piątek, 15 stycznia 2016

Typowo babskie mysli...poplątane z klimatem...

Dlaczego mam wrażenie , że coś spartaczyłam ...
Mówią ,że przeczucia zazwyczaj są prawdziwe i nigdy się nie mylą . A jeżeli się mylą , to odrobinkę , ale jednak zawsze ocierają sie o prawdę .
Moje mi mówi, że gdzieś popełniłam błąd , tylko nie wiem gdzie .  Ja to po prostu czuje...
 Ile mozna sie nad tym zastanawiać ? Czy nie lepiej po prostu zapytać ? Kiedy ja pytac nie potrafię, a juz na pewno nie o takie przyziemne sprawy...

To wrazenie dopada mnie co jakis czas...pytanie brzmi , czy ono jest błędne...i dlaczego tak...

 Czasami bywa  tak ,że wszystko sie kumuluje do momentu konfrontacji , a potem potrzeba oddechu, aby zebrać to na nowo . Może o to chodzi . Własciwie to lepsze rozwiązanie niż fakt, że coś spartaczyłam...

Ktos kiedyś  powiedział : uległa będąc uległą i tak pozostanie kobietą . A idac dalej tym tropem , kobieta , jak to kobieta ...heh...nio kobieta :) Sami wiecie jakie sa baby....

Prościej byłoby zapytac i po problemie . Nie da się i już .

Wczoraj ktos oskarżył mnie o empatię ( na klimatycznym portalu ) . Nie wiedziałam, czy pyta w kryteriach zalety , czy wady ...ale,  to niestety prawda ...i tego tez nie wyplenię,  gorzej , bo mnie to blokuje...Zwracam uwage , na odczucia innych , i nigdy nie mówie wprost...( chociaz w relacji z Panem..., nio moze nie do konca nie mówię ... ).

suka jest posłuszna…suka słucha swego Pana…suka spełnia życzenia swojego Pana...suka nie ma pragnień, jej największym szczęściem i priorytetem ,  jest zadowolenia jej Pana...  mantra - niezła nawet... Trafiłam na to , gdzies w necie , wpadły mi te słowa i nie chcą wyjść.:)

Jak widac, znów cierpię na brak "roboty" i wymyslam głupoty :) A najlepsze jest to, ze od pewnego juz czasu pisze, co mi slina na język przyniesie , bez cenzury . A takowa wczesniej była . Moja własna , ale jednak...



środa, 13 stycznia 2016

19 . Kolejny etap , na powaznie...

Jestem...Rzadko , ale jeszcze tu wpadam . A po co ? Otóż , może kiedyś,  komuś , ta moja pisanina sie przyda . Tak  powiedział mi Pan wczoraj i być może ma rację .

Jakos tak sie stało , że internetowa chęć dzielenia sie moimi przeżyciami , zeszła na bok. Chyba  pogodziłam się z własną przynależnością i nie wywiera ona na mnie , takiego wpływu , jak wcześniej . W każdym badz razie, już się nie boję klimatu . Nic a nic. Strachy poszły spać . Jeżeli mam jakiekolwiek obawy , to dotyczą one całkowicie innych sfer. Takich jak to , czy zniosę karę , albo , wrecz przeciwnie , że mam jej za mało , albo tez , jakby tu Pana podpuścić , lub dla odmiany , kiedy juz przestać podpuszczać..itp itd.
Weszłam , akceptuje i dobrze mi z tym.
Tak jak widzieliście wcześniej , że motałam sie w tym wszystkim , tak teraz , nic takiego sie nie zdarza . No i stwierdzam jednogłośnie, ze lubię , ból . Niezle, nie? A co tam , lubie klapsy i tyle . I nie tylko klapsy...
Jaki wniosek ja wysnuwam z tego wszystkiego ? Otóz , na poczatku faktycznie potrzeba czasu i umiejetnego wprowadzania , nie ma wchodzenia na głeboką wodę . Na to potrzeba tygodni , i cierpliwości , he he...A w moim przypadku tej drugiej potrzeba było sporo. Jak sami widzieliście , watpliwości było , oj było. Teraz czuje wiecej i wiem wiecej .

Reasumując :

Teraz dopiero wiem, co znaczy klimat ...Wiem i czuje i cóz tu wiecej powiedziec ...tego chcę...
To tyle Wam moge powiedzieć...:)
.

18...Oko w oko z ...nie wiem z czym :) Brak pomysłu na tytuł.




Spotkanie . Dokładniej, mówiąc, było wczoraj .
Miejsce to samo...
Spotkanie zaś ciutke inne .

Spokojny , niezręczny masaż ...No i tu musze , Wam powiedzieć, ze cos otworzyc sie na ten masaż jeszcze nie potrafię . Mogę więcej , ale jakoś tak ,  niezbyt mi to wychodzi , ale myslę , że wczoraj było troszkę lepiej . Co dalej ? Znam juz teraz zastosowanie klamki , takiej zwykłej , od drzwi . I w zyciu bym nie wpadła na taki pomysł , oj nie. A przyznac trzeba , że był niezły .
Opisze Wam go , ale tylko dlatego, ze moze jakiemus Dominującemu sie przyda. Gorzej tylko , jezeli Pan mój tu jest ( do dzisiaj nie moge , wykryc , czy jest , czy  tez Go nie ma , kiepski ze mnie detektyw :) ), i dostanie mi sie , za ujawnianie Jego pomysłow. W końcu On na to wpadł, no nie?
Nio dobra . Nalezy skrepowac uległej dłonie , postawić pod drzwiami , line przerzucić na druga strone ,jej koniec przywiazac do klamki , zamknąć drzwi i gotowe . Sprytnie , prawda ? No musze powiedziec, ze bardzo bardzo sprytnie . Troszku  potem , może Wam takowa su uciekać, i lawirowac ciałem, ale to już Wasza w tym głowa , aby jej to zbytnio nie wychodziło :)

Naprawde ciężko mi pisać , o tym co było . I tu jest dylemat , bo jezeli tak będzie ,  to nie bedzie o czym pisać ...Może dodam jeszcze , ze wbrew pozorom , mozna zniesc setkę klapsów i jakby tego było mało , mozna ich miec... mało...ale to chyba zasługa Pana , bo podejrzewam , że mnie troche oszczedził ...chyba...przeciez , az tak twarda nie jestem...:) . A z drugiej strony na jednym z posladków są "strupki" , więc , w czym jest "pies pogrzebany" ? Dobre pytanie , szkoda tylko , że to takie małe strupieńki ...

I czyms mnie zaskoczył . Siedze tak sobie dzisiaj i zastanawiam się  , jak to mozliwe. Otóz , moją winą było, ze rece miałam dość mocno skrepowane . Boo trzeba było leżeć spokojnie . Nio , ale ja lubię , kiedy trzeba sie ze mna pomęczyć, totez wyszło jak wyszło . A co to ja chciałam powiedzieć? Otóz , dłonie moje , były unieruchomione ciut za mocno , prawa mi normalnie zdrętwiała i co? I Pan sie połapał i poluzował. Ale jak On to zrobił, to jest dopiero dla mnie zagadką. Przeciez starałam sie , aby tego nie okazać . Chociaz gdybym powiedziała , ze nie główkowałam , jak sobie z tym fantem cichaczem poradzić , to bym skłamała . A  cichacz ten , był na tyle niegrzeczny, ze nawet mu  przemknęło  przez myśl , rozwiazanie supełków...niooo...I powiem Wam , ze nawet była ku temu sposobnośc , ale chyba bym przesadziła. Pewnie  tak . Ale to nie moja wina, ze mój diabeł jest tak nicpoty...A supełki... Lepiej dla nich , kiedy sa zdecydowanie daleko od moich paluchów. Chociaz z drugiej strony , ciekawe jaka byłaby reakcja ? hmmmm. Ostatnio lubie prowokowac , sprawdzać i znów prowokować . Oczywiście , wiem, że to bedzie trwało , tylko do czasu , az dotrze do mnie, że to sie po prostu nie opłaca , ale , że jeszcze nie dotarło...to cóż....

A tak powaznie juz mówiąc , wiem kiedy ,moge żartowac , przesadzac, przeginac i podpuszczac, ale   wiem też , kiedy ten moment sie konczy i Pan oczekuje nalezytego szacunku i posłuszenstwa.
Wyczuwam , gdy słowa" pytałem o coś " , nie są już ironią , a nabierają innego , głebszego wymiaru .
I wtedy co ? Wtedy zatrzaskuje sie taka zapadka , w której to , umysł , pragnie działac tak , aby nie zawieść ,czy tez nie byc powodem smutku na twarzy Pana . Odzywa sie natura , która pragnie sie podporzadkowac , okazac oddanie . Cała werwa i hart ducha schodzą w najciemniejszy , najodleglejszy ,  a wrecz niedostepny kąt. Duch opuszcza ramiona i staje sie potulny jak baranek....Ot i cała filozofia .
Żarty - zartami , ale ta swiadomość , chęć okazania posłuszeństwa  , czyny takie, aby nie zzabrakło w nich pokory , postepowanie takie, aby usłyszeć " dobra sunia" , zachowanie, za które ,będzie nagroda w postaci , pocałunku w czoło np. to  rzecz świeta , jak priorytet...

A tak swoją drogą , własnie mnie naszła mysl , aby zrobic, lub znieść coś , co bedzie trudne, lub wrecz niewykonalne , po to , aby zobaczyc zadowolenie w oczach Pana . Zrobic cos przed czym ma się ogromny opór  , aby zobaczyć satysfakcje i spełnienie w tym jednym spojrzeniu. Oddac i ofiarować własne cierpienie . Panu.
Własciwie to jestem na dobrej drodze ......Co przychodzi łatwo, nie ma zadnej wartości , prawda? A to ma posiadać wartość.
Ale to nie ma sensu , jak tak mocniej sie nad tym zastanowić . Bo czegóz to sie nie zrobi , dla Pana ? Moze nie od razu , ale po czasie...I klops , wartość czynu spada.

Faktycznie mi sie nudzi, lepiej jak sie wezmę za książkę :) .

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Wyobraźnia działa cz.6



Im dalej zagłębiałem się w  las, tym widoczniejsze było jej zdenerwowanie...Zaczynała sie wiercić i zmieniac co chwilę pozycje . A juz najbardziej podobał mi sie fakt, kiedy unosiła tyłek do góry , zapierając sie nogami o podłogę . Nic mnie tak nie satysfakcjonowało , jak swiadomość , że to co w nią włozyłem  , daje o sobie znać , przy kazdej dziurze, w którą wpadłem . A droga była wyboista , oj była . W sumie jeszcze kawałek i będe na miejscu , ale...gdyby tak...? .

Pozostał mi tylko słuch ...i sama nie wiem, czy chciałabym , aby mi go zabrano . Sprytnie to zrobił...Diablo mocno daje mi sie we znaki ten korek w tyłku. Brak mowy to pikuś. Przeciez i tak nie lubie mówić. Własciwie jakby nie patrzeć, jest  mi to na ręke , poza sliną , która spływa po mojej brodzie, ale co tam . Najważniejsze , że kulek prawie nie czuje , nie są , az tak dokuczliwe . Co prawda tonę , ale da sie wytrzymać . A kiedy uniose co jakis czas posladki,.( oczywiście tak , aby nie było widać , przeciez nie dam nikomu tej satysfakcji) ,  to  moge tak jechac na koniec świata ...Baaa, moge ten swiat  zwiedzać...Zmieniałam zdanie...he he...znów jestem na wygranej pozycji...Kurcze...czy cos ze mna jest nie tak ? Ile razy, będzie trzeba, wgniatac moje ja , w ziemię ?..A czym ja sie przejmuje ? Gdybym była potulna jak baranek, , to zapewne mój towarzysz zrezygnowałby z połowy zamiarów, a mnie piekielnie one interesują .Ciekawośc mnie normalnie zżera, więc to chyba  lepiej, ze mój diabeł jest w pogotowiu...Gorzej jeżeli  Pan naprawde mu rózki połamie......Upss...Koniec myslenia...auto w bezruchu.

Pięknie ją nerwy noszą , mógłbym tak stać w nieskończoność i patrzeć jak jej skóra nabiera gęsiej skórki, a klatka faluje - Unieś tyłek do góry .Wyżej!- prawie się wyprostowała , była  napięta jak struna . Specjalnie przesunąłem jej reką po brzuchu, żeby pozbawić ją, choc troszkę, zewnętrznej oazy spokoju. A ona nic , utrzymywała pozycję , nie reagując wcale ciałem na mój dotyk .O nieeee , sama klatka mi nie wystarczy . Podniosłem dłoń , przyłożyłem do twarzy i pozbawiłem ja , na malutką chwilę , oddechu - Ha,ha,ha- I to było to . Jej ciało zaczęlo dość niezdarnie tanczyc na fotelu, bo pas, krepował jej ruchy.. Gdy pusciłem, opadła z impetem ,wciskając tyłek w siedzenie .Oddech nabrał innego tempa ,a głowę próbowała schowac w ramiona, jakby sie chciała wtopić w siedzenie - ha,ha,ha . I jak suniu ? Nadal bedziesz grać ,że jestes spokojna? Cooo?!!
Juz prawie słyszałem jak wypowiada  , "Nie Panie " , Chociaż z nia nigdy nic nie wiadomo .Równie dobrze  mogłoby to byc  :  "Tak Panie". Emocji to ona potrafiła dostarczyć . Niby juz padała ,ale tylko po to ,  aby już po chwili wstać ponownie...