czwartek, 19 listopada 2015

9 .Podpuszczam ...do czegoś mocniejszego...do poniżenia...etc.

Nie wiem dlaczego to robię, ale robię , podpuszczam mojego Pana ... do mocniejszych czynów .  I to od kilku dni na okrągło.

Działam z premedytacją i w ściśle określonym celu ...Nie wiem...Może chcę sprawdzić do czego jest zdolny , może chcę sprawdzić ile siły posiadają Jego dłonie...a może chcę siebie pogrzebać...

Wiem , ze robię źle i  wiem , że tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z faktu ,jak to  się może   skończyć ... ale odkąd zaczęłam ,przestać nie mogę . Specjalnie Go podpuszczam i specjalnie deptam po Jego odciskach. Wiem , ze skutków nie znam. Mogę  sobie tylko wyobrazić mocniejszy chwyt za głowę, rzucenie na ziemię, jakieś pomiatanie ...i piernik wie co jeszcze.

Ja po prostu chce , aby On mnie ...Nie wiem co...Albo wiem ,tylko boje sie do tego przyznac . Zmieniłam kierunek, chce go wkurzyć , chociaż wiem, ze będzie ostro .Zastanawiam sie co ja robie, dlaczego tak robię, i co sie stało , ze tak działam ,a nie inaczej . Boje sie tego, ale ...i to jest dziwne, nie przejmuje sie tym. To po prostu silniejsze. Podchodzę do tego tak ...Zobaczę ...Po jednym  razie nic mi sie nie stanie , prawda? Gó*no prawda , mogę polegnąć , jestem zielona jak but ...

Pan w trakcie tych naszych słownych przepychanek wspomniał cos o igłach, czym mnie wystraszył  na maksa ... ale sie nie przyznałam . Powiedziałam , ze sie boje, ale ze az tak , to nie. Troche mnie tym przystopował , ale potem mi przeszło...Jak ręką odjął...Wróciłam dalej na tor  podpuszczania...Nakręciłam sie...Nawet wiadomość , którą dostałam wieczorem " zapamiętaj sobie suk* , ze odwrotu nie będzie" , nie powstrzymała mnie przed dalszym brnięciem w tą sytuację .Czytając  te słowa ,  pomyślałam sobie  tylko - Ale to  mocne - aby za chwile dodać - Co ty wyprawiasz , a jak będziesz wyć potem?- Taaaak, to tez wiem, oj wiem, ze wchodzę do paszczy lwa i nie wiadomo jak  to się skończy...Wiem . Ale przestać myśleć o tym nie mogę... Zły Pan, wkurzony Pan i bez skrupułów

I co Wam powiem,to Wam powiem , ale Wam powiem , ze wiem ,ze  robię źle. . Przecież doskonale wiem , czym to jest , ja doskonale wiem, co to będzie znaczyło . Tak samo jak wiem , gdzie mnie to zaprowadzi , jak mnie to nazwie i kim będę potem....Ja to wiem.

Wiem tez ,że podnosi mi to adrenalinę , i wiem tez ,ze Pan ma z tego , taką sama przyjemność jak ja. Nie wiem tylko , czy faktycznie bierze to na poważnie. Co tam nie wiem, wieeeem, wiem...przecież od początku wiem...

 Kiedy pomyślę, jak potulnie zachowuje sie na spotkaniach , jaki strach mnie obejmuje i jak wypełniam polecenia , bez najmniejszego sprzeciwu , to zaczynam sie zastanawiać, czy  mnie teraz diabeł nie opętał. .. Wypaczam własne myślenie , zamykając świadomość , a co za tym idzie , pozwalam wygrać czemuś , co od dawna we mnie rośnie...

Odrzucam racjonalność ,a na pytanie umysłu - Co ty wyprawiasz - każe mu ... się zamknąć ...

Obok dzieciaki odrabiają lekcje, wyrywając mnie tym samym z toku moich myśli. Co chwilkę rzucaja jakies pytanie, co chwile im odpowiadam . Chodzę ,rzucam na zeszyty okiem, Potem sie z nimi smieje, wygłupiam, obiecuje zrobić pizze na obiad, a wieczorem upiec placek . Dzień jak co dzień . Norma . W domu idealny porządek, w głowie burdel , jak w koszu na śmieci .

Przed chwilą Młody powiedział " Ciocia , a Ciebie to kocham , wiesz " . A ciocia myśli o własnej głowie przyduszonej do ziemi Czyjąś ręką ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz