- Nie bałaś się? - zapytał odwracając głowę - Nie, a czego ? - wytrzymała jego spojrzenie - Czego to sie zaraz okaże - i jakby piorun strzelił , zapadła złowieszcza cisza - Jesteś pewna , ze tego chcesz ? - dorzucił po chwili patrząc na drogę - Tak , jestem pewna - odparła kobieta , rozdrażnionym tonem - Ooo, zniecierpliwienie ...Doskonale suniu , doskonale...Zjechał , w polną , dziurawą i wyboistą ścieżkę . Chyba dawno nikt jej nie używał . Trawa była dość wysoka , droga zarośnięta ,a wyboje ogromne - Nadal taka spokojna ? - Zastanawiała się , nie nad odpowiedzią , ale nad własnym podnieceniem - Pewnie, że tak - odpowiedziała , długo sie nie namyslając , przecież mu ufała .
Mężczyzna otworzył okno , zapalił papierosa i prowadził dalej w ciszy. Zamilkł , więc i ona milczała. Wjechali w las. Przed nimi słońce chyliło się ku zachodowi . Zewsząd zaczeły ich otaczać drzewa i tylko auto śmigające tą leśną dróżką rozpraszało przyrodę . Cisza trwała . On palił , ona milczała. Atmosfera zaczęła sie zmieniać . Zadne słowa nie były potrzebne, aby tego dokonać. Zaczęło się robić ciężko i złowieszczo. Po kilkudziesięciu minutach facet zatrzymał auto - No to co ? Zaczynamy . Wysiadka - Znów spojrzała na niego . Ton głosu wskazywał na brak sprzeciwu , oczy świadczyły o sile polecenia. Wyszła z auta bez zastanowienia . On tez .
Znów palił. Stanął naprzeciwko . Znów spojrzał . Był jakis inny . Zaszła w nim zmiana , której nie potrafiła określić. Stał sie jakiś ostrzejszy , obcy - No to co? Najpierw porozmawiamy ,ok ? - Znów , to jego," no to co" - Najpierw ustalmy zasady - dokończył... patrzyła na niego zastanawiając sie do czego zmierza . Milczała - Wiec...- teraz i on zamilkł - Zadam Ci pytanie ,a brak odpowiedzi oznacza , karę . Zrozumiano ?- dorzucił na koniec .
- Dobrze - odparła po chwili - Dobrze co ? !!- krzyknął tak głosno , że ptaki zerwały się z gałezi. Mógł, przecież nikogo w pobliżu nie było. Skuliła sie w sobie , spuszczając wzrok w ziemie - Dobrze panie - poprawiła
- Doskonale yhmmm...- przesunął dłonią po jej policzku , zatrzymując ją na szyi i unosząc jej głowę do góry . Zbliżył własna twarz , zacisnął - Wiesz, ze jesteś moja? - chciała kiwnąć , ale nie mogła, chciała coś powiedzieć i tez nie mogła
- I zrobie z tobą co tylko zechce - puścił , pozwalając jej zaczerpnąć powietrza - Jak sie nazywasz ? - rzucił znienacka , wyskakując z tym pytaniem jak Filip z konopii. Patrzyła na niego , czuła jego bliskosc i była ...zaskoczona. Jak sie nazywam ...kurcze, przecież to moje zabezpieczenie, a teraz jak sie nazywasz ...- No jak?!!- znów krzyk .No przecież nie mogę mu powiedzieć...
- Aleee - zaczęła - Jakie ale! -wszedł jej w słowo - Zadałem ci pytanie i oczekuje odpowiedzi . Chyba nie myślałaś , ze nie wiem, ze mnie to trzyma ...Cooo? ! Jak? - M....- wydukała ściszonym głosem. - Mmmm? Udowodnij - Spoglądała mu w oczy i nie kumała , udowodnij ?
Ona jest nienormalna , czy jak? Zadałem jej proste pytanie , prostą czynność , a ta patrzy jak wól w malowane wrota i chyba nie rozumie - Dowód daj - wow , ale tez ja zatkało - No, dowód- dorzuciłem, tylko po to ,aby wzmocnić jej zdziwione spojrzenie . Było niezłe - Chyba nie myślisz, ze ci uwierze na słowo ?
Właściwie ...co on sądzi, ze mu dowodu nie dam? I tak to kiedyś musiało się stać...ze tez w końcu na to wpadł...no no...teraz już pozamiatane na amen. I dobrze. Otworzyłam drzwi , chwyciłam torebkę i mu podałam. Satysfakcja gwarantowana ... gdybym wiedziała ze ten czyn wywrze na nim takie wrażenie , zrobilabym to już wczesnej .
Przygotowałem sie na walkę , a tu proszę...Bezproblemowo...Czy ja widzę w jej oczach zadowolenie? No no...- Schowaj - patrzyłem jak normalnie wypełnia ta czynność i teraz , dla odmiany , ja miałem satysfakcje z tego, co sie zaraz stanie . Zetrzemy ten uśmiech z jej twarzy , nauczymy sunie pokory ...nauczymy...- Połóż na tylne siedzenie ...A teraz tu podejdź - specjalnie sie odsunąłem...już ja ją pozbawię tej pewności siebie . Podeszła , bez strachu ...a to dzialalo na mnie jak płachta na byka...
Cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz