poniedziałek, 9 listopada 2015
7 .Moje przewinienie...zielono mi było....i będzie...
Odbiło mi , Wystraszyłam się kierunku własnej drogi . Przeraziłam sie własnych myśli , a przede wszystkim uzależnienia .
Z grzecznej mężatki , przeistaczałam sie w niegrzeczną , głodną wrażeń sunię . Ja, sąsiadka księdza, święta i zimna , zamiast kochać sie tradycyjnie z mężem w łóżku , pragnęłam krepowania ,władania moim umysłem i chyba... odrobiny bólu. Chciałam , aby ktos mi to zrobił . Chciałam, aby ktoś mnie zniewolił i wykorzystał. Chciałam mu służyć i pozwolić na wszystko. Chciałam sie oddać w całości .
Czułam potrzebę klęczenia , tulenia do Jego stóp , karania , pragnęłam jakiegoś ...zniewolenia, zdyscyplinowania. Chciałam , aby mi mówiono , co mam zrobić i aby nie oczekiwano na zgodę, tylko brano , to co sie Panu należy ..
Miałam psie potrzeby.
Odnalazłam przyjemność w braku podejmowania decyzji w konkretnych sytuacjach...Odkryłam , przyjemność w zbyt mocnym ucisku dłoni na szyi , odkryłam ją do tego stopnia, iż nie interesowały mnie nawet skutki mogace skonczyc się omdleniem. Pan wie co robi...
Wychwyciłam moment kiedy przeszłam...kiedy naprawde dałam się złamać i zrobiłabym wszystko dla Pana...Bo Pan każe .
Resztkami sił , kiedy stwierdziłam, ze dam rade , ze mi to nie jest wcale potrzebne , ze im dalej, tym bedzie gorzej , ze wpadam całkowicie , ze jednak nie moge tego zrobic ,że będę sobie zyc dalej , zakopując to , czemu pozwoliłam wyjść , zrobiłam...popełniłam sprzeniewierzenie...
Nie było dłoni , mogącej te mysli naprowadzić na odpowiedni tor ... W głowie zrobił sie sztorm...Weszłam na gg... Napisałam...Usunęłam...Kilka dni wcześniej pisałam cos o rozmowie ...Kilka dni wcześniej wspominałam , o problemie ...ale nie wspominałam o jego rodzaju...Znów naklikałam...Znów wykasowałam...Powtórnie pomyślałam...Pana nie ma...Siedzisz...Wzdychasz...Po co Ci to ?...Znów napisałam...Przesunęłam palcem po dotykowcu i...poszło przypadkiem...Przypadkiem wysłałam...Kurcze...chyba nie chciałam...Czy ja naprawdę chciałam?...Nie...więc trzeba było sie nie bawić...
" Chciałabym odejść , zakończyć. Naprawdę "
Wysłałam to Panu. Wysłałam to mojemu Panu...
I od razu pożałowałam...Dotarło ,że już odwrotu nie ma...
Olśnienie poraziło mnie z taką siłą ,że więcej potrzeba mi nie było ...
Pogodziłam sie z tym, kim jestem ,szybciej niż jakiekolwiek inne argumenty, mogłyby to zdziałać...
Wcale tego nie chciałam...
Takiego kopa potrzebowałam...
Ale Pana ...właściwie już nie 'Pana' ( padł zakaz) , uraziłam , pokładane nadzieje zabrałam, złamałam zaufanie , popsułam to co stworzył ...
Popełniłam błąd....
I zapamiętam go na długo.......
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz