niedziela, 29 listopada 2015

15, Sama...bezpańska... w labiryncie wniosków...

Brakuje mi tego ...
Brakuje mi uwiązania ,niższości, zależności, stanowczości ...sprowadzania do pionu... ...świadomości przynależności... ...brakuje mi tej ręki...
Musze to czuć...musze czuć, że do kogoś należę i że ten ktoś może wszystko...
bez tego trudno mi normalnie egzystować...
z tym było łatwiej...przytulanie męża nabrało smaku...rozmowa z nim toczyła się lżejszym torem i ...nawet seks zmienił kierunek...
Teraz czuję się , jakby ktoś wypompował ze mnie powietrze. Nic mi się nie chce... Im dłużej , tym gorzej...Każdy kolejny dzień odbiera mi większą cząstkę mnie i mojego samopoczucia...Potrzebuje tego do normalnego życia...oszaleć...można...
Gorzej bez tego, niż z tym...
Narkotyk to dobre słowo...tyle że takie uzależnienie , można wyleczyć ...klimatu nie da się wybić żadnym młotkiem...próbowałam...nic nie działa...
Pan kiedyś zapytał , co mi daje klimat w życiu codziennym. Pomyślałam sobie wtedy...nic...
Byłam zbyt mała, aby sobie na to pytanie odpowiedzieć...ale Pan mi dał odpowiedz...zadziwiającą dla mnie wtedy...A teraz...?
O zgrozo...odpowiedź sama się wykalkulowała....
Pana nie ma...dziewiąty dzień...po prostu znikł ... bez słowa...
...takie jest życie...
Wrócę do Was...jak już wrócę do siebie...

środa, 25 listopada 2015

14 . Czas ciszy...czyli , Pana brak...



                                                  Cisza...milczenie jest złotem...a
                                                    ...złoto...może być ciężarem...
                                                               ...     ...     ...
                                                                       
                                          To echo odbija sie z hukiem w mojej głowie...
                                             ...jak piłeczka kauczukowa o ścianę...
                                                      ...i wraca jak bumerang...

                                                        Nie sądziłam , że to tak...
                                                           Nie podejrzewałam...
                                                              Nie myślałam...
                                                            ...że to echo ciszy...
                                                         Będzie rwało i czekało...
                                                            ...że to echo ciszy...
                                                           ...I smaku poddanie...
                                                     Będzie  w stanie wołać w głębi...
                                                             ...wróć już Panie...
                                                                         ...

poniedziałek, 23 listopada 2015

13. Moje odczucia i moje spojrzenie na ostatnie spotkanie ,


Jak to jest ? Ano tak to jest, ze każdy normalny człowiek, po tym, co się  wydarzyło wczoraj ,uciekłby, gdzie pieprz rośnie, i to w podskokach. Fakt faktem, że gdyby to się stało wcześniej, stałoby się nieszczęście w sensie : mam doła , zmykam i nie zamierzam już nigdy  wracać....I tu zasługa mojego Pana...cierpliwość i... krok, po kroku...

Zapewniając mojego Mentora o  pewności i konsekwencji swoich działań ,nie do końca wiedziałam , na co się pisze. Czegoś mi w tym wszystkim brakowało i musiałam sprawdzić,czego. Brakowało mi do tego stopnia , że nie zaciągnęłam hamulca...i sie nie zatrzymałam, chociaż nie miałam zbytnio pojęcia, jak  potoczy się bieg wydarzeń . Za to zdawałam sobie sprawę z faktu ,ze lekko nie będzie i...faktycznie starcie z rzeczywistością było mocne .Zaufanie to podstawa ... miałam je...mam i wiem , że jestem w dobrych rekach . Poczucie bezpieczeństwa nawet w ekstremalnych sytuacjach jest najważniejsze...poddałam się całkowicie.... Zrobiłam to bez jakichkolwiek zahamowań ...Sztuka , to cierpliwość . Po nitce do kłębka . Ja tego chciałam.. ja rade dałam ...ale teraz musze zabić poczucie ...ze to jest..(...). Także jak widzicie, jeszcze tak łatwo się  z tym uporać  nie mogę.Nie mogę , bo to jest to...

Mój Pan powiedział ostatnio, ze " To tak szybko idzie , bo nie posiadasz doświadczenia" . W  pierwszej chwili nie bardzo wiedziałam ,co miał na myśli....Klimat , czy wszystko...Spoglądałam w Jego oczy i  w głowie miałam puste klatki z własnego zycia.  To spowodowało , ze usmiechnęłam się sama do siebie ...Nawet pocałunek sprawdzałam na Moim Panu ... i nadal sprawdzam ...sprawdzam wszystko...dosłownie ...I myślę sobie... lepiej pózno , niz wcale . Nadrabiam braki z nawiązką . Poznaje nie tylko inne dłonie , nie tylko inne ciało , ale poznaje dużo więcej ... i pragnę  więcej . . .To jak zamienić chleb, który  jada się codziennie , na inny , lepszy , człowiek sie go nie naje , ale też wie ,że łaknąć go na maksa nie może.  A ja  delektuje się nim jak idiotka ...i w klimacie i w normalu ...Ten drugi na poprzednim spotkaniu przyprawił mnie o drgawki , kiedy Pan wdrożył kawałek "zwykłego" seksu w klimatyczny....nio cóż...nadrabiam...i  odbieram podwójnie...
Jak to moja mama kiedyś powiedziała..."Trzeba było latać, a nie siedzieć z nosem w książkach".

Akcja z podwieszeniem była...Nio właśnie nie wiem, odcięto mnie całkowicie od rzeczywistości . Akcja na łóżku była ... i diablo mocno mi się to podobało. Siła wyższości była wyczuwalna. To było to....

Przeraza mnie kierunek w którym idę , przeraza mnie to co robię . Ostatnie wydarzenia sa tym, o czym wspominałam wcześniej jako o czymś złym...to jest złe ...To było zle , w moim rozumowaniu ..Tto jest to...Jak z moich filmów...MOICH ...Tak moich...ale to mi sie podoba...to wszystko mi sie podoba...łaknę tego jak głodny chleba , cały czas mam mało i mało i mało. Ekscytuje mnie wszystko , poczynając od delikatnego dotyku ,a kończąc na mocnym klapsie.

Było spotkanie ... Było ...mineło ...dało mi sporo wrazeń , strachu i ekscytacji . Wracając do domu , myśłałam sobie...Ale numer wycięłaś ...teraz już wiesz ...zrobiłas coś , w co sama nie wierzysz , że sie stało . Gdyby nie znaki na ciele , byłabys skłonna pomysleć, ze to był sen...Własciwie poooo , byłam mocniej wystraszona niz w trakcie ... Byłam wystraszona ,bo naprawde się stało .To juz nie był kawałek filmu z internetu , to nie było marzenie , to była rzeczywistość ... którą ja ciągle odrzucałam . Świadomość , której do siebie nie dopuszczałam. Teraz muszę to przetrawić...przemyśleć...

Tym razem bolą mnie w przeważającej sile nadgarstki i tyłek . Z tym ze ,ten drugi, ma znów siniaki, a te pierwsze nie dają o sobie zapomnieć . Jakby tego było mało ,są na nich czerwone ślady od liny ,które muszę ukrywać... Zdejmowałam kurtkę i myślałam że oszaleje, kiedy jej ściągacze przesunęły sie po nich...I tu jest problem...jest wielki problem...Ja ten ból lubię...ja go uwielbiam...nie tyle w trakcie, co po...I tego się boje. Wiem jak to wygląda, wiem co myślicie. ..Wiem.To coś z wyższej półki i pogranicza normalnego życia . To coś o czym się nie mówi. To coś co należy do mrocznego świata . I wbrew pozorom to ciężka świadomość . I znam to słowo , wiem, jak sie takie zachowania określa , ale nie powiem tego głośno . Nie powiem....nie przyznam sie przed sobą...

                                                  Ten mrok jest ciężki ...

                       Jak powiem , że to ciemność , to będzie złe określenie ?

                                        Boję się bo ten mrok mi sie podoba...

                                                 Nie jestem normalna...

                                              Boje sie własnych marzeń ...

                      Boję się pogodzić  z myślą , że ja do klimatu , idealnie pasuje...

                                            Boję się , bo tej  przynależności chcę...

                           Boje się , bo ciemność w pokoju wpadła mi trafnie w gust...

                                                   Boję się...bo tego pragnę...

                              Boję się...bo pomysły i marzenia mam jak scenariusz ....

         
                         ... boję się , bo każdy scenariusz moze zostac zrealizowany...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
...Minęło kilka dni odkąd zapisałam powyższe słowa ... A  dziś ? .... Dzis myslę inaczej...Jezuuu...Dzis juz zapomniałam...Dziś mam w głowie pustostan wiosenną porą...Dziś myslę na zimno... Dziś znów się zastanawiam ... czy i kiedy Pan wróci....

    

                                                           ...przeszłam ...


piątek, 20 listopada 2015

12...Bliskie spotkanie z obrożą ...czyli suka , to fakt dokonany...



Dokonanie tego faktu odbyło się wczoraj...W trakcie naszych przepychanek....czyli mojego "stawiania" sie i Pańskiej reakcji ( Konsekwencje podpuszczania...czyli moja nauczka i Pan w ostrej wersji...)

......Siedziałam na łóżku i czekałam na następny Pana ruch ...a gdy zobaczyłam z czym  się zbliża  i co trzyma w rękach poraził mnie strach .Czemuż to ? Nie wiem. Liny nie zrodziły we mnie  takiego uczucia , jak  te "paski" . Baaa , liny nie zrodziły żadnego uczucia , nic a nic . A teraz poczułam się jakoś dziwnie i nawet nie potrafię tego opisać ...Jak ptak,który ma zostać zaraz schwytany , lub klacz ,która wie ,że będzie osiodłana po raz pierwszy ...Ma sie przed oczami cos, co znaczy : Koniec , to już nie są żarty ...Idziesz dalej ...a w końcu... Należysz do mnie . To namacalna rzeczywistość, nie wyobrażenie .We wnętrzu ,było takie "bum" , jakiś odruch samozachowawczy i niekontrolowany . Nie wiem, takie jakieś poddanie , ale na chwilę , rezygnacja wywołana samym ich widokiem. Na moment mnie  oszołomiło . Kiedy Pan chwycił mój nadgarstek , aby zapiąć moją dłoń , nie wyrywałam się, chociaż wcześniej podjęłam decyzje ,ze jeszcze trochę powalczę . Nie zrobiłam nic. Jakiś wewnętrzny impuls , jakieś dziwne wrażenie odebrało mi chęci . Na chwilę , bo gdy okazało się , że paski na rękę są za szerokie i trzeba je jednak opleść liną ...to mi przeszło .

 ...W zestawie tym była również obroża....A jej spotkanie z moją szyją pamiętam doskonale. Tylko nie pamiętam, kiedy ona sie tam znalazła,czy już wcześniej na podłodze , czy z cała resztą na łóżku .

To był moment ,w którym tak naprawdę zrozumiałam , co robię i że... jestem czyjaś... Pan chyba tego nie odnotował , ja tak ...Wcześniejsze odczucia to pikuś ,w porównaniu z tym, co się stało kiedy poczułam ten dotyk na szyi. Ona mnie dusiła , normalnie brakowało mi oddechu , do tego stopnia , ze  kiedy Pan zniknął na chwilę z mojego punktu widzenia w łazience , to ja siedząc na podłodze, podniosłam do niej dłoń , wsunęłam pod nią palec i stwierdziłam , że jest spory luz , a co za tym idzie , moje odczucie jest błędne . Po chwili jakby tego było mało , zdałam sobie sprawę  z faktu, ze zachowuje się jak suka ,której zakłada się po raz pierwszy obrożę ,a ona ja drapie łapami i próbuje zdjąć w akcie sprzeciwu . Robiłam to samo , siedząc na ziemi,ale z tym wyjątkiem ,ze nie miałam najmniejszej ochoty jej zdejmować .

 Pan założył mi obroże ... w końcu . Takie nic, a jak wiele.

Do końca spotkania pogodziłam się z jej obecnością, do tego stopnia ,ze zapomniałam ,iż ja posiadam. I gdyby mój Mentor jej nie zdjął, pewnie wyszłabym z hotelu mając ją na sobie i nawet o tym nie wiedząc..

Niesamowite...niesamowite, jak można się odurzyć.





11. Konsekwencje podpuszczania...czyli moja nauczka i Pan w ostrej wersji ...

Przebudzenie ...

Wczoraj chyba mnie czołg przejechał. Tak się czuje . Gdzie i co boli pisać nie będę, ale tyłek w porównaniu z tym, to pikuś. Nadgarstki zajmują pierwszy plan , posladki drugi a resztę  jednak pominę .

Nie chciałam się bać i stresować tym razem. Nie chciałam , aby opanował mnie strach i maksymalna uległość. Nie chciałam tego tak bardzo , że jadąc na to spotkanie starałam się nie myśleć, po co tam jadę  . Zajmowałam głowę pracą , książką , domem...myślałam o wszystkim, byleby nie o punkcie docelowym .Wchodząc do hotelu uciekłam do faktu, ze  mam buty  umorusane w błotku leśnym. Skutek tego był taki, że jak stanęłam pod drzwiami  z numerem cztery, byłam na luzie i po raz pierwszy bez wilgoci.

Nonszalancko oparłam się o framugę drzwi i zapukałam. Byłam pewna siebie i bojowo nastawiona. Czułam się jak... Schwarzenegger idący na wojnę . Do momentu ,aż Pan otworzył i wszystko diabli wzięli . Przekroczyłam próg i wstąpiłam w egipskie ciemności. ( Teraz zastanawiam się, czy to było zamierzone , czy właśnie taki efekt ,chciał mój Mentor uzyskać i przyznac muszę ,że mu sie to doskonale udało ).Zanim mój wzrok przyzwyczaił się do mroku , cała ta atmosfera pozbawiła mnie  wigoru. Ktoś mi przebił balon pełen spokoju i wypuścił z hukiem moje postanowienie silnej woli -Dzień dobry Panie- powiedziałam wieszając kurtkę, a właściwie próbując nią trafic na haczyk...   -Buty- padły słowa z ust mojego Pana . Stał naprzeciwko i czekał.Jego mina świadczyła o tym, iż faktycznie posiada drugie" ja" , a postawa, ze jednak chyba się pomyliłam  ,myśląc , ze zapomni . Przez głowę przeleciała mi myśl , ze nic mi na sucho nie ujdzie ,a scenariusz się spełni. Zdjęłam. Te buty to była jedyna czynność ,która zamierzałąm dzisiaj wykonać, z własnej i nieprzymuszonej woli .Zdążyłam się podnieść i  pańska dłoń sprowadziła mnie spowrotem na ziemię, jednym mocnym chwytem za włosy, odcinając na moment bieg mysli . Nie wiem, czy Pan coś wtedy mówił i czy cokolwiek mówił. Pamiętam tylko, ze o coś zapytał ,a ja zaprzeczyłam , zamiast potulnie przytaknąć. Postawiłam się  po to tylko , aby poczuć  , jak wgniata mój umysł w podłogę i jak ja się tym karmię . I co najgorsze ...było mi mało.

Zaczęłam się " stawiać"  , Pan reagował . Tak jak się bałam, ze w praniu zdezerteruje, i odstąpię od własnych zamierzeń ,tak wtedy ,wstąpił we mnie diabeł , który nie pozwalał mi zaprzestać . Nawet kiedy wylądowałam, na łóżku z Panem na plecach, próbującym  mnie unieruchomić , mój duch walki mnie nie opuścił. Ta Jego brutalność dawała mi nieznanego kopa . Miałam ochotę sprawić mu więcej kłopotu niż okazałam. Przyznać muszę , ze kiedy usiadł na mnie wgniatajac moją  twarz w poduszkę, uziemił mnie  i dał poczucie poniesionej klęski. Ale na moment...bo po chwili moja hardość powróciła . Chciałam tego więcej. Do tego stopnia pragnęłam, ze zastanawiałam się, czy mogę Go  jeszcze trochę poddenerwować , czy mogę Go zmusić do większej brutalności i mocniejszego uścisku. Podobało mi sie to .Tak. Prowokowałam specjalnie .Wypuściłam coś ,o co siebie, nie podejrzewałam. Pragnęłam przemocy i nawet się nie zastanawiałam nad tym co robię ...Ale wtedy jeszcze myślałam , wtedy jeszcze moje szare komórki działały i wtedy nie wiedziałam, że za moment polegnę na całej linii i poznam, co tak naprawdę znaczy nie myśleć . Można mówić ,że się przestaje ,a przestać naprawdę ,to wielka różnica. Z ogniem sie nie igra . A ja igrałam cały ostatni tydzień. Oj igrałam sobie i to jaaak ...

Pozwoliłam się skrepować , myśląc w duchu ,ze właściwie nie jest tak źle . Trochę przepychanek było , bliskie spotkanie z podłogą też , włos  dostał w kość , brutalność zaliczona, więc...cóż może się jeszcze stać. I nawet przez myśl, mi nie przeszło, ze bujam , jak Alladyn , w obłokach , któremu zaraz lampa zgaśnie . Cieszyłam,ze...właściwie pokonałam w jakiś tam sposób Pana , bo jakoby nie patrzeć , zbytnio się nie zmęczyłam a i ciało i dusza były całe... A ta druga wręcz się radowała - Chodź- usłyszałam kiedy już liny były zapięte na moich dłoniach , a opaski na nogach. I...obroża , ale o tym w osobnym wątku.

Nio cóż ,  to co było potem, to dla mnie czarna dziura . Pan był górą ,a ja dołem .  Zaszła  inwersja i role się odwróciły . Duch mój  , który wcześniej był tak pewny siebie i happy , zmuszony został oddać hołd Panu , i zwrócić Mu  honor , wobec wcześniejszych mysli o wygranej . Film mi się dosłownie urwał . Pamiętam niektóre klatki ,ale w postaci grochu z kapustą .Nie pamiętam nawet zbytnio biegu wydarzeń .  To jak  nacisnąć guzik i odciąć myślenie . Po raz pierwszy naprawdę niezbyt kojarzę co sie wtedy działo ...epizody w pamięci .

W każdym bądź razie , po słowie "Chodź" wylądowałam z rękoma i nogami podwiązanymi do " wkręta"  , na jakim   wiesza się obrazek i tyłkiem wypiętym w stronę Pana . Ten wkręt ..nie wiem , czy przypadek , ale wkrętarki w ekwipunku pańskim nie widziałam , nie biegał po hotelu wiercąc dziury w ścianach  , więc chyba traf chciał , że przypadkiem brak czegoś na ścianie, posłużył do mojego unieruchomienia. Monologu nie było . Za to było kilka innych rzeczy , do których rozmowa  nie była nam potrzebna... Był mój przyjaciel z poprzedniego spotkania , uderzający w kilka miejsc, raz za razem i to nawet tam , gdzie bym sie wcale tego nie spodziewała . Był pasek ( chyba ) , któremu również zachciało sie bliskiego spotkania z moimi pośladkami . Były klamerki pomiędzy moimi udami  i było cos jeszcze , ale co, to Wam nie powiem, ponieważ nie wiem , co to było .Cos czym mój Pan jeździł po moich stopach...chyba cos ostrego . Chyba, bo na mnie to nie działało .Nie wypada buźki wstawiać, wiec sie powstrzymam....

Pamietam kilka rzeczy jak przez mgłę ... Razy , tych nie da sie  zapomnieć , a im mniejsza reakcja , tym były mocniejsze . Potem pamiętam dłon pańską przy mojej dziu*ce (  było sucho, ale gdy Pan wprowadzał pa*ec , czy cokolwiek innego w tamto miejsce , doznanie było takie, ze myślałam , ze oszaleje. Podniecenie bez wilgoci? Czy tak w ogóle może sie stać ? ... )  i pamietam korek w tej drugiej...Nio ten , to mi dał popalić . Ból... a mówią, ze to nie boli, że za każdym następnym razem jest lzej , a tu...... Był taki moment , w którym myslałam , ze po prostu nie wytrzymam .To jak igiełkę wbijać w ...nio tam. To gorsze uczucie niz ten "bat " (ochrzcze go batem, po mojemu) . Ale to robił Pan i Pan tak chciał ,więc sie postarałam .Co prawda zastygłam potem w bezruchu i dziwnej  pozycji ,próbując ten ból opanować ,  ale dałam rade . Przejście było cięzkie , ale potem juz sie z nim oswoiłam... Ciekawa tylko byłam, czy ten korek wszedł cały . Taaak , wieeem, jak mógł nie wejśc , prawda?

Co jeszcze pamiętam? Dłonie, własne dłonie i ich odrętwienie... i strach , czy przypadkiem faktycznie w ekwipunku Pana nie ma  igiełek . Wszystko to , dało taki efekt, że  w którymś momencie chciałam wykrzyczec ' kur@a' - Co powiedziałaś ? - Kiedy te słowa dotarły do mojego mózgu , dopadła mnie mysl, że Pan jak jasnowidz czyta w mojej głowie .Kiedy padło ponownie - Co powiedziałaś ? - moje marzenie, aby fakt dokonany, okazał sie fatamorganą , okazało się złudniejsze ,niz ona sama . Ja naprawdę to powiedziałam . To juz nie były mysli , to były fakty .

Zapuściłam sie ze słowem ku*wa i było mi normalnie wstyd . Wisząc , z rękoma i nogami do góry , z wypiętym tyłkiem i miejscami intymnymi na wierzchu,   opanował mnie wstyd, z powodu słowa kurwa  - Jeszcze nic - odpowiedziałam , kiedy dotarła do mnie absurdalność tej sytuacji . Odpowiedz była harda i buńczuczna , mocny gest obronny.Widocznie mój diabeł jest silniejszy i gorszy niz mi sie wydawalo w ekstremalnych sytuacjach . A ta dla mnie ta taka była . Wiem, ze można sie z tego śmiać, a szczególnie ktoś doświadczony ,może mieć z moich słów niezły ubaw, ale niestety, to przeżycie godne było lotu ptaka , na ślepo, w strugach deszczu i grzmotów.

Wpada się w letarg , ale taki prawdziwy . Nie myśli sie totalnie. Liczy sie tylko to co się czuje . Dla mnie liczyły sie uderzenia , odrętwienie rąk , i to co jeszcze może sie stać. Nic innego nie miałam w głowie , pustka . Pustka , która po czasie zaczęła sie zastanawiać , czy może prosić o koniec . Czy ma prawo do tego, czy jednak powinna czekać, az Pan sam zakończy. Myśl o tym opanowała mnie do tego stopnia, ze  nic innego się  dla mnie nie liczyło. Było odrętwienie rąk na zmianę z formułowaniem pytania . Dziwne , ze nawet wtedy ,zastanawiałam sie jeszcze , w jaki sposób zadać pytanie - Mogę prosić o poluzowanie rąk ? - wykrztusiłam w koncu ,przy czym , mój głos mnie samą zaskoczył . Nio cóz , normalny nie był.

Reakcja Pana mnie również  zaskoczyła . Była natychmiastowa , czym zwiększył moje zaufanie względem swojej osoby . Nie kazał sie prosić, nie czekał na dalsze słowa,  od razu spuścił mnie na ziemię  .

A potem nastąpił błąd..taktyczny ....

Byłam wewnętrznie rozbita , nie miałam w sobie nic , żadnych myśli , żadnych duchów , zero jakichkolwiek chęci i... zbierało mi sie na płacz , czyste łzy oddania . Gdyby mój Pan nie rozpoczął uwalniac mnie z więzów , dajac mi tym samym czas, na powrót do siebie , rozpadłabym sie na kawałki , aby potem skomleć  u Jego stóp .Wystarczyło stanąć i spojrzeć z góry , zostawiając mnie w takim stanie , a tu zonk , diabeł zyskał czas i zaczął sie na nowo rodzić . I to tak, że gdy był juz całkowicie wolny , postanowił "podnieść ciśnienie" Panu, na nowo . Czego wbrew pozorom po kilku minutach pożałowałam.

Bo niech to wszyscy diabli , ale doprosiłam sie ponownego skrepowania , tym razem juz na łózku  i z rękoma na plecach , w jakimś dośc skomplikowanym stylu i sprawnym pogmatwaniu lin...Podobało mi się to...Mój rozum powrócił i zaczął sie tą sytuacją żywić . Leżałam i czekałam co będzie dalej . Pan mnie zostawił poszedł do łazienki i wrócił z wieszakiem , takim zwykłym , od rzeczy.
 - A to po co ? Bigiel ? - Taka oto myśl   zaświtała mi na ten widok , o tych czarnych , które mi wtedy wpadły, to juz nie wspomnę . Jakos konkretnego przeznaczenia tego sprzętu nie widziałam. Nie powiem, ze mnie lekki traszek na ta niewiadomą, nie opanował. Nie wiedziałam do czego to ma służyć. Moja niewiedza została zaspokojona , gdy wieszak ten znalazł sie na moich piersiach , a konkretniej, jego zaciski na sutkach. Nie bolało . Za to poczucie bezsilności było dośc spore, tym bardziej , ze mój umysł działał juz właściwie i na najwyższych obrotach . I wtedy  , mój Pan wpadł na genialny pomysł i jak tylko wprowadził go w czyn , wiedziałam,ze  juz  długo nie wytrzymam . Pamiętam , że zdążyłam jeszcze pomyśleć , ze jest dość mocno kreatywny , a Jego pomysły własnie odbieraja mi godność. A jeszcze dzień wcześniej wątpiłam w prawdziwość Jego obietnic  . Nio i co ? Nio i przyszło mi spaść z hukiem na ziemie i to w dodatku w pełni oświeconą , jak po mszy w kosciele.

Zabawka wysiadła kiedy najzwyczajniej w świecie baterie się w niej skończyły A skończyły się , gdy  Pan wprowadził w me usta sztucznego peni*a. Bezsilność była duża , jego dłonie przytrzymujące moją głowe silne ,a wrażenie zbliżającej się klęski ogromne . Ten ruch był dobry , nawet bardzo dobry i tu muszę powiedzieć, ze wtedy zaczęło do mnie docierać , że Pan jest górą , a jak mi sie to podobało...szok...Broniłam sie, ile tylko sie dało , broniłam sie tak, ze Pan postanowił  zamienić  go na  typową zabawkę do ust  , chyyyyba , bo przyjrzeć się nie zdążyłam. Zderzenie ze strachem było wielkie , gdy dotarło do mnie ze jeżeli  w koncu mu się to uda  ,to  będę naprawdę w kropce. Będę na maksa bezsilna , bez jakiejkolwiek drogi wyjścia. .. polałyby się łzy. Nie z bólu , nie ze strachu , ale z bezsilności, i  zbliżającej się klęski . Brakowało tyci tyci ,aby mnie naprawdę i do końca złamać. To juz druga okazja , która sie nadarzała  - Będę grzeczna Panie - powiedziałam i uratowałam się z opresji ( a teraz zżera mnie ciekawość , jakie to uczucie ..babie nie dogodzisz:) ) .Czy z opresji to nie wiem, może lepiej gdyby to się stało...nadal tli się we mnie złośliwy chochlik i regeneruje w tym momencie siły. Łzy to bum jak pęknięcie banki mydlanej... I jak na razie  są moje...Nie lubie płakać...bo wtedy dusza wychodzi...

Muszę coś powiedzieć na koniec...Nie lubię mojego przyjaciela...Teraz juz wiem, że go nie lubię...Nie lubię... i patrzec na niego nie mogę ...Normalnie go nienawidzę ...Nie lubię Pana Bata ...Dlatego nawet jego prawdziwej nazwy szukać nie będę ......Nie zasłużył...i koniec...i kropka...Ale dłoń Pańską uwielbiam...

Czego się nauczyłam ? ...Wiem, ze z ogniem się nie igra ...a słowo "kara" nabrało  większego wymiaru.



...pozostaje mi schylić głowę w pokorze...






czwartek, 19 listopada 2015

10 . Stało się ...Pan na moim blogu...

No i stało się....
Nie powiem , że poszło łatwo , ale adres podałam....z poczucia winy , ze tego zrobić początkowo nie chciałam.

Pierwszą rzeczą , która mnie opętała , od momentu , kiedy to sie dokonało  , była myśl , że jak tylko wpadnę do domu, to zaraz na wstępie muszę usunąć tu kilka rzeczy , między innymi dwa wpisy ...pierwszy  i ten o poczuciu winy z powodu własnych myśli . Potem stwierdziłam , że i tak juz za późno , a Pan zdążył , zanim wróciłam do domu, ze sto razy to przeczytać , więc zrezygnowałam , podejmując decyzję,że , jeżeli ujdzie mi to płazem,  to po prostu pisać dalej tego blogacza nie będę ...

...ale jestem...i będę sie oszukiwać , ze Pan nie czyta...
...co wcale takie dalekie od prawdy chyba nie jest...






9 .Podpuszczam ...do czegoś mocniejszego...do poniżenia...etc.

Nie wiem dlaczego to robię, ale robię , podpuszczam mojego Pana ... do mocniejszych czynów .  I to od kilku dni na okrągło.

Działam z premedytacją i w ściśle określonym celu ...Nie wiem...Może chcę sprawdzić do czego jest zdolny , może chcę sprawdzić ile siły posiadają Jego dłonie...a może chcę siebie pogrzebać...

Wiem , ze robię źle i  wiem , że tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z faktu ,jak to  się może   skończyć ... ale odkąd zaczęłam ,przestać nie mogę . Specjalnie Go podpuszczam i specjalnie deptam po Jego odciskach. Wiem , ze skutków nie znam. Mogę  sobie tylko wyobrazić mocniejszy chwyt za głowę, rzucenie na ziemię, jakieś pomiatanie ...i piernik wie co jeszcze.

Ja po prostu chce , aby On mnie ...Nie wiem co...Albo wiem ,tylko boje sie do tego przyznac . Zmieniłam kierunek, chce go wkurzyć , chociaż wiem, ze będzie ostro .Zastanawiam sie co ja robie, dlaczego tak robię, i co sie stało , ze tak działam ,a nie inaczej . Boje sie tego, ale ...i to jest dziwne, nie przejmuje sie tym. To po prostu silniejsze. Podchodzę do tego tak ...Zobaczę ...Po jednym  razie nic mi sie nie stanie , prawda? Gó*no prawda , mogę polegnąć , jestem zielona jak but ...

Pan w trakcie tych naszych słownych przepychanek wspomniał cos o igłach, czym mnie wystraszył  na maksa ... ale sie nie przyznałam . Powiedziałam , ze sie boje, ale ze az tak , to nie. Troche mnie tym przystopował , ale potem mi przeszło...Jak ręką odjął...Wróciłam dalej na tor  podpuszczania...Nakręciłam sie...Nawet wiadomość , którą dostałam wieczorem " zapamiętaj sobie suk* , ze odwrotu nie będzie" , nie powstrzymała mnie przed dalszym brnięciem w tą sytuację .Czytając  te słowa ,  pomyślałam sobie  tylko - Ale to  mocne - aby za chwile dodać - Co ty wyprawiasz , a jak będziesz wyć potem?- Taaaak, to tez wiem, oj wiem, ze wchodzę do paszczy lwa i nie wiadomo jak  to się skończy...Wiem . Ale przestać myśleć o tym nie mogę... Zły Pan, wkurzony Pan i bez skrupułów

I co Wam powiem,to Wam powiem , ale Wam powiem , ze wiem ,ze  robię źle. . Przecież doskonale wiem , czym to jest , ja doskonale wiem, co to będzie znaczyło . Tak samo jak wiem , gdzie mnie to zaprowadzi , jak mnie to nazwie i kim będę potem....Ja to wiem.

Wiem tez ,że podnosi mi to adrenalinę , i wiem tez ,ze Pan ma z tego , taką sama przyjemność jak ja. Nie wiem tylko , czy faktycznie bierze to na poważnie. Co tam nie wiem, wieeeem, wiem...przecież od początku wiem...

 Kiedy pomyślę, jak potulnie zachowuje sie na spotkaniach , jaki strach mnie obejmuje i jak wypełniam polecenia , bez najmniejszego sprzeciwu , to zaczynam sie zastanawiać, czy  mnie teraz diabeł nie opętał. .. Wypaczam własne myślenie , zamykając świadomość , a co za tym idzie , pozwalam wygrać czemuś , co od dawna we mnie rośnie...

Odrzucam racjonalność ,a na pytanie umysłu - Co ty wyprawiasz - każe mu ... się zamknąć ...

Obok dzieciaki odrabiają lekcje, wyrywając mnie tym samym z toku moich myśli. Co chwilkę rzucaja jakies pytanie, co chwile im odpowiadam . Chodzę ,rzucam na zeszyty okiem, Potem sie z nimi smieje, wygłupiam, obiecuje zrobić pizze na obiad, a wieczorem upiec placek . Dzień jak co dzień . Norma . W domu idealny porządek, w głowie burdel , jak w koszu na śmieci .

Przed chwilą Młody powiedział " Ciocia , a Ciebie to kocham , wiesz " . A ciocia myśli o własnej głowie przyduszonej do ziemi Czyjąś ręką ...

wtorek, 10 listopada 2015

8 .Czuje się winna , za mysli, które mam w głowie...

Dzis środa..dzień pełen refleksji i..siły...
Ta druga, w moim wykonaniu jest dość niebezpieczna...

Pan sie dziś odezwał...i zamilkł...

Czuje się winna , za mysli, które mam w głowie...

Co myśli suka , po sesji , kiedy Pan milczy ?...że cos nie wyszło , że coś poszło nie tak.
Co myśli suka , świeżo wprowadzona w ten świat , kiedy Pan milczy ? ...że popełniła błąd ,
...że drogo ją to będzie kosztowało...
...że Pan się rozmyślił...
...że się nie spełniła...
Szał myśli...
Nie stąpa twardo ... nie czuje się pewnie...
Ciągle lawiruje...
Była kara...tematu nie było...znaczenie wielkie...tematu nie było...szał myśli...
Sama sobie z ekscytacją...sama sobie z euforią ...sama ...z emocji  wypompowana ...
Załatwiła je po swojemu...zdusiła...tak potrafiła...ten kierunek znała...
Sama je tam skierowała...

Czy to moja wina...?
 ...że umysł znów się życia trzyma...
...że pragnie ciągle tego...
...izolacji kleszczowej mózgowia mego...
...I nie chce byc kłopotem...
...I nie chce zmartwienia , co potem...
...Rozumiem , więcej niż powiem...
...Rozumiem , więcej niż umiem...
...ja to po prostu rozumiem...
...i odejść w spokoju umiem...
...bo ja to wszystko rozumiem...

Suka nie chce...suka musi...
Ta uległość , ją tak dusi...

Chyba muszę po prostu zapytać...
I utwierdzić, że wystarczy powiedzieć, i że to naprawdę ,ale to naprawdę,żadna krzywda dla mnie nie będzie...ja dam sobie radę...mną sie przejmować nie trzeba...

Ostatnio Pan cos wspomniał, że odejście nie jest takie proste, bo pomijając cała reszte, trzeba również patrzeć na drugą osobę.Nie wiem skąd ta myśl u Niego , ale im więcej o tym dumam , tym bardziej dochodzę do wniosku, że mówił o sobie , w odniesieniu do mojej osoby...że On musi patrzeć na mnie...Nie musi... Stąd to zachowanie, stad unikanie itp...dzięki, któremu ja odczuwam , brak zainteresowania jakie było na początku...Takie życie...muszę tylko pomóc mojemu Panu , uwolnić sie od mojego ciężaru...ponieważ ciężarem być nie chce...

Nie wiem jeszcze jakimi prawami rządzi się klimat...ale suka ta , pomimo złamanego umysłu i oddanego ducha, woli kopniaka w tyłek , niż całą otoczkę tego zachowania. To jest zycie i takie są jego koleje,,,Obiecuje, ze dam sobie radę...bez obciążenia sumienia Pana...On niczemu nie jest winien...

... ... ...

poniedziałek, 9 listopada 2015

7 .Moje przewinienie...zielono mi było....i będzie...




Odbiło mi , Wystraszyłam się kierunku własnej drogi . Przeraziłam sie własnych myśli , a przede wszystkim uzależnienia .

 Z grzecznej mężatki , przeistaczałam sie w niegrzeczną , głodną wrażeń sunię . Ja, sąsiadka księdza, święta i zimna , zamiast kochać sie tradycyjnie z mężem w łóżku , pragnęłam krepowania ,władania moim umysłem i chyba... odrobiny bólu. Chciałam , aby ktos mi to zrobił . Chciałam, aby ktoś mnie zniewolił i wykorzystał. Chciałam mu służyć i pozwolić na wszystko. Chciałam sie oddać w całości .

Czułam potrzebę klęczenia , tulenia do Jego stóp , karania , pragnęłam jakiegoś ...zniewolenia, zdyscyplinowania. Chciałam , aby mi mówiono , co mam zrobić i aby nie oczekiwano na zgodę, tylko brano , to co sie Panu należy ..

Miałam psie potrzeby.

Odnalazłam przyjemność  w braku podejmowania decyzji w konkretnych sytuacjach...Odkryłam , przyjemność w zbyt mocnym ucisku dłoni na szyi , odkryłam ją do tego stopnia, iż nie interesowały mnie nawet  skutki mogace  skonczyc się omdleniem. Pan wie co robi...

Wychwyciłam moment kiedy przeszłam...kiedy naprawde dałam się złamać i zrobiłabym wszystko dla Pana...Bo Pan każe .

Resztkami sił , kiedy stwierdziłam, ze dam rade , ze mi to nie jest wcale potrzebne , ze im dalej, tym bedzie gorzej , ze wpadam całkowicie , ze jednak nie moge tego zrobic ,że będę sobie zyc dalej , zakopując to , czemu pozwoliłam wyjść , zrobiłam...popełniłam sprzeniewierzenie...

Nie było dłoni , mogącej te mysli naprowadzić na odpowiedni tor ... W głowie zrobił sie sztorm...Weszłam na gg... Napisałam...Usunęłam...Kilka dni wcześniej pisałam cos o rozmowie ...Kilka dni wcześniej wspominałam , o problemie ...ale nie wspominałam o jego rodzaju...Znów naklikałam...Znów wykasowałam...Powtórnie pomyślałam...Pana nie ma...Siedzisz...Wzdychasz...Po co Ci to ?...Znów napisałam...Przesunęłam palcem po dotykowcu i...poszło przypadkiem...Przypadkiem wysłałam...Kurcze...chyba nie chciałam...Czy ja naprawdę chciałam?...Nie...więc trzeba było  sie nie bawić...

" Chciałabym odejść , zakończyć. Naprawdę "

Wysłałam to Panu. Wysłałam to mojemu Panu...
I od razu pożałowałam...Dotarło ,że już odwrotu nie ma...
Olśnienie poraziło mnie  z taką siłą ,że więcej potrzeba mi nie było ...
Pogodziłam sie z tym, kim jestem ,szybciej niż jakiekolwiek inne argumenty, mogłyby to zdziałać...
Wcale tego nie chciałam...
Takiego kopa potrzebowałam...
Ale Pana ...właściwie już nie 'Pana' ( padł zakaz) , uraziłam , pokładane nadzieje zabrałam, złamałam zaufanie , popsułam to co stworzył ...
Popełniłam błąd....
I zapamiętam go na długo.......

6.Pierwsza poważna kara ...i bolący tyłek...


                                             05.10.2015 , czas rzeczywisty, spotkanie .

Przeskoczę troszkę ...Przeskoczę pierwszego  DELIKATNEGO klapsa , pierwsze spotkanie z zabawką , paparazziego z telefonem w ręku (ten  to był as , prawie zawału przez niego dostałam) .Ominę również pierwszy raz w hotelu i mojego cykora z tym związanego, pierwszy dotyk liny na nadgarstkach i całą resztę tez chwilowo odpuszczę . Nadrobię to kiedyś ,ale teraz musze przelać to, co świeże ..

Pierwszą rzeczą, która poczułam, dziś po przebudzeniu , był mój tyłek. Od razu opanowało mnie wspomnienie dnia wczorajszego....

Spotkanie, w hotelu , tym co ostatnio , pod innym numerem pokoju, w innej atmosferze. Jak mój Pan to nazwał   "karne spotkanie " , coś na czym miałam odkupić winy...

Rano , tradycyjnie już , pytanie, czy aktualne . Potem, o której będę, a na koniec :  "  Ja tu na ciebie czekam drogę juz znasz .... pokój nr 3..." . Ostatnio Pan po mnie wyszedł , dziś nie ...i dobrze. Sama chciałam to zaproponować , ponieważ takie samotne wejście, jest ździeblinko mniej krępujące , a ja już byłam wystarczająco zdenerwowana.

Trójka...Jest...Przez drzwi słychać jak ktoś rozmawia przez telefon , słychać głos , którego ja w tej chwili się boję. Stoję i się waham , pukać ,czy wiać  ? No pukaj ,  i tak Cię to nie ominie. Weszłam , Pan otworzył a potem usiadł w fotelu nadal rozmawiając przez telefon i przyglądając mi się spod zmrużonych powiek. Ten wzrok podziałał tak, że nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, usiąść ,stać , czekać ? Nerwy dawały o sobie znać i tylko dzięki własnemu zimnemu obyciu,nie pozwoliłam sobie na panikę. Miałaś iść do łazienki, no idź . Na co czekasz , teraz masz najlepszą okazję. No rusz tyłek - odezwał się głos w mojej głowie . Chwyciłam torebkę i poszłam , zahaczając jeszcze spojrzeniem o Pana . Rozmawiał. Nie patrzył. Zastanawiałam się , czy widać moje zdenerwowanie. Za drzwiami łazienki poczułam się bezpiecznie, pozwoliłam sobie nawet na chwilę wyciszenia , po czym szybko zdjęłam sukienkę i zamieniłam ją na coś , co było bardzo ...łóżkowe... Teraz nie byłam już "grzeczną dziewczynką ", teraz miałam na sobie pończochy , pas do nich  i coś ,co było tuniką , tyle ,że z koronki, jak druga prześwitująca skóra . Wszystko w kolorze czarnym. Mój wzrok napotkał lustro i sama siebie się wystraszyłam. Jak ja wyglądam...? Jak...Jeszcze zdążę się przebrać , Pan nadal rozmawia. I jakby piorun strzelił w pokoju zrobiło się cicho. O ja pierniczę ....Co teraz? Teraz wyłaź , juz pozamiatane , przecież nie będziesz tu siedzieć i przeciągać. Wyłaź - znów to moje ja. Sama czułam ze juz czas...Czas , aby nacisnąć klamkę , otworzyć drzwi  i pokazać Panu , co wymyśliłam w ramach przeprosin.

Wyszłam , odłożyłam torebkę , oparłam się o ścianę i spojrzałam w Jego oczy ... Po minie wywnioskowałam ,że jest zaskoczony, ale też chyba...zadowolony.Nie był zniesmaczony , czego się szalenie obawiałam. Mój Pan był chyba zadowolony. Zadowolenie zadowoleniem, ale ja nie wiedziałam co dalej. Sparaliżowało mnie pod drzwiami łazienki - Chodź tu - taki bodziec mi wystarczył - Zdejmij buty - padło dalej , co skrupulatnie wykonałam -Teraz podejdź - podeszłam , a w moim wnętrzu, aż się gotowało , z niepewności co będzie dalej- Uklęknij - teraz poczułam się jak w domu - Dawno cie nie widziałem - usłyszałam kiedy już byłam na podłodze . W głowie kręciła się mi myśl, że muszę dokończyć,to ,co zaczęłam i to już, teraz . Widziałam, że mój Pan czekał na rozwój wydarzeń , czułam ze jeżeli sama tego nie zrobię, sytuacja pozostanie bez zmian. Teraz , albo nigdy. - Czy ja mogę prosić o karę? - Sama sobie nie wierzyłam , że to powiedziałam , ale jednak. Tak bardzo chciałam powrotu do dawnego stanu, prawa do używania zwrotu "Panie " , ze nawet moje milczenie z tym przegrało... - Możesz- znów ten ton...ton , który lubiłam ,czułam się wtedy taka mała ...- To od czego zaczniemy , od starych? - Całkiem zapomniałam , że mam zaległa czternastkę . Zależało mi, na obecnym przewinieniu, do tego stopnia , ze stare wyleciało mi z głowy - Nie, jeżeli mogę prosić , to wolę ostatnią karę - powiedziałam mając nadzieję , że uzyskam zgodę , ponieważ ta sytuacja doprowadzała mnie do szału - Dobrze - słysząc to , poczułam jednocześnie jak Jego dłoń wędruje pomiędzy moje nogi. A tam nie dość że brak bielizny ,na co mój Pan zareagował przeciągłym mruknięciem ...(o to mi chodziło , aby Był zaskoczony ale też i zadowolony , przełamałam wstyd własnym przewinieniem ) to jeszcze było tak wilgotno , jakby ktoś mnie oblał wiadrem wody. Ale jak to możliwe? Byłam podniecona do granic. Byłam tak podminowana , że dałabym wszystko , aby poczuć Jego palec wewnątrz  . Poczułam , ale na łech*aczce ,jak zatacza koła i drażni ją do granic wytrzymałości , aby już za chwilę przestać....

Musiałam sie odsunąć ,ponieważ  Pan mój wstał - Chodź - powiedział chwytając mnie za włosy. I gdyby On tylko wiedział , co dzięki temu zrobił . Gdyby On tylko wiedział , ze pragnęłam , aby użył siły i mocniej mnie pociągnął w strone tego łózka .Gdyby wiedział to ...To nie wiem co...Ale chciałam, aby zrobił to przemocą, a nie delikatnie . Chyba mnie już totalnie pogięło . Przemoc , pomiatanie , poniżanie, odkrywałam swoje dalsze potrzeby w najmniej oczekiwanych momentach, odkrywałam takie pragnienia, ze zaczęły mnie one przerażać. Kogo ja chce  z siebie zrobić ? No kogo ? Ale tego pragnęłam i nic na to poradzić nie mogłam . Zaczęło sie od seksu ze zniewoleniem, potem doszło ubezwłasnowolnienie umysłu, oddanie, służenie, zaspokajanie, teraz upodlenie , poniżenie . Co sie ze mną dzieje ? - Pochyl sie - poczułam dłoń przygniatającą mnie do łózka i znów mi sie to spodobało. Klęczałam z wypiętymi pośladkami , z tułowiem na łóżku , rękoma wyciągniętymi przed siebie. Bałam sie spojrzeć  i podejrzeć co będzie sie działo dalej , wiec schowałam twarz w pościel. Wiedziałam jedno, ze kara będzie bolesna...I była. Pierwszy raz , który spadł na moje pośladki zdążył mnie przekonać, ze łatwo nie będzie. Każdy następny , był mocniejszy , a jakość przewinienia przestała być dla mnie tajemnicą . Przy dziesiątym zastanawiałam sie , czy dam rade . Przy czternastym, modliłam, aby to była jednak  ta zaległa czternastka. Przy siedemnastym, kiedy nastąpiła przerwa i dłoń Pana dotknęła delikatnie mojej skóry , nie wiedziałam , co lepsze , ból czy podniecenie . W przerwie tej łapałam oddech ,ale oczekiwanie na dalszy ciąg , w którym nastąpi kolejne uderzenie , było .... Przy dwudziestym tyłek mnie tak piekł , że zaczęłam sie zastanawiać , co zrobię , jeżeli pęknę , a tego nie chciałam . Pokazanie słabości to dla mnie hańba , w połączeniu z litością ... nienawidzę ich obojga... Przy następnym ,w moim umysle ,liczyły sie tylko razy spadające na moje pośladki i moment kiedy to "coś" dotknie mojej skóry  i zderzy sie z nią wywołując ból. A każdy następny był chyba mocniejszy, albo tak  mi sie tylko wydawało . Każdy następny palił żywym ogniem . I za każdym następnym podejrzewałam, ze  kolejnego już nie zniosę . Ilość liczyłam w myślach , ponieważ Pan nic nie mowił, ze mam to robic głosno , wiec dla siebie, robiłam to po cichu.Szczerze mówiąc czułam , ze powinnam je wypowiadać. Z drugiej strony  dobrze, ze nie padł taki rozkaz, ponieważ nie wydusiłabym z siebie ani raz , ani dwa , a takie zachowanie mogłoby byc tragiczne w skutkach...Ja sie po prostu "po staremu" zacielam .

Razów było trzydzieści . Tyłek mnie palił , umysł wariował . Ten drugi był po prostu szczęśliwy . Pan tak zatwierdził, Pan zdecydował .Tak sie stało . Odpokutowałam , nie przeszkodziłam , nie krzyczałam , tylko dłonie zaciskałam . Pan tak chciał  . Było przewinienie , była i kara . Nie zapomnę jej , ale nie powiem, ze nie zechce jej znowu spróbować....

Na przyrząd , który wykonał taniec na moim tyłku , zdążyłam rzucić okiem dopiero później , kiedy to oberwało mi sie "tym "ponownie po stopach, za brak odpowiedzi na pytanie . Ale przyznać muszę , ze zrobiłam to specjalnie . Nie odpowiedziałam, ponieważ , chciałam spróbować przemocy . A mój Pan   musiał mnie wtedy  pochylić, przytrzymać i dopiero uderzać ...O wrażeniach nic nie powiem, ponieważ rozsadzają mi głowę ... Zniżenia i przemocy . Bożeeeeee.... W głowie mi się poprzewracało normalnie. Do psychiatry ze mną ....Wracając do "narzędzia" , jeszcze nie sprawdzałam nazwy w internecie .To takie coś , podobne do bata, tylko z kilkoma paskami , zamiast jednego.

 Jest godzina 15 , a ja nadal czuje tylną część ciała . Bolą ... Kiedy siadam , kiedy wstaje , kiedy idę. Ból jest ze mną cały dzień .Śmieszne , ale oglądałam je w lustrze i mam siniaki ,piękne nadające im koloru siniaki .Wczoraj ich nie było .  I wiecie co? Jestem chyba porąbana ,bo jestem z nich dumna . Ten ból mi sie podoba , przypomina o posiadaniu, o należeniu... To podobne do spalenia skóry na słońcu . Jak to mój Pan powiedział : "Wyglądają jak skutek zbyt długiego przebywania w solarium. " Skąd On wiedział , ze taki będzie tego efekt ?Nie wiem....ale wiem , ze boli ...i wiem, ze to za sprawą Jego reki ...reki Pana . I powtórzę to jeszcze raz... chyba muszę do lekarza , do psycholożka , ponieważ zamiast sie martwic , jak ja sie wytłumaczę przed mężem, ja pękam z dumy...Ratunkuuuu...
  
To było w czwartek, dziś mamy poniedziałek, a Pan nadal milczy...Głowa już przestała mi pękać od wrażeń ...chęć rozmowy o tych wydarzeniach poszła  spać...Trochę sie boje...Teraz czegoś innego...

Mozna mieć Pana i można sie czuć samotnym w świecie BDSM.
Lawirować z emocjami , jak liść na wietrze.

środa, 4 listopada 2015

5. Pierwsze spotkanie , pisane w formie opowiadania z nutką humoru ...



Nio więc na początku muszę sie pomodlić , aby mój Pan , nigdy nie poprosił o adres  tej strony . Kiedys Mu obiecałam, że ją podam , ale jak skończę .A ja nie zamierzam tego kończyć . Zamierzam pisac do upadłego , więc słabe są szanse , na to, aby zobaczył te wpisy . Czy to wybieg z mojej strony? Chyba tak , lekkie oszustwo, godne ukarania . Wiem , wiem, co sobie myślicie...A to krnabrna su .... To prawda ? . Ale ...wpisy są prawdziwe , odczucia i cała reszta również. Nie ma tu , ani jednego kłamstwa , wszystko to prawda .  Wiem, ze klimat , to szczerość  , wiem...ale ,zbyt duzo wiadomości w jednym miejscu...  przepraszam ... i... to moje jedyne nieposłuszeństwo...
...A jeżeli mój Pan, przypomni sobie jednak kiedyś , że Jego su, coś tam tworzy w internecie , ( w co watpię) , to muszę Wam powiedzieć ,ze adres Mu podam, czy ja tego chce , czy nie...Dlaczego ? Poniewaz tak czuje , ponieważ to On , i wiem, ze nawet wbrew sobie , zrobie to o co poprosi...
I moge sie oszukiwac do upadłego , że nie, ale tak będzie...I wiem, ze zbytnio sie wysilic nie bedzie nusiał , moja potrzeba Jego zaspokojenia jest tak wielka , że....
Ale oszukiwac się mogę ...

-To jak ? O czym myslisz ?
- Eeee, o niczym - powinno być Panie, ale jakos mi to przez gardło przejść nie chciało .Inaczej pisać , inaczej mówić.
- Myslisz o niczym? A mnie bardzo interesuje o czym myślisz - Mężczyzna chodzi w kółko i pali papierosa. Nie pada żadna odpowiedz , wiec sie  zatrzymuje i rzuca piorunującym wzrokiem w moim kierunku .
- Czego pragniesz ? - Zamienił pytanie na inne , patrząc mi w oczy i wyprowadzając tym samym z równowagi.Wytrzymałam spojrzenie przez chwile, a potem uciekłam  wzrokiem w dół. "Kurcze , o czym ja mysle? Zastanawiam sie , co ja tu robię , ale przeciez Mu tego nie powiem, zastanawiam się ile z tego co dzisiaj powiedział zostanie mi w  głowie i tego tez Mu tego nie powiem. Jakby tego było mało , cała " chodzę" , a On świetnie zdaje sobie z tego  sprawę . No niezle , jak nastolatka - O czym myslisz ? - zakończył mój bieg mysli , wznawiając pytanie - No o czym myślisz? - znów powtórzył stając naprzeciwko . Dopiero teraz wezbrało we mnie  zdenerwowanie - Dostane odpowiedz ?- zakończył podchodząc jeszcze bliżej . "Chyba oszalał, jezeli mysli , ze Mu teraz odpowiem  , zacięłam się . Za blisko stoi , napięcie jest wyczuwalne, a ja mam wilgotno, chociaż nic nie zrobił. Jezus Maria ,ale wstyd ...Czy mógłbyś sie  troche odsunąć Panie?" - Gdyby mój jezyk nie odmówił mi posłuszeństwa, to pewnie,  bym Mu tak powiedziała - kończe mysl , chowając ja bezpiecznie w mojej głowie  -Ha ha , nie odpowiesz mi ? - teraz nie tylko Jego usta, ale i oczy sie smieja - Naprawde nie masz pytań ?- dodaje po chwili - A ja myślałem, ze Ty mnie nimi zarzucisz, a tu nic - Daje sie wyczuć sarkazm - Nic a nic cie nie interesuje,? Nie chcesz wiedzieć nic na temat krepowowania , czy zniewolenia umysłu ? Coooo?  - "Ja  Go chyba zabije ...Moze i chce , ale nie oko w oko i to słownie. Chwilowo muszę opanować ciało , a nie pytanie. Gdyby sie tylko odsunął... A On nic , jakby czytał w moich myslach, które własnie zblokował na amen, normalnie wyprał mi umysł z funkcji działania.
 .
Mężczyzna sie przysuwa , niebezpiecznie blisko ,  podnosi dłoń , przesuwa po jej policzku  i sunie do tyłu ...chwyta za głowę .

" Czy On wie co robi ? Nikt mnie tak nie dotykał , Jego dłonie są zaborcze  a jednocześnie miłe...- Dostanę odpowiedz? - W zyciu jej nie dostaniesz  Panie, nie teraz , kiedy nie mogę racjonalnie myśleć . Gdybyś się tylko  ...o o o , super..."- Teraz lepiej ?- Pyta  odsuwając sie na odległość - Tak - padają słowa i słychać wciągane przez kobietę powietrze . Własnie go okłamałam, lepiej mi  było kiedy mnie trzymał  za szyję . Ten dotyk był taki władczy, Jego dłonie ciepłe , a ten żar...eh...-Na pewno lepiej ? -   Jezuu ...Nie wygram z Nim, On wie lepiej co sie dzieje w moim umyśle....A ten o cos woła i czegoś chce .To nawet znajome , jakby dotrzeć do domu , odnaleźć miejsce ,ale nie potrafić samodzielnie przekroczyć progu...- To o czym  ? - powtarza wiercąc dziurę spojrzeniem w moim umysle. Trzymam kluczyki od mojej pszczółki i gorączkowo je gniotę. Dlaczego ja  głupia zdjęłam te okulary? Najpierw nie posłuchałam . Na Jego  " zdejmij  " , w moim umyśle rozpętała  sie walka z unerwieniem rąk. Te wredne stworzenia chciały posłuchać, mozg nie , ten był bardziej odporny , moze nie tyle odporny , co wiedział,iz wypełniając to polecenie , pokaże swoja uległość .Kiedy " zdejmij" padło po raz drugi , mało co, nie przegrałam . Tylko resztki świadomości, iz tak od razu sie oddać nie mogę, pozwoliły im zostać na nosie . Ale pragnienie ,by ulec , było ogromne.Właściwie to i tak głupia jestem, bo po czasie potulnie odłożyłam je do auta , odsłaniając  tym samym niebieskie oczy... I co mi z tego przyszło ?Uchyliłam drzwi i zaczęłam wypuszczać głęboko skrywane , zakopane , moje drugie ja ...a On zaczął je wyciągać i karmić .

Stal teraz zdecydowanie za blisko. Oko w oko . Wyciągnął  ręce i  położył na mojej taliii...wolno i ledwo wyczuwalnie...wywołując tym dreszczyk i gęsią skórkę. Czułam Jego kolano pomiędzy moimi nogami , dłonie błądzące po skórze i za nic nie wiedziałam co zrobić z własnymi -Obejmij mnie - Dobrze wiedziałam ze mogę to zrobić . Nie wiedziałam tylko, iz tak szybko , mogę obejmować obcego mężczyznę. Kurcze, jeszcze sporo  muszę sie nauczyć....Zrobiłam co kazał, zarzuciłam Mu ręce na szyje, głaszcząc z tylu na karku, muskając opuszkami palców plecy ...Stop, co ja robię...? To nie mąż...Znow zabrałam dłonie  i to był bład .Poczułam jak je chwyta i delikatnie podnosi do góry , nad głowe. To było porażające  uczucie władzy , lekkie, bo lekkie , ale było. Splótł je razem , zgniótł własną dłonią i skrępował tym samym moje ruchy...A potem..? A potem je puścił ...Ot tak sobie puścił . Wypompował ze mnie powietrze , pozbawił zmysłów , walnął tym czynem z kopa w moje drzwi i zostawił w tym stanie. Poraził mnie tak wielki niedosyt , że kiedy doszło do końca spotkania , miałam ochotę Go błagać , aby w końcu wgniótł mój umysł w ziemię ....Mógł zdziałać wtedy wiele . Wrzucił mnie w stan letargu i głodu narkotykowego jednym ruchem...I zostawił . Chciałam mu skopać  tyłek za to....gdybym tylko mogła...Słaba byłam , bardzo słaba...  i głodna jak diabli . ..

5. Pierwsze spotkanie , pierwsze zamotanie...świat BDSM wsysa ...

Jestem na początku drogi ,
Drogi do piekła i upadku na dno , czy drogi do spełnienia marzeń i szczęścia ?
Jak złamać umysł , który jako jedyny , jest twardy, i mało podatny na silę perswazji ?
Jak złamać umysł , który , ma pełną świadomość faktu, że kiedy juz spadnie ,rzucony na ziemię , to Pan , będzie miał , oddaną w całości , wierną i skłonną do wszystkiego su...?
Jak złamać umysł , twardy jak głaz , w obliczu poniesienia klęski .
No jak ?
...bo ta uległa, kiedy się już podda , to ...ciałem , umysłem i...duszą ....
....prosić Pana , aby posiadł umysł , bo dusza pójdzie potem sama ....?
...czy to moja wina, ze on sie tak twardo trzyma...?
... A on tylko wie , co może ofiarować...

Pojechałam. Z bolącym sercem i duchem pełnym strachu. Dlaczego? A bo ja wiem...może fakt , ze nigdy jakoś nie miałam okazji ,zasmakować spotkań z mężczyznami , tak na mnie podziałał. Może respekt, który czułam...Któż to wie. Stał w umówionym miejscu ...właściwie to nie stał , Jego auto stało , a On sobie siedział ,jakby nigdy  nic , na ławeczce nieopodal. Krótkie "cześć"  , podanie dłoni i nastąpił ciąg dalszy naszej konwersacji. Nio nie do końca konwersacji, ponieważ konwersacją tego nazwać nie można było. Oparłam się o własny samochód, On mówił. Chodził w kółko i mówił. Czasami coś przytaknęłam,ale tak naprawdę to mnie zamurowało na amen , zapomniałam ze mam język w gębie. Słuchałam , słuchałam i słuchałam. Chłonęłam ten monolog. Podobało mi się jak mówił ...

Z tego spotkania pamiętam jedno, a właściwie dwie rzeczy.

 Miałam przeciwsłoneczne okulary na nosie , dla uzyskania trochę pewności siebie, dla schowania mojej duszy. Tak , chciałam ukryć siebie za okularami. I co? I nic, bo stojąc naprzeciwko mnie , mój Towarzysz powiedział "zdejmij okulary"...Ten ton ...W moim wnętrzu rozpętała się taka walka o jaką sama siebie nie podejrzewałąm ... ale nie zdjęłam .  A On nic ...powtórzył słowa z naciskiem na "zdejmij " i wiercąc mi jednocześnie spojrzeniem dziurę w brzuchu...A w moim wnętrzu walka trwała nadal .... Chciałam je  zdjąć i moje ręce prawie tego dokonały. Wiedziałam i czułam, ze to próba, mojej uległości. Ale nie mogłam tego zrobić. Równie dobrze ,mogłabym od razu ,oddać się w ten sposób każdemu innemu mężczyźnie. Prawda ? A oddać się to nie sztuka . Oddać się ,  a potem zdezerterować , bo się nie spodobało.?  Jak  to zrobić to z rozmysłem , bez zabawy cudzym kosztem i mając pewność że się tego chce...Ale przyznac muszę , że prawie to zrobiłam. Przecież wirtualnie zadeklarowałam , iż należę do Niego i tak czułam , ale też czułam ,  ze mam jeszcze pole manewru , że mogę sie jeszcze wycofać. Ale ciężko mi było się  sprzeciwić, cięzko do tego stopnia , że po kilku minutach sama je zdjęłam. Tak. Zdjęłam bez polecenia , czując ze tak powinnam ...czułam ten napór...czułam Jego wyższość...i czułam siłę tego polecenia .Chyba już wtedy zależało mi ,aby to On był ZE MNIE zadowolony. Jaki paradoks nie? Ktoś ma być zadowolony z mojego postępowania...? Ale tak to działa...służba komuś , umysł zaspokojony .Teraz po czasie , kiedy nauczkę dostałam...wiem co mówię. Ta psia natura ma swoje prawa i swoje potrzeby...

A druga rzecz, ta ,  którą pamiętam ? Dotyk , elektryzujący , delikatny , a przede wszystkim władczy. Sytuacja była w miarę normalna . Monolog i zero jakichkolwiek ruchów w kierunku insynuacji seksualnych. Tak mi się wydawało , do momentu , kiedy to , mój rozmówca stanął blisko , oparł się o maskę i dotknął łokciem mojej prawej strony. Rozpoczęły się aluzje ...ale w mojej własnej głowie. Niby nic, a tak wiele. Chciałam więcej , chciałam, aby stanął naprzeciwko i coś zrobił. Chciałam Go poczuć w  jakikolwiek sposób. Dłoń na moim ramieniu , talii ...gdziekolwiek...i wiecie co? Odsunął się, po prostu się odsunął. Mój niedosyt sięgnął zenitu... Ja, cnotka , pragnęłam dotyku obcego mężczyzny na pierwszym spotkaniu i to tak mocno , ze byłam wilgotna , a to się u mnie prawie nigdy nie zdarzało. Chciałam ,aby położył  dłonie na moim tyłku , ścisnął,przydusił ...Właśnie wtedy odkryłam ,ze posiadam tyłek...tyłek , który jak dotychczas, tylko sobie był...Tyłek jak tyłek.. A to był dopiero początek  , tego, co miałam jeszcze odkryć. Kilka minut później ,dotarło do mnie ,jak elektryzujący i władczy może być ,zwykły uchwyt ręki ,od tyłu za szyję , jak delikatny jest dotyk opuszkow palców przesuwających się  po policzku...jakie ciepło emituje mężczyzna, stojący blisko ocierający się o twoje ciało , trzymający twoje ramiona i w końcu głaszczący twoja skórę...Kiedy  już sie odsunął ,pytając czy tak lepiej ,odpowiedziałam ,ze tak ,ze lepiej ,modląc się w duchu ,aby, to powtórzył. Rozniecił płomień, którego ugasić nie chciałam .

Skłamałam, ponieważ, nie umiałam się przynać, ze było mi dobrze , ze wytworzył takie endorfiny ,jakich w życiu nie zaznałam. Chciałam więcej. Serce waliło mi jak młotem, oddech wskazywał na podniesione ciśnienie , gęsia skórka na zdenerwowanie .Wiedziałam ,że mi nie uwierzył  , tylko nie wiedziałam czy to powtórzy... Powtórzył  , jeszcze chyba z dwa razy , za każdym razem ponawiając pytanie odnośnie " lepiej".....Za każdym razem odpowiadałam ,że tak  , okłamując i jego i siebie z czego ,On doskonale, zdawał sobie sprawę, jak i ja zdawałam sobie sprawę z faktu,ze to pragnienie nie pozwoli mi się wycofać , że chce żeby mnie zniewolił. Sucza natura dawała o sobie znać. Sucza natura chciała być wbita w ziemię . Dosłownie. Miałam potrzebę jakiegoś upodlenia ,zniżenia do poziomu zero. Nie tylko chciałam być pokonana ,nie tylko chciałam służyć i nie stwarzać problemów. Chciałam być karana ,przymuszana , wykorzystywana , chciałam być zabawką w rękach Pana . Klęczeć u Jego stóp, błagać , prosić ..nie myśleć. Bardzo chciałam poczuć jakie to uczucie tulic się do Jego nóg i siedzieć na Jego kolanach . Ale to odkryłam dużo później i nigdy się do tego nie przyznałam ,miałam nadzieję że kiedyś do tego dojdzie.

wtorek, 3 listopada 2015

4. Odkrywam świat BDSM ,pozwalając mu sie wciągnąć ...



Chyba wziął mnie na cel , juz na samym początku . Nie wiem, ale ja jego podświadomie , chyba też .Trafiła kosa na kamień. Wiedziałam, ze chce mnie urobić, ale chciałam chyba sprawdzić, czy to możliwe. A był w tym piekielnie dobry. Na każdą moja wątpliwość ,na kazde wahanie miał gotowa odpowiedz  .Tylko ,czy docierały one do mojego mózgu? Chyba nie.Doskonale zdawałam sobie sprawe, ze to zamierzone.Widziałam konkretne działanie. Atakował każde zwątpienie , podsycając ogien. Dorzucał do ogniska drwa , polewając je olejem..Wiem jakich argumentów trzeba użyć aby rozwalić , czyjs tok myślenia,a pozwoliłam mu sie wedrzeć w moje wlasne racjonalne przekonania , rozwalić moj świat złożony z zasad i scisle ustalonych zachowań . Chciałam tego...podświadomie pragnęłam , aby  ktos w końcu zrobił mi sieczke z mózgu...Nigdy wcześniej nie mialam kontaktu z takim człowiekiem. Jego ingerencja  umysłowa, walka na słowa ... Był czujny jak kot  i  zwarty do walki  .  Nie pozwalał odsapnąć,imponował, rozbudzał pragnienia , otwierał drzwi fantazjom. Problem w tym , ze świadomie pozwoliłam mu sie złamac, świadomie mu sie oddałam, i diablo mocno mi sie to podobało. Żywiłam sie tym co mowił i jak mówił . Zgwałcił mój umysł. Nie, on go nie zgwałcił, ja mu rozmyślnie  na to pozwoliłam. I na dodatek nieziemsko mi ten gwałt smakował. ...Tylko  nie przewidziałam  w tym wszystkim jednego . Moj własny biznes plan , ktory zakładał, wysondowanie tematu tylko, byl tak błędny , ze masakra . Pomyliłam sie w obliczeniach , a konkretniej w nieobeznaniu w naturze su. A  wiedźma ta , po uchyleniu wrót , jest zawrotna i głodna , jak wampir krwi ... Walkę  przegrałam... Jedno pytanie , całe następstwo wydarzeń....

Beztroski styl rozmowy przerodził sie w respekt i poważanie. Umysł zaczął sie dopominać nieokreślonych dla mnie wtedy rzeczy. Pragnął jakiegoś oddania , poświecenia , złamania.
Pragnął sie pochylic u Jego stóp i oddać  w calosci . Moja natura domagała sie w końcu uzewnętrznienia . Uśpiona na lata , po stanie hibernacji , nie zamierzała wpaść w ten stan ponownie . Chciała zmartwychwstać  i to z powalającą siłą . Wcześniejsze zaciekle walczenie , ze nie, to nie ja, ja sie nie poddam, zeszło na bok. . Czułam , ze moj rozmówca ma nade mną przewagę, czułam sie pokonana ,  aż w koncu... poczułam  sie Jego własnością prędzej chyba , niz on sam , to dostrzegł. Zyskał w moich oczach  autorytet i szacunek , został Mentorem, a słowo " Pan "  , które od niepamiętnych czasów , siedziało mi w głowie , wyrywało sie z ust , a właściwie spod opuszków palców walących w klawiaturę komputera ...Ciekawość to pierwszy stopień do bram piekieł ... ale czy piekieł ? Oto jest pytanie ....

Szale goryczy przelał telefon, a konkretniej rozmowa i Jego głos...A ten miał donośny , ostry i  wchodzący we wszystkie zakamarki mojego ciała .W koncu po tylu rozmowach na gg ,   doszło do tego, iz  sama pragnęłam  Go usłyszeć .Ja , która nie bawię sie w takie rzeczy , nie zwieram realnych znajomości , tylko gaworze w internecie, szukając ujścia problemom zycia codziennego , chciałam użyć telefonu , aby porozmawiać  z Mężczyzną poznanym w internecie . Toz to szok .Pierwszy stopień do piekła. I niech to wszyscy diabli , ale faktycznie nim był. Co tam stres i moje wahanie , ten monolog wbił mnie głębiej w ten świat , a Jego bas juz wtedy zniewolił. Mówił, mówił i mówił, ...A ja co ? A ja słuchałam wiernie  , nie przerywając i wbrew własnemu rozumowi chłonąc , to co słyszałam. I nadal wiedziałam , ze nie powinnam, ale  to zawładniecie moim umysłem ... Łapał go w kleszcze sprawniej, niz mi sie wydawało . A niby taka odporna jestem, a tu zonk. Chciałam tego ...Do utraty tchu pragnęłam , aby mnie  ujarzmił . On , nikt inny. Juz wtedy nie potrafiłam o Nim myśleć inaczej niz o Panu...A bramki otwierały sie kolejno , jedna po drugiej , moje wychowanie schodziło na psy...

I zeszło do tego stopnia , ze  sama wyprosiłam spotkanie .

A pierwsze było ciężkie , jak flaki z olejem i gdyby On nie odpuszczał, to pewnie bym sie na nim nie stawiła . Cykorek górą , a ten był olbrzymi . Nawet dwie godziny przed , próbowałam jeszcze to odwołać...i dobrze , ze mi sie nie udało . Znając siebie zamknęłabym sie na powrót w swoim spokojnym , dopracowanym świecie , a  przecież moje powołanie, to ... bycie suką u stóp Pana .

poniedziałek, 2 listopada 2015

3. Olśnienie cz.2 , wpadam...

Zaczęłam myśleć...Dlaczego ja jestem taka głupia...? Nigdy sie nie kłoce, nie krzycze, nie wyrażam swojego zdania , siedzę cicho jak mysz pod miotłą . Mąż mnie dostosował do własnych potrzeb, niby to niezauwazalne, ale wszystko na swoim miejscu, tak jak on chce, bez opcji sprzeciwu . Kiedy cos przeskrobałam, potrafiłam sie płaszczyć godzinami i upewniac, czy juz wszystko gra. Nawet sie zastanawiałam dlaczego ja tak robie... . Kiedy byłam nastolatką , marzyłam o seksie, kiedy to mezczyzna miał nade mna władze , inna opcja mnie nie interesowała , Kiedy facet mówił " zrób to, zrób tamto," to był afrodyzjak . Kurcze, dlaczego?...Jezuuu, mnie interesuje BDSM. Mnie interesuje przemoc, lateks, ostry seks, Mnie? Boże kochany , to niemożliwe . "Ale jak niemożliwe, kiedy od zawsze oglądasz takie porno i o tym marzysz ? Obudź sie kobieto, nawet opowiadania, które kiedys napisałaś , zawierają ukryta nutke przemocy i dominacji ..."- podpowiadał mi umysł, jakby  chciał , aby to do mnie dotarło.

Wiec jak na blondynkę przystało ,wykalkulowałam sobie i postanowiłam  poszukać...A czego ? Jak mi ktos w tej chwili odpowie na to pytanie , to postawie mu piwo ...więc...Wskoczyłam na moj profil , na wcześniej juz wspomnianym portalu, zaznaczyłam : szukam mężczyzny, bdsm   i bęc , wyskoczyło ich kilkanaścioro. Na pierwszej pozycji  byl profil z dalekiego miasta . Profil troche " ostry " , tak mi sie wtedy wydawało. Przejrzałam go, facet miał sporo opcji mi nieznanych, sporo ulubionych, o których pojęcia nie miałam . Awatar tez miał dość mocny . W opisie  tylko , ze lubi dominowac , nie lubi ulegać...Dla mnie to byl profil mężczyzny z którym bałabym sie rozmawiać, zaczepić, a gdyby on sam do mnie napisał, nigdy bym mu  nie odpowiedziała. Nio może kulturalnie " nie dziekuje " , nic więcej. Dla mnie on był z innej bajki , z innymi mocnymi potrzebami itp itd. A  kiedy doczytałam o całej dłoni w ciele kobiety , to dopiero był niezły odstraszacz . To jak dostać klapką na muchy po łbie...

"Przeleciałam" go i zostawiłam , mając zamiar poszukać kogoś mniej ...kogoś delikatniejszego . I szukam i szukam i co ? I nic...trzy razy do niego wracałam, trzy razy oglądałam i trzy razy rezygnowałam. Zmykałam  na inne profile , az w koncu stwierdziłam, ze jak do niego napisze, to przecież świat sie nie zawali  , a w twarz przez neta mi nie da. Ja nie dam rady pisac?  Co tam nie dam..Pisać potrafię i mądra jestem w gębie słowem pisanym, to co mi tam...Tylko troche popytam i tyle. Ale wiecie co? Do dzisiaj nie wiem, o co mi chodziło z tym "popytam"...No popytam, ale po co ? Dzisiaj internet ma takie możliwości ,ze żadne pytania , potrzebne do uzyskania kilku informacji ,potrzebne mi nie były. Do dzisiaj nie wiem dlaczego tak wyszło. Moze to podświadomość mnie tam zaprowadziła , moze moje drugie ja , dało kopa w jego kierunku, kamuflując to pytaniami ?  Nawet rozmawiając z nim potem, zdawałam sobie świetnie sprawę z faktu , ze to bez sensu, ze ja to robie jakoś tak,  bez porozumienia z umysłem. Wiedziałam , ze wpadam ale zatrzymać sie już nie mogłam...

2 . Olśnienie naturą suki


Z pamiętnika początkującej su...

  Od zawsze zastanawiałam sie dlaczego seks nie sprawia mi radości . Był obowiązkiem , a nie przyjemnością . Sprawy łózkowe działy sie dlatego, ze trzeba ...a nie , ze można. Robiłam to dla męża, a on jakoś nigdy nie odkrył, ze mnie to wcale nie bawi .Jego dotyk na mnie nie działał. Mógł głaskać, przesuwać dłońmi po moim ciele w najdelikatniejszy sposób, a mnie to wcale nie pobudzało - wewnętrznie , bo zewnętrznie grany był : szał ciał....
       Zdarzyło sie raz ... zrobiłam ten jeden, jedyny błąd . Największy życiowy ...I nadal nic, ponownie bez emocji. Skutek tego był taki, ze mnie olśniło, iż mogę mieć orgazm w postaci wytrysku. I tyle. Po tym " wybryku ", miałam dwóch mężczyzn na koncie i ciężkie sumienie . Do dziś mi to ciąży , jak kamień milowy. Wierna, spokojna, miła, uczynna, postrzegana przez wszystkich jako dobra i cicha , skłonna do pomocy mała kobietka, zrobiła "to" , skok w bok...To jest coś, z czym , ktos mojego pokroju  , nigdy sobie chyba nie poradzi , nigdy nie zapomni i na łożu śmierci , będzie poczuwał sie do ogromnej winy ...i nieważne jakie byłyby powody , tego występku...
       Minął jakis czas i  właściwie nie wiem po co, założyłam konto , na pewnym portalu. Naprawde nie wiem po co. Może wilka ciągnie do lasu ? Napisało kilku mężczyzn, a ja nic. Dosłownie nudziło mnie rozmawianie z nimi , zaczełam sie nawet zastanawiać , czy mnie interesują kobiety...
        Wiedziałam , ze maz bedzie chciał wieczorem , wyegzekwować powinności małzenskie, wiec, aby było mi łatwiej, zrobiłam to co zawsze ...poszukałam filmik ...zeby sie chociaż troszke nakrecic...
Filmik o takiej tematyce ,  która tylko na mnie działała, czyli, kiedy mężczyzna ma władze , mówi kobiecie co ma robić, jak ma robić i wykorzystuje ją wedle własnych upodobań. A najlepiej jeszcze ,kiedy pozbawia ja całkowicie woli i ruchu . Film jak film. On ją krepuje , ewentualnie sie zneca , rozkazuje etc. Nic w tym nie widziałam . Nic poza tym , ze  były to ostre filmy i nienormalne. Doskonale zdawałam sobie  sprawę, ze to co oglądam jest złe ... ale ogladałam , bo działalo , czego skutkiem była lżejsza gra wieczorna  ... Bede sie w piekle za to smazyć...
       Cięzko mi było zazwyczaj znaleźć taki odcinek ...Niby net pełen, ale o moje klipy było w nim ciężko  ...Przynajmniej ja, tak to, wtedy widziałam...Wpisywałam rózne hasła i nie zawsze trafiałam na mój klimat  . I nagle,  przypadkiem , jakims dziwnym trafem odkryłam, ze wcale tego szukac w całym internecie nie musze, ze ta tematyka jest pod jednym hasłem, które wystarczy wpisac i jestem...w domu .
      Kiedy to odkryłam, w pierwszej chwili było niedowierzanie. Ja? Taka tematyka. ? To niemozliwe! Powaliło mnie mocno na ziemie to odkrycie. Mój umysł doznał takiego szoku, jakby go ktos porządnie uderzył, a jednocześnie  coś wypuścił ...cos co było głęboko skrywane. Zapukano do drzwi , które  były  schowane i opancerzone  wychowaniem, zasadami , otoczeniem, środowiskiem, matczynym zdaniem, zdaniem pospołu etc. Wiedziałam , ze  gdzies to  we mnie siedzi , oj wiedziałam . Czasami chowamy cos głeboko , tylko po to, aby sie do tego nie przyznawać , boimy sie i żywimy nadzieje ze to nigdy nie ujrzy swiatła dziennego . A to najwiekszy  zyciowy błąd jaki mozemy popełnić . Małe "bum" i wylezie z taką siłą , że juz sie przymknąć nie da i jakby tego było mało , powali nas na kolana swoimi pragnieniami.  Wiem , co mówie ...teraz . Mam uległosc i oddanie we krwi...Nawet imie odpowiednie do sytuacji ,( przemilczę )...Jedna literka , tak wielkie znaczenie ...

1 . Chwila obecna



Jestem uzależniona . Ja , ta , która tak sie broniła , kopała i wierzgała najmocniej jak tylko się dało ...wpadłam ... Pragnę rozmowy , dotyku , tego paraliżującego głosu , wwiercającego się w mój umysł...wszystkiego...Ale teraz ? Teraz czuję , ze zamykam drzwi , które z takim trudem zaczęły sie otwierać...  i to jest najgorsze .Nie chce , nie pragnę tego , ale to samo tak...Moja uległość usypia . Mam siłę , aby ja zamknąć ponownie i nie ofiarować nikomu. Nie ma reki, która podrzucała do ognia , a innej nie mam ochoty szukać . Wybiera sie raz ,a nie skacze z kwiatka na kwiatek. Oszukuje męża i miałabym robic to raz za razem?Nie .Nie czytam , nie szukam, nie ingeruje w temat , jest ok. Przynajmniej tak  będę się oszukiwać ...Jest ok ...

Mój Pan duzo milczy . Nie chce drążyć dlaczego , nie lubię sie narzucać . Moja dewiza , to cisza. Może nie spełniam oczekiwań ? Może zrobiłam coś nie tak jak powinnam ? Może za dużo uległości jest we mnie  ,a mało obeznania w temacie itp itd. Piernik wie. Mam wrażenie , że jednak sie nie spełniłam. Nie mam tego czegoś , czego mój Pan szukał. Realia okazały sie dla niego inne .Bywa i tak...A ja ? A ja waruje i czekam na jego skinienie , jak wierna i oddana suka. Czuje, że On mnie nie chce , ale nie wie , jak to powiedzieć. ...I co mam zrobić ? Czy mogę zniknąć bez słowa? Czy jednak ,powinnam powiedzieć ,ze idę? Jeżeli cokolwiek powiem , znów się sytuacja powtórzy, a nie chce. To jak zabieganie o czyjeś względy na siłę  ...Tak nie mogę. Nie na siłę....Nie mogę tak warować ...suka tez ma uczucia...Niestety Kochani Masterzy , nie wszystkie suki są bezosobowe ,  zdarzają sie wyjątki , które  coś czują...Żywa zabawka ma to do siebie , że przywiązania , tak łatwo się nie pozbędzie...