poniedziałek, 8 lutego 2016

Wolne myśli , działanie z premedytacją...


18.01.2016

Bo...
Pan jest władzą i z Nim sie nie dyskutuje...Nio może czasami :)
Pan może wszystko,
Pan może kazać,
Pan może pytać,
Pan może oczekiwać,
Może robić - to , co uważa ,
Może działać - tak , jak uważa,

Jego wola - moje posłuszeństwo . Jego brak , równa sie kara .
Zero ustępstw i zero pobłażania , żadnych "ale"...

Pan wymaga i Pan to dostaje ,
Pan oczekuje i tak ma byc.
chyba , że Pan , nie wymaga nic.

Wiecie , co robię? Znów igram poważnie z ogniem. Sprawdzam ostatnio odporność mojego Pana na dość poważną niesubordynację Jego suki.I działam z premedytacją .Chyba chcę przekonać siebie, że to sie nie opłaca ,że Jego życzenie jest naprawdę rozkazem , że troche trzeba sie go bać , i że to On ma faktycznie władzę ...Działam , tak , aby słowo szacunek , miało dla mnie głębsze dno. Czuje , że moje oddanie jest powierzchowne . Nalezę, ale nie do końca. Czas na całkowite  zrozumienie  . Ot i cała filozofia.

Bo czyż suki, nie trzeba trochę rozumu nauczyć ? I uświadomić , gdzie jest jej miejsce? Przyciąć różki i urobić , na własne potrzeby ?
Bo to Pan ma miec z suki pożytek ,Suka jest po to, aby Mu służyć . Tylko, że sukę , trzeba sobie wyszkolić ...

Nurtuje mnie pytanie , czy Pan potrafi tego dokonać , czy potrafi własną su utemperować i czy ma na tyle hartu ducha i taka moc przebicia, aby to zrobić ?. Ciekawe....To sie nazywa nieposłuszeństwo...i niesubordynacja...i brak pokory...i brak wszystkiego...Ktos to ostatnio w rozmowie ze mną dośc trafnie nazwał : sprawdzenie " ile Pana jest w Panu"... szlifowanie własnych ograniczeń , nadziewanie sie na pal pełnego posłuszeństa i ..wszystko to na własne zyczenie ...

Oj, ja sie kiedyś doigram , oj doigram :)

27.01.2016

To co macie wyżej , napisałam , zgodnie z datą, która tam widnieje. ( uzywam opcji "wersja robocza " )
Dzis jest inaczej . kilka dni temu mi przeszło , jak reką odjął. Podpuszczania brak.:) A czego to ja chciałam poprzez to dokonać?
Zaczął mi ciążyć brak całkowitego oddania , złamania , pęknięcia . Miałam poczucie niepełnej przynależności . Chciałam , aby Pan miał mnie w całości i chciałam to spowodować własnymi czynami, doprowadzić do złamania na własne życzenie .Pragnęłam Mu się ...oddać ...sama ...
Słowem...chciałam się "podłożyć" .

Ale mi minęło . Dlaczego ? Nie wiem. W kazdym bądz razie juz tego nie robię , jestem potulna jak baranek :) Tematu unikam , jak ognia . Nieźle, prawda? Nie wiem tylko co z tymi moimi przewinieniami , ponieważ trochę sie ich nazbierało, oj nazbierało ....Chyba zbyt mocno sie postarałam , chyba zbyt mocno tego chciałam , wiec się narobiło ...Tzn Pana sie nie boje, Jego czynów tez nie , tylko pękać już nie wiem , czy chce...

A drugi dylemat...Nio cóz...Pan ma sporo pracy ...A ja chyba   przyzwyczaiłam sie  do codziennego pisania i ..teraz mi tego brakuje...Ale w zyciu sie do tego nie przyznam .

28.01.2016

Oj, wczoraj odwaliłam numer...Nie wywiązałam sie z wieczornego obowiązku , nie dopełniłam zadania . A czemu ? Bo taka jestem. Pan dzisiaj stwierdził , ze to czyn dokonany z premedytacją. I faktycznie po części miał rację...

I co z tego wyszło ? ( z wczorajszego braku wypełnienia zadania ?). Pan mnie oświecił , dość mocno zrzucając na ziemię . Chciałam zmienić zasadę , a zapomniałam totalnie, że nie dość , iż  brzmiała  ona inaczej, to jeszcze ją sama przeobraziłam , na własny sposób i wedle własnego " widzi mi się "  . Gdy dotarła do mnie treść Jego słów , o nagięciu tej normy ( a naprawdę wczesniej nie zwróciłam na to uwagi) ... jak nic, obiecałam sobie , że sie dostosuje i zrezygnowałam z dalszej dyskusji , czując sie dość ..mała . Myślę , ze Pan nic nie zauważył, w końcu ,podpuszczam Go  od dawna ,więc i to wyglądało podobnie , niczym sie od reszty nie różniło , a jednak było inne. To jak dostać packą na muchy po łapach . Chcesz pertraktować , masz prośbę, a okazuje się ,że juz coś przeskrobałaś pod tym względem , tylko o tym nie wiesz . Bez przemocy poczułam , że Ma przewagę .Patrzyłam w tekst i myślałam sobie : o kurcze. Odeszła mi ochota na tłumaczenie , ze gdy Go przez jakiś czas nie ma , mam wrażenie , że Go nagabuje, wrzucając wieczorem w wiadomości to co zawsze  , że czuje sie głupio , myśląc , ze wyjdę na idiotkę , gdy np nie wróci ...Tematu już nie podejmę , poczułam się...zażenowana , Chciałam coś uzyskać , a miałam przewinienie na barkach. Dobrze, że sie nie zgodził i jasno określił . Podziałało do tego stopnia, że więcej tego nie podważę...
I teraz przychodzi mi na myśl tytuł piosenki: Dziwny jest ten świat...I musiałabym w tym miejscu dodać : Ile to ja się jeszcze muszę nauczyć...A jakie , to ekscytujące i "superaśne" zarazem...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz