środa, 9 grudnia 2015

Wyobraźnia działa cz.5


Miałem plan i w końcu musiałem go zrealizować. Zrobiła co kazałem .Związałem jej dłonie z tyłu. Nie reagowała . Była potulna jak baranek. Doskonale. Mój plan miał swoją przyszłość... - Odwróć się - powiedziałem , chciałem spojrzeć jej w twarz. Oczy miała zroszone łzami, wzrok spokojny - Na co masz ochotę? - rzuciłem czując , że odpowiedzi nie otrzymam. Nigdy nie odpowiadała. Dlaczego teraz , miałoby się to zmienić. Podniosła powieki , utkwiła spojrzenie we mnie - Na klapsy - cicho ledwie dosłyszalnie - Lubię je ..- prawie jej nie słyszałem. Mówiła...stała skrępowana ...i mówiła czego chce. Mocniej zdziwiony być juz nie mogłem... co za zmiana - Coś jeszcze? - miałem cichą nadzieję ,że coś jeszcze doda - Tak- spuściła głowę - Co? - kułem żelazo , póki gorące - Dwa miejsca na raz...korek i coś jeszcze...w ustach tez...- myślałem ze mnie słuch myli...- świeczki - ciągnęła dalej - plecy...uderzenia...w nie ...oczy...zasłonięte...palcat...dwa wibrat...i to coś...pulsujące...lizanie tyłka...panu...i ...palusz...szek...- zastygła na chwilę - panu...i..ten...stymulator...to mnie ciekawi... - chyba chciała, abym dostał zawału wynurzając ,aż tyle...

- Mówiłaś ze się boisz - musiałem się upewnić, przecież wcześniej nie chciała.
- ...Nie mówiłam , że nie chcę - nie zrozumiałem co ma na myśli i teraz ja na nią patrzyłem jak wół w malowane wrota - Jak?- musiałem to wiedzieć....Sytuacja była śmieszna , pogaduchy jak przy kawie , tylko , ze ona skrępowana , a ja pewny siebie...bylem przed chwilą , bo właśnie zaczęła mnie wyprowadzać z równowagi - Boję...ale nie, że nie chcę....Ja...chcę ....ale się boję - kręciła niemiłosiernie, aż zacząłem sie zastanawiać, czy nie przełożyć jej przez kolano i nie strzelić kilku razy przez tyłek - Musze...potrzebuje...pchnięcia...ja sama nie...ale chcę ...ja bardzo chce...tylko, ktoś musi mi pomóc - mówiła tak cicho , że musiałem się wsłuchiwać. Przy czym łzy spadały na ziemię. Zrozumiałem.Mówiła prawdę. Juz wcześniej mówiła prawdę. Chciała wszystkiego , ale chciała tez , aby ktoś jej pomógł wykonać każdy krok, aby trzymał , kiedy będzie miała upaść , aby ją zmusić , zamiast błagać. Sama nie potrafiła przekroczyć bariery. Boję się , nie oznacza , nie chce. Boję się i potrzebuje pomocy. Pomożesz , pójdę za tobą. Tylko trzymaj i nie puszczaj. Nie pozwól mi się wycofać, nawet jakby świat się walił.Nie pozwól mi zejść.Urobienie jej wymagało czasu , dużo cierpliwości i siły. ...pozwoliłem jej spaść...Fakt, ze tu jest, stoi przede mną i czeka...świadczy o sile tego ,co w niej siedzi . Świadczy o tym , jak bardzo to chce wyjść,  i ze ciągle się jeszcze tli... i co najważniejsze , nie zamierza przestać . Samo się prosi o szlifowanie . Cały czas woła o pomoc , ale jednocześnie samo sobie radzi. Niezła kombinacja. Niezła determinacja. "Boję się, ale tu jestem"... Dobra. Niech będzie - Coś jeszcze? - zapytałem chcąc zakończyć ta rozmowę - Nie.! - podniosła głowę , spojrzała hardo w moje oczy , zero strachu , multum złości. Ha...moja podwładna była zła...podniosła głos...ale jaja - Co to było? - zapytałem - myśląc , że zacznie przepraszać - Nic ! Rozwiąż mnie ! - padło wbrew moim oczekiwaniom - Co?- kurcze , nie wierzyłem własnym uszom - Jak to co?! Głuchy jesteś ?! Wracamy.!!!! - odparowała , nadal podnosząc głos...buhaha... Ona nie podniosła głosu, ona wrzeszczała...ha ha...a to coś nowego...no popatrz...popatrz...Co ona sobie myślała?

Mam dość. Tez mam prawo,  aby mieć dość. Co on sobie myśli? Nie, to nie - Rozwiąż ! - Nie chciałam , aby nadal się bawił - Słyszysz? Roooooozwiiiiąż.!!!

Ale była wściekła..ha ha...Ciekaw byłem tej złości , oj byłem. A skutków jeszcze bardziej - Ty do mnie mówisz,  na ty? - powiedziałem całkiem , ale to całkiem spokojnie - A dlaczego by nie?! - odparła ...też całkiem , ale to całkiem spokojnie - Coś mi mówi, ze nie masz zbytniego wyboru - teraz już cedziłem słowa,  przeciągając głoski wolno i szeptem. Coś ja chyba wystopowało, bo rzuciła we mnie zaciekłym wzrokiem i... zamilkła.

Kurcze , co jest? Znów zmienił kierunek. Jak w Greyu normalnie. Twarz za twarzą. Nie nadążam. W tej jego Strzale Kusziela nie było takich przewrotów - No odwiąż!!!!! - a niech sobie lawiruje sam , ja wracam. Tez mam dumę.

Odwróciła się , nadstawiła nadgarstki. Śmiać mi się chciało. Jeszcze nie skończyłem. Świeczki w moim pałacyku się wypalaja , czekając na mnie. Nie po to się namęczyłem cały dzień, żeby jej tam nie dowieść...ha ha...pięknie. Stała tyłem . Podszedłem , przygniotłem ją swoim ciałem , czując ja pod sobą .Próbowała się wyrwać , ale niezbyt mocno - Stój spokojnie...- wyszeptałem jej do ucha - Jesteś moja...zapominałaś? - teraz mówiłem już bardzo poważnie i bardzo cicho - Puszczę Cie , jak skończę , rozumiesz? - przydusiłem ją  mocniej - A jeszcze nie skończyłem . Dopiero zaczynam...dotarło? - pocałowałem ja w szyję...zadrżała - Dotarło? - podniosłem lekko głos - Tak panie...- ta kapitulacja była piękna. A klacz moja. Sam ja ujeździłem.

Stała. Spokojnie. Tyłem do mnie. Oparta o mój samochód. Z rękoma na plecach. Zasłoniłem jej oczy. Opaską. Nic. Podniosłem spódnicę. Nic - Wypnij sie - wykonała. Polałem dureksem jej drugą dziurkę. Nic. Tylko lekkie drgnięcie. Wsunąłem w nią korek . Nic. Tylko lekkie zesztywnienie... Zapchałem jej tyłek i nic ...- Przodem do mnie - wykonała. Włożyłem w nią kulki. Nic. Tylko szybki urywamy oddech. Rozciąłem stanik. Nic. Nadal stała. Zapiąłem klamerki na sutkach. Nic. Tylko lekkie mruknięcie . Założyłem opaskę na usta. Kulkę. Nic. Pełna rezygnacja i oddanie.Zero sprzeciwu. Odwróciłem ją tyłem , znów oparłem o maskę auta. Wziąłem bat. Strzeliłem dziesięć razy z zaskoczenia. Po tyłku , po plecach. Nie patrzyłem gdzie spadnie. Przy pierwszym razie jej ciało było zdezorientowane jak diabli , przy drugim syczała , przy następnych próbowała umknąć. Jej niedoczekanie - Ok. Teraz się przejedziemy - powiedziałem kiedy skończyłem. Nic nie widziała. Nic nie mogła powiedzieć. Obie dziurki miała pełne, piersi uwiązane ...jej próba poskromienia własnych emocji była widoczna gołym okiem. W środku wrzała , na zewnątrz spokojna do granic , tylko zaciśnięte dłonie dawały oznaki jakiegoś zdenerwowania . Juz ja jej pomogę , okazywać emocje, oj pomogę ...Taką posadziłem w samochodzie. Zapiąłem pas. Nie protestowała. Jakby nie patrzeć, wyboru nie miała. Sama chciała. A marzenia się spełniają. Mój pustostan czekał. Wypełniony linami , masywnym hakiem, stołem , moimi zabawkami...świeczkami tez...a noc jest długa. Zapamięta to na długo. Oj zapamięta....Ruszyłem...

Cdn ... W późniejszym terminie ...
Mam full egzaminów pod koniec tygodnia i zero weny ...ale obiecuje Wam, ze dokończę w wolnej chwili .

Prosicie, abym napisała , co z Panem ...
Otóz ...Nie ma ...
Milczał ...nie do końca się "zgrałam"...
Chwilowo nic wiecej o tym nie powiem...
Poza moim szacunkiem  ...
Jest tutaj chyba , bo opowiadanie , jest na podstawie ..tego co było...
A , że kiedyś prosił...o cos takiego...

Zwracacie mi tez uwagę , na brak +18 ...szukałam i Wiecie , co ? Nie mogę tej opcji znaleźć .
Więc , jezeli ktoś z Was może mi pomóc temu zaradzić , będę wdzięczna.





1 komentarz: