poniedziałek, 8 lutego 2016

20 . Spotkanie...porządne lanie...




02.03.16

Naważyłam piwa ( jak widzieliscie wczesniej ) i dzis mały jego łyk wypiłam. A , ze mam wene na pisanie, to co nieco Wam nadryzdam :)

Spotkalismy sie,  na szybko , w lesie , w  starym miejscu . Szczerze mówiąc , czułam , że Pan o podpuszczaniu suni , nie zapomni, ale sądziłam tez ,  że , taka mała ilośc czasu , nie wystarczy na wielkie działanie . Jakże ja sie pomyliłam, oj pomyliłam.

Powiem Wam, ze poprzednia setka i moja radośc , z faktu, że ją tak dzielnie zniosłam , to pikuś , w porównaniu do dzisiejszej trzydziestki . Trzydziesci a sto...trzydziesci wygrało . Po prostu mój Pan mnie najzwyczajniej  w swiecie oszczedzał :) Heh ...

Troszkę sie poszarpalismy przy aucie, bo mi sie podobało . Taka moja natura , ze lubie, kiedy sie mnie do czegos zmusza....W koncu udało sie Panu skrepować mi rece . A gdy był to był juz fakt dokonany , poszlismy sobie w las . Żartuje oczywiście ...Pan szedł trzymając linkę,a ja za nim , zastanawiając sie intensywnie , gdzie i po co idziemy . Gdy dotarlismy w koncu do drzewa , dotarło do mojej głowki ( :) ), że kary nie ominę . Czułam już wtedy , że lekko nie będzie . Miałam jakies dziwne wrażenie.....

Tzw. witka , czyli inaczej mówiąc , kijek ... Pierwszy uderzenie, uswiadomiło mi , że będzie bolało . Tym razem  liczyłam ( bo Pan sie upomniał ) ale też  ,  oswieciło mnie, że lepiej to zrobić, zanim Pan zdecyduje , że zaczyna kare od nowa ... Przy dziesiatym , zrobiło mi sie ...ciepło .Przy dwudziestym , było mi wrecz gorąco . I wtedy ...i wtedy nie pamietam za duzo . Wiem , ze ból przedostawał sie do mojego umysłu , wżynał się w ciało , pozbawiając mnie logicznego myslenia . Chyba liczyłam automatycznie . Po raz pierwszy naprawdę bałam sie momentu , zderzenia kijka z moją skórą . Po raz pierwszy lawirowanie tyłkiem , nie było dla mojego 'widzi mi sie" , ja naprawdę próbowałam się osłonić . Nigdy dotychczas , takiej sytuacji nie było . Doliczyłam do trzydziestu , trzymając sie mysli , jak tonący brzytwy, ze trzydzistka to bedzie ostatni raz,,,a niestety nią nie była . Nawet pozwoliłam sobie na wdech ulgi  , a tu zonk , niespodzianka . Dalej nie liczyłam ...Nie pamietam ile było ...Stało sie coś o co siebie nie podejrzewałam , a o co w chwili obecnej boję sie zapytać Pana ...Nie wiem, czy zauwazył a boje sie z tym zdradzić ...Nie wiem , co o tym sadzi ...Czytałam gdzieś, że , tak nie wolno , że najlepiej kiedy karę wytrzymuje sie do konca .A ja po trzydziestym , tak małej liczbie ...chyba..."odleciałam" ...Pamietam, że było mi...dobrze...błogo . Nie umiem tego opisać , nie wiem , co to było .Myslę , ze straciłam ...świadomośc , ale miałam w tym takie fajne , uczucie . Nie było bólu , tylko jakaś miła... lewitacja...to było naprawde fajne. Wolne jakieś . Nie umiem tego opisać .To jak , byc... szczęsliwym. Wiem , to smieszne .Wydawało mi sie , ze razy spadają , ale nie chłoszczą tylko głaszczą ... wstydzę sie o tym mówić, ponieważ w tamtej chwili, było mi...dobrze . Boje sie, ze ktos mógłby pomysleć , że to chore ...psychicznie ...Nie wiem jak długo to trwało .... Dopiero słowa Pana sprowadziły mnie na ziemię . Nie wiem co powiedział , ale cos powiedział i to mnie otrzezwiło . Boje sie Go o to zapytać , boję sie , ze to była oznaka słabości , i usłysze , ze zrobiłam Mu zawód ...że sie nie spisałam...nie wytrzymałam . Chciałabym o tym z Nim porozmawiac, ale zbyt mocno sie obawiam , usłyszeć prawdę . To nie powinno sie stać , nie przy tak małej liczbie . Nie wiem, może to skutek miesiaczk i organizm był słabszy , naprawdę nie wiem. Dobrze , ze sama sie ocknęłam...gdyby Pan musiał mnie cucić , dopiero byłoby mi wstyd...Nienawidzę współczucia skierowanego w moją stronę ...Tak samo jak , faktu, że ktoś musiałby mi pomagać...

Gdy mnie otrzezwiło , ból znów przeszył me ciało , a razy jak igły wbijały sie w posladki , ponownie wdzierając sie wolno w umysł. Po raz drugi , zaczęłam czuc kleszcze na skroniach , które z obydwu stron zaciskały sie na mojej głowie, odcinając kabelki z napisem " swiadomość " . Uderzenia  czułam  ze zdwojoną siłą , ale nie było mi w głowie błagać o litośc . Jestem tak zacieta , że duma mi nie pozwalała wydusic słowa i co najgorsze nawet łzy sie nie pojawiały . Nic. Tylko ból . Zero mysli , aby sie unizyc, chociaz wytrzymac nie mogłam...Domyslam sie , ze Pan podjłął wtedy próbę , doprowadzenia mnie na skraj , wypuszczenia , tego co trzymam , ale ...

I dopiero , gdy zaczęłam poważnie już czuc, ze mam ochotę sobie "pofruwać" zaczęłam prosić ..o litośc . Nie chciałam , odlecieć po raz drugi . Bałam sie reakcji Pana , Jego zawodu , lub co gorsze ...wystraszenia . Nie wiem.Nigdy nie zemdlałam i nawet nie wiem , czy to było to ...ale wiem, ze było mi dobrze ...

Szybko wróciłam do siebie . A fakt , ze Pan mnie potem przytulił , zaczał mnie rozbrajać . Troche było mi zimno , a Jego ciało było ciepłe i ...dawało schronienie ? Znów nie wiem. Ale wtedy cos odkryłam . Dotarło do mnie , że ból nauczy mnie ...rozumu...posłuszeństwa i powazania , ale mnie nie złamie . Zbyt uparta jestem . Przytulenie podziałało na mnie inaczej . to był gest uderzający w mój umysł . Miałam ochotę sie wtulić , mocno , zwyczajnie i prawdziwie , ale sie powstrzymałam ...Nie wiem, co mozna , a czego nie ...A to było ...normalne  ...To nie ciało , ciało zostało juz dawno oddane , to umysł jeszcze nalezy do mnie . Dlatego też obawiam sie pytan o których Pan wspominał, ze wprowadzi je w zycie nastepnym razem. To bedzie lekcja dla umysłu , lekcja , która inteligentnie poprowadzona , połaczona z czynami , może nie tylko , mnie odsłonić, ale też ...oddać ...

Dzis o tym rozmawialiśmy . Pan dobrze wie , że ja sie za tym chowam .Dobrze wie , że dzięki temu , nie ma całkowitego oddania . Stwierdził, że ktos kogos oszukuje , i miał rację , bo to  ja Jego oszukuje. Nie mówiąc nic o sobie trzymam dystans . To jest ściana , która daje mi namiastke bezpieczenstwa . A ja nie wiem, co sie stanie, kiedy ta brama runie . Albo wiem, tylko nie chce sie do tego przyznać . Wiem, też , że to moze wszystko zmienić .

Dzis też po raz pierwszy w zyciu połknełam spermę , na prośbę . Podzialalo lepiej niz rozkaz . To była prosba , a prośba , to zyczenie pańskie , a zyczenie pańskie jest świete . Gdyby to było polecenie , na sto procent , próbowałabym sie sprzeciwić , tylko po to, aby Pan musiał mnie do tego zmusić . Ale spokojne słowa "chciałbym" działają inaczej...Priorytet to zadowolenie Własciciela...Chwile trwało , zanim stoczyłam wewnętrzną walke z myslą o połknięciu . Jeszcze dłużej trwało, zanim zaczęłam to robić . Był nawet moment , kiedy przemknęło mi przez mysl , co zrobie jezeli nie dam rady , zaczełam sie zastanawiać nad sprintem i   szybkoscia otwarcia drzwi, zeby przypadkiem nie nabrudzic w aucie , ale juz po chwili tą mysl wyparły inne: "musisz to zrobic, nie wolno Ci zawieść , to zyczenie twojego Pana " . Ta motywacja była silniejsza . Chęć spełnienia prośby , zwycięzyła. Gdy poczułam , tą ciepłą substancje w buzi, zatrzymałam sie na chwilę , nastawiając sie wewnetrznie na przełknięcie . Chwila zwatpienia ...i poszło ...Nie wypusciłam nic . Jakby nie patrząc , byłam dumna z siebie . Zrobiłam to dla Pana , zrobiłam, bo prosił, cos przełamałam , jakąś maleńką granicę .

Co do tyłka ...oj ..dziś będę zapewne wcierać i wcierac ten fluid i pewnie nic nie uzyskam...Dzis dopiero boli , siedze na poduszce , uwierzycie ? :) Troszkę ranek mam ...czerwoności full ...pieczenia...palenia . Dzisiaj wiem, co oznacza powiedzenie: Nie usiadziesz na duuu... :-)

Dzis Pan uzyskał szacunek i respekt ...Dostałam częśc tego , co chciałam ...i dobrze mi z tym . Jedna lekcja zaliczona . Wiem, że kara może mieć swoją wartość . Troche wdziera sie w mój umysł myśl, że jezeli jakiekolwiek nieposłuszeństwo , czy niedostosowanie sie do poleceń panskich może skutkowac taką karą , to zaczynam sie zastanawiac, czy warto . A to oznacza, ze znalazł sie sposób na sukę . Suka pod taką grozbą , zastanowi sie dwa razy i wybierze posłuszenstwo...Tego pragnęłam...ide w jakimś kierunku i nie do konca wiem w jakim...ale wiem, ze tego chce...

Musze Wam sie przyznać ,  ze jezeli  faktycznie zobaczymy sie we wtorek ...Pan będzie miał łatwiej ...suka juz wie , że trochę należy sie jednak obawiać ...Kurcze , pytania ...a ja nadal nie wiem, czy chce sie tak otwierać ...ale bez tego należe połowicznie ...nie należe w całości ...Przeciez wiem, ze to oszustwo w jakiś sposób. Ja oszukuje Mentor udaje, ze tego nie widzi ...Pytanie brzmi , do kiedy ? Kiedy go to doprowadzi na skraj , gdzie zechce wziąć wszystko co mu sie tak naprawdę należy .... Z jednej strony chce sie Panu ofiarować , z drugiej nie chce otwierać tej bramy...I jak tu  babie dogodzić ? :)

Cos mi sie wydaje, że będę sie obawiac tego spotkania ...hehe..nio ładnie...ładnie...Ratuje sie myslą, że tyle razy juz o tym rozmawialismy i nigdy do skutku to nie doszło ...

02.04

Tak sobie dzis mysle,że powinnam Mu o wczorajszej wpadce powiedzieć , że moze powinien wiedzieć , że jestem uparta jak wół i wole paść niż prosić ...ale najnormalniej w świecie  boję się , Jego reakcji .

02.05...

Cisza...Pana z rana nie ma, zapewne wpadnie na moment , napomnknie coś o pracy i pobiegnie dalej ...A ja co? A ja sie zabieram do pracy i zabrac nie mogę , nygus mnie opanował .Oj, a mam tej pracy dzisiaj sporo , biorąc weekendową nieobecnośc  pod uwagę , muszę dzis wszystko ogarnąć i jeszcze znaleźć w tym wszystkim lukę , na bieg ( jak tego nie zrobię, to "lepiej bez kija człowieku nie podchodź " ) he he , żartuje oczywiście , ale , dla mnie to narkotyk,... musze i już. Kto nie biega nałogowo ten mnie nie zrozumie ...

Wracając do klimatu , mysle o wtorku , o bolącym tyłku i tak sie zastanawiam, dlaczego mój diabeł juz wstał . Dlaczego palące posladki , niechęć do siadania , nie każa mu zaprzestać , tylko wręcz przeciwnie czekaja na powrót pański, po to tylko, aby Go podraznić. Przecież juz wiem, że ból moze pozbawic myslenia , przeciez juz wiem, że mysl o takich razach , uderza porzadnie strachem w moim umysle , ale ...I jak tu zrozumiec siebie ?

Bardzo chce zobaczyć ta gorszą twarz Pana,  bezlistosne spojrzenie , zastygły i wrogi wyraz twarzy i ...strach na własnej . Chce to poczuć . I chyba wiem , jak to w Nim wyzwolić ...ale co potem...? Uciekac nie zamierzam ...zbyt mocno tego pragnę ...obawiam sie tylko jednego , że oddam to , a potem będe błagac o chwilę...uwagi...

02.08.

No więc Kochani , upiekło mi się .:) Jutrzejsze spotkanie odłozone  . A to oznacza , że byc może jednak Pan z zamiarów zrezygnuje lub nawet zapomni . Moja skorupka pozostanie cała .

Tyłek dzisiaj przestał mnie boleć, chociaz jeszcze wczoraj piekielnie mnie piekł  ...He he...Wybralismy sie na zakupy i mojej drugiej połowie wpadło do głowy , aby włączyć ogrzewanie foteli w aucie , myślałam , że go uduszę :)buhaha ...

Odnosnie zrozumienia , ostatnich razów etc...pamięć mam zbyt krótką Wiecie ...albo jestem tak głupia , albo potrzebuje konkretnego działania , bo dzisiaj wpadłam w stary rytm i zaczęłam grac na nerwach pańskich . a przecież po ostatnim spotkaniu cos juz do mnie dotarło , a dzisiaj co ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz