piątek, 20 listopada 2015

12...Bliskie spotkanie z obrożą ...czyli suka , to fakt dokonany...



Dokonanie tego faktu odbyło się wczoraj...W trakcie naszych przepychanek....czyli mojego "stawiania" sie i Pańskiej reakcji ( Konsekwencje podpuszczania...czyli moja nauczka i Pan w ostrej wersji...)

......Siedziałam na łóżku i czekałam na następny Pana ruch ...a gdy zobaczyłam z czym  się zbliża  i co trzyma w rękach poraził mnie strach .Czemuż to ? Nie wiem. Liny nie zrodziły we mnie  takiego uczucia , jak  te "paski" . Baaa , liny nie zrodziły żadnego uczucia , nic a nic . A teraz poczułam się jakoś dziwnie i nawet nie potrafię tego opisać ...Jak ptak,który ma zostać zaraz schwytany , lub klacz ,która wie ,że będzie osiodłana po raz pierwszy ...Ma sie przed oczami cos, co znaczy : Koniec , to już nie są żarty ...Idziesz dalej ...a w końcu... Należysz do mnie . To namacalna rzeczywistość, nie wyobrażenie .We wnętrzu ,było takie "bum" , jakiś odruch samozachowawczy i niekontrolowany . Nie wiem, takie jakieś poddanie , ale na chwilę , rezygnacja wywołana samym ich widokiem. Na moment mnie  oszołomiło . Kiedy Pan chwycił mój nadgarstek , aby zapiąć moją dłoń , nie wyrywałam się, chociaż wcześniej podjęłam decyzje ,ze jeszcze trochę powalczę . Nie zrobiłam nic. Jakiś wewnętrzny impuls , jakieś dziwne wrażenie odebrało mi chęci . Na chwilę , bo gdy okazało się , że paski na rękę są za szerokie i trzeba je jednak opleść liną ...to mi przeszło .

 ...W zestawie tym była również obroża....A jej spotkanie z moją szyją pamiętam doskonale. Tylko nie pamiętam, kiedy ona sie tam znalazła,czy już wcześniej na podłodze , czy z cała resztą na łóżku .

To był moment ,w którym tak naprawdę zrozumiałam , co robię i że... jestem czyjaś... Pan chyba tego nie odnotował , ja tak ...Wcześniejsze odczucia to pikuś ,w porównaniu z tym, co się stało kiedy poczułam ten dotyk na szyi. Ona mnie dusiła , normalnie brakowało mi oddechu , do tego stopnia , ze  kiedy Pan zniknął na chwilę z mojego punktu widzenia w łazience , to ja siedząc na podłodze, podniosłam do niej dłoń , wsunęłam pod nią palec i stwierdziłam , że jest spory luz , a co za tym idzie , moje odczucie jest błędne . Po chwili jakby tego było mało , zdałam sobie sprawę  z faktu, ze zachowuje się jak suka ,której zakłada się po raz pierwszy obrożę ,a ona ja drapie łapami i próbuje zdjąć w akcie sprzeciwu . Robiłam to samo , siedząc na ziemi,ale z tym wyjątkiem ,ze nie miałam najmniejszej ochoty jej zdejmować .

 Pan założył mi obroże ... w końcu . Takie nic, a jak wiele.

Do końca spotkania pogodziłam się z jej obecnością, do tego stopnia ,ze zapomniałam ,iż ja posiadam. I gdyby mój Mentor jej nie zdjął, pewnie wyszłabym z hotelu mając ją na sobie i nawet o tym nie wiedząc..

Niesamowite...niesamowite, jak można się odurzyć.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz