a razy jak igły wbijały sie w posladki , ponownie wdzierając sie wolno w umysł. Po raz drugi , zaczęłam czuc kleszcze na skroniach , które z obydwu stron zaciskały sie na mojej głowie, odcinając kabelki z napisem " swiadomość " . Uderzenia  czułam  ze zdwojoną siłą , ale nie było mi w głowie błagać o litośc . Jestem tak zacieta , że duma mi nie pozwalała wydusic słowa i co najgorsze nawet łzy sie nie pojawiały . Nic. Tylko ból . Zero mysli , aby sie unizyc, chociaz wytrzymac nie mogłam...Domyslam sie , ze Pan podjłął wtedy próbę , doprowadzenia mnie na skraj , wypuszczenia , tego co trzymam , ale ...

I dopiero , gdy zaczęłam poważnie już czuc, ze mam ochotę sobie "pofruwać" zaczęłam prosić ..o litośc . Nie chciałam , odlecieć po raz drugi . Bałam sie reakcji Pana , Jego zawodu , lub co gorsze ...wystraszenia . Nie wiem.Nigdy nie zemdlałam i nawet nie wiem , czy to było to ...ale wiem, ze było mi dobrze ...

Szybko wróciłam do siebie . A fakt , ze Pan mnie potem przytulił , zaczał mnie rozbrajać . Troche było mi zimno , a Jego ciało było ciepłe i ...dawało schronienie ? Znów nie wiem. Ale wtedy cos odkryłam . Dotarło do mnie , że ból nauczy mnie ...rozumu...posłuszeństwa i powazania , ale mnie nie złamie . Zbyt uparta jestem . Przytulenie podziałało na mnie inaczej . to był gest uderzający w mój umysł . Miałam ochotę sie wtulić , mocno , zwyczajnie i prawdziwie , ale sie powstrzymałam ...Nie wiem, co mozna , a czego nie ...A to było ...normalne  ...To nie ciało , ciało zostało juz dawno oddane , to umysł jeszcze nalezy do mnie . Dlatego też obawiam sie pytan o których Pan wspominał, ze wprowadzi je w zycie nastepnym razem. To bedzie lekcja dla umysłu , lekcja , która inteligentnie poprowadzona , połaczona z czynami , może nie tylko , mnie odsłonić, ale też ...oddać ...

Dzis o tym rozmawialiśmy . Pan dobrze wie , że ja sie za tym chowam .Dobrze wie , że dzięki temu , nie ma całkowitego oddania . Stwierdził, że ktos kogos oszukuje , i miał rację , bo to  ja Jego oszukuje. Nie mówiąc nic o sobie trzymam dystans . To jest ściana , która daje mi namiastke bezpieczenstwa . A ja nie wiem, co sie stanie, kiedy ta brama runie . Albo wiem, tylko nie chce sie do tego przyznać . Wiem, też , że to moze wszystko zmienić .

Dzis też po raz pierwszy w zyciu połknełam spermę , na prośbę . Podzialalo lepiej niz rozkaz . To była prosba , a prośba , to zyczenie pańskie , a zyczenie pańskie jest świete . Gdyby to było polecenie , na sto procent , próbowałabym sie sprzeciwić , tylko po to, aby Pan musiał mnie do tego zmusić . Ale spokojne słowa "chciałbym" działają inaczej...Priorytet to zadowolenie Własciciela...Chwile trwało , zanim stoczyłam wewnętrzną walke z myslą o połknięciu . Jeszcze dłużej trwało, zanim zaczęłam to robić . Był nawet moment , kiedy przemknęło mi przez mysl , co zrobie jezeli nie dam rady , zaczełam sie zastanawiać nad sprintem i   szybkoscia otwarcia drzwi, zeby przypadkiem nie nabrudzic w aucie , ale juz po chwili tą mysl wyparły inne: "musisz to zrobic, nie wolno Ci zawieść , to zyczenie twojego Pana " . Ta motywacja była silniejsza . Chęć spełnienia prośby , zwycięzyła. Gdy poczułam , tą ciepłą substancje w buzi, zatrzymałam sie na chwilę , nastawiając sie wewnetrznie na przełknięcie . Chwila zwatpienia ...i poszło ...Nie wypusciłam nic . Jakby nie patrząc , byłam dumna z siebie . Zrobiłam to dla Pana , zrobiłam, bo prosił, cos przełamałam , jakąś maleńką granicę .

Co do tyłka ...oj ..dziś będę zapewne wcierać i wcierac ten fluid i pewnie nic nie uzyskam...Dzis dopiero boli , siedze na poduszce , uwierzycie ? :) Troszkę ranek mam ...czerwoności full ...pieczenia...palenia . Dzisiaj wiem, co oznacza powiedzenie: Nie usiadziesz na duuu... :-)

Dzis Pan uzyskał szacunek i respekt ...Dostałam częśc tego , co chciałam ...i dobrze mi z tym . Jedna lekcja zaliczona . Wiem, że kara może mieć swoją wartość . Troche wdziera sie w mój umysł myśl, że jezeli jakiekolwiek nieposłuszeństwo , czy niedostosowanie sie do poleceń panskich może skutkowac taką karą , to zaczynam sie zastanawiac, czy warto . A to oznacza, ze znalazł sie sposób na sukę . Suka pod taką grozbą , zastanowi sie dwa razy i wybierze posłuszenstwo...Tego pragnęłam...ide w jakimś kierunku i nie do konca wiem w jakim...ale wiem, ze tego chce...

Musze Wam sie przyznać ,  ze jezeli  faktycznie zobaczymy sie we wtorek ...Pan będzie miał łatwiej ...suka juz wie , że trochę należy sie jednak obawiać ...Kurcze , pytania ...a ja nadal nie wiem, czy chce sie tak otwierać ...ale bez tego należe połowicznie ...nie należe w całości ...Przeciez wiem, ze to oszustwo w jakiś sposób. Ja oszukuje Mentor udaje, ze tego nie widzi ...Pytanie brzmi , do kiedy ? Kiedy go to doprowadzi na skraj , gdzie zechce wziąć wszystko co mu sie tak naprawdę należy .... Z jednej strony chce sie Panu ofiarować , z drugiej nie chce otwierać tej bramy...I jak tu  babie dogodzić ? :)

Cos mi sie wydaje, że będę sie obawiac tego spotkania ...hehe..nio ładnie...ładnie...Ratuje sie myslą, że tyle razy juz o tym rozmawialismy i nigdy do skutku to nie doszło ...

02.04

Tak sobie dzis mysle,że powinnam Mu o wczorajszej wpadce powiedzieć , że moze powinien wiedzieć , że jestem uparta jak wół i wole paść niż prosić ...ale najnormalniej w świecie  boję się , Jego reakcji .

02.05...

Cisza...Pana z rana nie ma, zapewne wpadnie na moment , napomnknie coś o pracy i pobiegnie dalej ...A ja co? A ja sie zabieram do pracy i zabrac nie mogę , nygus mnie opanował .Oj, a mam tej pracy dzisiaj sporo , biorąc weekendową nieobecnośc  pod uwagę , muszę dzis wszystko ogarnąć i jeszcze znaleźć w tym wszystkim lukę , na bieg ( jak tego nie zrobię, to "lepiej bez kija człowieku nie podchodź " ) he he , żartuje oczywiście , ale , dla mnie to narkotyk,... musze i już. Kto nie biega nałogowo ten mnie nie zrozumie ...

Wracając do klimatu , mysle o wtorku , o bolącym tyłku i tak sie zastanawiam, dlaczego mój diabeł juz wstał . Dlaczego palące posladki , niechęć do siadania , nie każa mu zaprzestać , tylko wręcz przeciwnie czekaja na powrót pański, po to tylko, aby Go podraznić. Przecież juz wiem, że ból moze pozbawic myslenia , przeciez juz wiem, że mysl o takich razach , uderza porzadnie strachem w moim umysle , ale ...I jak tu zrozumiec siebie ?

Bardzo chce zobaczyć ta gorszą twarz Pana,  bezlistosne spojrzenie , zastygły i wrogi wyraz twarzy i ...strach na własnej . Chce to poczuć . I chyba wiem , jak to w Nim wyzwolić ...ale co potem...? Uciekac nie zamierzam ...zbyt mocno tego pragnę ...obawiam sie tylko jednego , że oddam to , a potem będe błagac o chwilę...uwagi...

02.08.

No więc Kochani , upiekło mi się .:) Jutrzejsze spotkanie odłozone  . A to oznacza , że byc może jednak Pan z zamiarów zrezygnuje lub nawet zapomni . Moja skorupka pozostanie cała .

Tyłek dzisiaj przestał mnie boleć, chociaz jeszcze wczoraj piekielnie mnie piekł  ...He he...Wybralismy sie na zakupy i mojej drugiej połowie wpadło do głowy , aby włączyć ogrzewanie foteli w aucie , myślałam , że go uduszę :)buhaha ...

Odnosnie zrozumienia , ostatnich razów etc...pamięć mam zbyt krótką Wiecie ...albo jestem tak głupia , albo potrzebuje konkretnego działania , bo dzisiaj wpadłam w stary rytm i zaczęłam grac na nerwach pańskich . a przecież po ostatnim spotkaniu cos juz do mnie dotarło , a dzisiaj co ?

Wolne myśli , działanie z premedytacją...


18.01.2016

Bo...
Pan jest władzą i z Nim sie nie dyskutuje...Nio może czasami :)
Pan może wszystko,
Pan może kazać,
Pan może pytać,
Pan może oczekiwać,
Może robić - to , co uważa ,
Może działać - tak , jak uważa,

Jego wola - moje posłuszeństwo . Jego brak , równa sie kara .
Zero ustępstw i zero pobłażania , żadnych "ale"...

Pan wymaga i Pan to dostaje ,
Pan oczekuje i tak ma byc.
chyba , że Pan , nie wymaga nic.

Wiecie , co robię? Znów igram poważnie z ogniem. Sprawdzam ostatnio odporność mojego Pana na dość poważną niesubordynację Jego suki.I działam z premedytacją .Chyba chcę przekonać siebie, że to sie nie opłaca ,że Jego życzenie jest naprawdę rozkazem , że troche trzeba sie go bać , i że to On ma faktycznie władzę ...Działam , tak , aby słowo szacunek , miało dla mnie głębsze dno. Czuje , że moje oddanie jest powierzchowne . Nalezę, ale nie do końca. Czas na całkowite  zrozumienie  . Ot i cała filozofia.

Bo czyż suki, nie trzeba trochę rozumu nauczyć ? I uświadomić , gdzie jest jej miejsce? Przyciąć różki i urobić , na własne potrzeby ?
Bo to Pan ma miec z suki pożytek ,Suka jest po to, aby Mu służyć . Tylko, że sukę , trzeba sobie wyszkolić ...

Nurtuje mnie pytanie , czy Pan potrafi tego dokonać , czy potrafi własną su utemperować i czy ma na tyle hartu ducha i taka moc przebicia, aby to zrobić ?. Ciekawe....To sie nazywa nieposłuszeństwo...i niesubordynacja...i brak pokory...i brak wszystkiego...Ktos to ostatnio w rozmowie ze mną dośc trafnie nazwał : sprawdzenie " ile Pana jest w Panu"... szlifowanie własnych ograniczeń , nadziewanie sie na pal pełnego posłuszeństa i ..wszystko to na własne zyczenie ...

Oj, ja sie kiedyś doigram , oj doigram :)

27.01.2016

To co macie wyżej , napisałam , zgodnie z datą, która tam widnieje. ( uzywam opcji "wersja robocza " )
Dzis jest inaczej . kilka dni temu mi przeszło , jak reką odjął. Podpuszczania brak.:) A czego to ja chciałam poprzez to dokonać?
Zaczął mi ciążyć brak całkowitego oddania , złamania , pęknięcia . Miałam poczucie niepełnej przynależności . Chciałam , aby Pan miał mnie w całości i chciałam to spowodować własnymi czynami, doprowadzić do złamania na własne życzenie .Pragnęłam Mu się ...oddać ...sama ...
Słowem...chciałam się "podłożyć" .

Ale mi minęło . Dlaczego ? Nie wiem. W kazdym bądz razie juz tego nie robię , jestem potulna jak baranek :) Tematu unikam , jak ognia . Nieźle, prawda? Nie wiem tylko co z tymi moimi przewinieniami , ponieważ trochę sie ich nazbierało, oj nazbierało ....Chyba zbyt mocno sie postarałam , chyba zbyt mocno tego chciałam , wiec się narobiło ...Tzn Pana sie nie boje, Jego czynów tez nie , tylko pękać już nie wiem , czy chce...

A drugi dylemat...Nio cóz...Pan ma sporo pracy ...A ja chyba   przyzwyczaiłam sie  do codziennego pisania i ..teraz mi tego brakuje...Ale w zyciu sie do tego nie przyznam .

28.01.2016

Oj, wczoraj odwaliłam numer...Nie wywiązałam sie z wieczornego obowiązku , nie dopełniłam zadania . A czemu ? Bo taka jestem. Pan dzisiaj stwierdził , ze to czyn dokonany z premedytacją. I faktycznie po części miał rację...

I co z tego wyszło ? ( z wczorajszego braku wypełnienia zadania ?). Pan mnie oświecił , dość mocno zrzucając na ziemię . Chciałam zmienić zasadę , a zapomniałam totalnie, że nie dość , iż  brzmiała  ona inaczej, to jeszcze ją sama przeobraziłam , na własny sposób i wedle własnego " widzi mi się "  . Gdy dotarła do mnie treść Jego słów , o nagięciu tej normy ( a naprawdę wczesniej nie zwróciłam na to uwagi) ... jak nic, obiecałam sobie , że sie dostosuje i zrezygnowałam z dalszej dyskusji , czując sie dość ..mała . Myślę , ze Pan nic nie zauważył, w końcu ,podpuszczam Go  od dawna ,więc i to wyglądało podobnie , niczym sie od reszty nie różniło , a jednak było inne. To jak dostać packą na muchy po łapach . Chcesz pertraktować , masz prośbę, a okazuje się ,że juz coś przeskrobałaś pod tym względem , tylko o tym nie wiesz . Bez przemocy poczułam , że Ma przewagę .Patrzyłam w tekst i myślałam sobie : o kurcze. Odeszła mi ochota na tłumaczenie , ze gdy Go przez jakiś czas nie ma , mam wrażenie , że Go nagabuje, wrzucając wieczorem w wiadomości to co zawsze  , że czuje sie głupio , myśląc , ze wyjdę na idiotkę , gdy np nie wróci ...Tematu już nie podejmę , poczułam się...zażenowana , Chciałam coś uzyskać , a miałam przewinienie na barkach. Dobrze, że sie nie zgodził i jasno określił . Podziałało do tego stopnia, że więcej tego nie podważę...
I teraz przychodzi mi na myśl tytuł piosenki: Dziwny jest ten świat...I musiałabym w tym miejscu dodać : Ile to ja się jeszcze muszę nauczyć...A jakie , to ekscytujące i "superaśne" zarazem...