środa, 4 listopada 2015

5. Pierwsze spotkanie , pierwsze zamotanie...świat BDSM wsysa ...

Jestem na początku drogi ,
Drogi do piekła i upadku na dno , czy drogi do spełnienia marzeń i szczęścia ?
Jak złamać umysł , który jako jedyny , jest twardy, i mało podatny na silę perswazji ?
Jak złamać umysł , który , ma pełną świadomość faktu, że kiedy juz spadnie ,rzucony na ziemię , to Pan , będzie miał , oddaną w całości , wierną i skłonną do wszystkiego su...?
Jak złamać umysł , twardy jak głaz , w obliczu poniesienia klęski .
No jak ?
...bo ta uległa, kiedy się już podda , to ...ciałem , umysłem i...duszą ....
....prosić Pana , aby posiadł umysł , bo dusza pójdzie potem sama ....?
...czy to moja wina, ze on sie tak twardo trzyma...?
... A on tylko wie , co może ofiarować...

Pojechałam. Z bolącym sercem i duchem pełnym strachu. Dlaczego? A bo ja wiem...może fakt , ze nigdy jakoś nie miałam okazji ,zasmakować spotkań z mężczyznami , tak na mnie podziałał. Może respekt, który czułam...Któż to wie. Stał w umówionym miejscu ...właściwie to nie stał , Jego auto stało , a On sobie siedział ,jakby nigdy  nic , na ławeczce nieopodal. Krótkie "cześć"  , podanie dłoni i nastąpił ciąg dalszy naszej konwersacji. Nio nie do końca konwersacji, ponieważ konwersacją tego nazwać nie można było. Oparłam się o własny samochód, On mówił. Chodził w kółko i mówił. Czasami coś przytaknęłam,ale tak naprawdę to mnie zamurowało na amen , zapomniałam ze mam język w gębie. Słuchałam , słuchałam i słuchałam. Chłonęłam ten monolog. Podobało mi się jak mówił ...

Z tego spotkania pamiętam jedno, a właściwie dwie rzeczy.

 Miałam przeciwsłoneczne okulary na nosie , dla uzyskania trochę pewności siebie, dla schowania mojej duszy. Tak , chciałam ukryć siebie za okularami. I co? I nic, bo stojąc naprzeciwko mnie , mój Towarzysz powiedział "zdejmij okulary"...Ten ton ...W moim wnętrzu rozpętała się taka walka o jaką sama siebie nie podejrzewałąm ... ale nie zdjęłam .  A On nic ...powtórzył słowa z naciskiem na "zdejmij " i wiercąc mi jednocześnie spojrzeniem dziurę w brzuchu...A w moim wnętrzu walka trwała nadal .... Chciałam je  zdjąć i moje ręce prawie tego dokonały. Wiedziałam i czułam, ze to próba, mojej uległości. Ale nie mogłam tego zrobić. Równie dobrze ,mogłabym od razu ,oddać się w ten sposób każdemu innemu mężczyźnie. Prawda ? A oddać się to nie sztuka . Oddać się ,  a potem zdezerterować , bo się nie spodobało.?  Jak  to zrobić to z rozmysłem , bez zabawy cudzym kosztem i mając pewność że się tego chce...Ale przyznac muszę , że prawie to zrobiłam. Przecież wirtualnie zadeklarowałam , iż należę do Niego i tak czułam , ale też czułam ,  ze mam jeszcze pole manewru , że mogę sie jeszcze wycofać. Ale ciężko mi było się  sprzeciwić, cięzko do tego stopnia , że po kilku minutach sama je zdjęłam. Tak. Zdjęłam bez polecenia , czując ze tak powinnam ...czułam ten napór...czułam Jego wyższość...i czułam siłę tego polecenia .Chyba już wtedy zależało mi ,aby to On był ZE MNIE zadowolony. Jaki paradoks nie? Ktoś ma być zadowolony z mojego postępowania...? Ale tak to działa...służba komuś , umysł zaspokojony .Teraz po czasie , kiedy nauczkę dostałam...wiem co mówię. Ta psia natura ma swoje prawa i swoje potrzeby...

A druga rzecz, ta ,  którą pamiętam ? Dotyk , elektryzujący , delikatny , a przede wszystkim władczy. Sytuacja była w miarę normalna . Monolog i zero jakichkolwiek ruchów w kierunku insynuacji seksualnych. Tak mi się wydawało , do momentu , kiedy to , mój rozmówca stanął blisko , oparł się o maskę i dotknął łokciem mojej prawej strony. Rozpoczęły się aluzje ...ale w mojej własnej głowie. Niby nic, a tak wiele. Chciałam więcej , chciałam, aby stanął naprzeciwko i coś zrobił. Chciałam Go poczuć w  jakikolwiek sposób. Dłoń na moim ramieniu , talii ...gdziekolwiek...i wiecie co? Odsunął się, po prostu się odsunął. Mój niedosyt sięgnął zenitu... Ja, cnotka , pragnęłam dotyku obcego mężczyzny na pierwszym spotkaniu i to tak mocno , ze byłam wilgotna , a to się u mnie prawie nigdy nie zdarzało. Chciałam ,aby położył  dłonie na moim tyłku , ścisnął,przydusił ...Właśnie wtedy odkryłam ,ze posiadam tyłek...tyłek , który jak dotychczas, tylko sobie był...Tyłek jak tyłek.. A to był dopiero początek  , tego, co miałam jeszcze odkryć. Kilka minut później ,dotarło do mnie ,jak elektryzujący i władczy może być ,zwykły uchwyt ręki ,od tyłu za szyję , jak delikatny jest dotyk opuszkow palców przesuwających się  po policzku...jakie ciepło emituje mężczyzna, stojący blisko ocierający się o twoje ciało , trzymający twoje ramiona i w końcu głaszczący twoja skórę...Kiedy  już sie odsunął ,pytając czy tak lepiej ,odpowiedziałam ,ze tak ,ze lepiej ,modląc się w duchu ,aby, to powtórzył. Rozniecił płomień, którego ugasić nie chciałam .

Skłamałam, ponieważ, nie umiałam się przynać, ze było mi dobrze , ze wytworzył takie endorfiny ,jakich w życiu nie zaznałam. Chciałam więcej. Serce waliło mi jak młotem, oddech wskazywał na podniesione ciśnienie , gęsia skórka na zdenerwowanie .Wiedziałam ,że mi nie uwierzył  , tylko nie wiedziałam czy to powtórzy... Powtórzył  , jeszcze chyba z dwa razy , za każdym razem ponawiając pytanie odnośnie " lepiej".....Za każdym razem odpowiadałam ,że tak  , okłamując i jego i siebie z czego ,On doskonale, zdawał sobie sprawę, jak i ja zdawałam sobie sprawę z faktu,ze to pragnienie nie pozwoli mi się wycofać , że chce żeby mnie zniewolił. Sucza natura dawała o sobie znać. Sucza natura chciała być wbita w ziemię . Dosłownie. Miałam potrzebę jakiegoś upodlenia ,zniżenia do poziomu zero. Nie tylko chciałam być pokonana ,nie tylko chciałam służyć i nie stwarzać problemów. Chciałam być karana ,przymuszana , wykorzystywana , chciałam być zabawką w rękach Pana . Klęczeć u Jego stóp, błagać , prosić ..nie myśleć. Bardzo chciałam poczuć jakie to uczucie tulic się do Jego nóg i siedzieć na Jego kolanach . Ale to odkryłam dużo później i nigdy się do tego nie przyznałam ,miałam nadzieję że kiedyś do tego dojdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz